
Celebrytka twierdzi, że została napadnięta przez kierowcę taksówki, kiedy nocą wracała z klubu do domu. Taksówkarz ponoć rozebrał się i chciał ją zgwałcić. Na szczęście udało jej się uciec.
Małgorzata Godlewska znana jest przede wszystkim z duetów ze swoją siostrą Esmeraldą. Oprócz tego, że "śpiewa", pracuje jako pielęgniarka. W mediach społecznościowych umieszcza wiele swoich zdjęć, często o prowokacyjnym charakterze.
Celebrytka podzieliła się właśnie ze swoimi fanami bardzo nieprzyjemnym zdarzeniem, które spotkało ją przed kilkoma dniami. W czwartek wybrała się na dyskotekę. O czwartej nad ranem postanowiła wrócić do domu. Wsiadła do zamówionej taksówki i wówczas doszło do dramatycznej sytuacji.
W pewnym momencie taksówkarz zatrzymał się na parkingu, zablokował drzwi i zaczął ściągać spodnie. Nie mogłam wysiąść i nie chciał mnie wypuścić. Kiedy siedział jeszcze z przodu i właśnie zaczynał się masturbować zaczęłam robić zdjęcie legitymacji, by komuś wysłać, ale mi się nie udało... Zaczął wyciągać do mnie (do tyłu) łapska, chcąc mnie złapać. Jednocześnie mówił, co mam zrobić i co mi zrobi - relacjonowała.
Wówczas zaczęła się bronić. Na szczęście udało jej się wyrwać z taksówki i uciec.
Zaczęłam się bronić, krzyczeć (naprawdę głośno), ściągnęłam szpilkę i poczęstowałam go w głowę obcasem. Dodatkowo dosyć skutecznie broniłam się pazurami. Sami wiecie, jakie mam paznokcie... Krzyk (prawdopodobnie czegoś w stylu "zabiję cię"), szpilka, pazury i kopanie pomogły, bo chyba się przestraszył i otworzył drzwi. Uciekłam, ale bez płaszcza i zakrwawiona... I to nie była moja krew...
ZOBACZ: Siostra Godlewska żałuje: Mam nadzieję, że nie wsadzą mnie do więzienia
Postanowiła upublicznić zdarzenie, aby inne kobiety zrozumiały, że nie wolno milczeć na temat tego typu przeżyć.
Bałam się i jak najszybciej wróciłam do domu. Nie czuję się ofiarą, potrafię zachować zimną krew i poradziłam sobie... Miałam o tym nie pisać, bo raczej średnio miła to opowieść, prawda? Tak jednak nie może być. Tak robi większość kobiet w takich sytuacjach - "nic". I to "nic" powoduje, że takie sytuacje dalej się zdarzają. Przecież tą taksówką mogła wracać inna kobieta lub nastolatka i mógł ja sparaliżować strach... - stwierdziła.
Dodała, że napastnikiem był kierowca znanej korporacji taksówkowej. Zapowiedziała, że zdarzenie zgłosi policji.
fot. Facebook.com/Godlewska
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie