
Była wokalistka potwierdziła słowa swojej siostry o tym, że doznały znęcania, molestowania i niewłaściwego zachowania w Varius Manx. W szczególności ma żal do Roberta Jansona, którego przedstawiła jako tyrana. Zespół zapowiedział działania prawne dotyczące "toksycznych oskarżycieli".
Przed kilku dniami siostra Moniki Kuszyńskiej, Marta, napisała na Facebooku gorzki post, w którym zarzuciła członkom zespołu Varius Manx znęcanie psychiczne i molestowanie. Zaraz potem poprzednie wokalistki z Anitą Lipnicką na czele oświadczyły, że podczas ich współpracy nigdy nie spotkały się z tego typu zachowaniem ze strony grupy.
Teraz w nagraniu "Już się nie boję!" obie siostry Kuszyńskie przedstawiły szokujące szczegóły całej sprawy. Monika Kuszyńska powiedziała, że podczas jej kilkuletniej współpracy z zespołem działy się rzeczy dla niej nieprzyjemne i trudne. Jej siostra zapewnia, że została zaatakowana słownie przez jednego z członków zespołu, w sposób wulgarny i zawierający kontekst seksualny.
To nie jest tak, że idziesz ulicą i jakiś obcy facet zaczepia cię na ulicy. Nie, ty idziesz do swoich młodzieńczych idoli. Masz 16 lat, trzęsiesz się z ekscytacji, (...) nagle podchodzę i jeden z chłopaków z zespołu – wiedząc, że jestem twoją siostrą i widząc, że jestem niepełnoletnią, młodziutką dziewczyną – mówi do mnie niezwykle wulgarny, opresyjny tekst sugerujący jakieś doświadczenie seksualne, którego na tym etapie nawet nie rozumiem, bo nie znam takich słów, ale czuję, że to jest agresja. I co się dzieje na to? Chłopaki z zespołu siedzą i się śmieją mi prosto w twarz, przyklaskując mu w ten sposób. Kolejne doświadczenia przekraczały granice mojej cielesności.
Monika Kuszyńska opisała zachowanie lidera grupy, Roberta Jansona, który według niej miał być osobą o zapędach despotycznych. Wszystko miało zależeć od jego humoru w danym dniu.
Na początku było bardzo milutko. Potem zrozumiałam, że tam panuje taka zasada i są dwa warianty: albo jest cisza, foch, pasywna agresja, (...) albo jest "na wesoło". Największy wpływ na to miał lider zespołu, który dyktował wszelkie warunki, w jakim nastroju będziemy, co się będzie działo. Siadaliśmy do jednego busa i zawsze miałam ból brzucha na samą myśl, jaki dzisiaj będzie dzień: czy będzie w dobrym humorze, czy będzie miał focha, czy powie mi »dzień dobry« (bo zazwyczaj tego nie robił, chyba że miał dobry dzień), czy coś mi odburknie po chamsku, czy w ogóle nic się nie odezwie...
Wokalistka miała być ponoć przekonywana, że tego typu zachowanie w branży muzycznej jest normalne.
Próbowałam się do tego dopasować. Ludzie z zewnątrz i z branży też mi mówili, że »to jest taka branża«, że »trzeba mieć grubą skórę«, że »oni tacy są, bo to są faceci«, że »to normalne i naturalne«, że »to przecież nikomu krzywdy nie robi«. Dzisiaj wiemy, że to nie jest normalne i dzisiaj dajemy sobie prawo, żeby to powiedzieć, bo te rzeczy zostały już zapisane prawnie, co jest dzisiaj znęcaniem i molestowaniem. To mocne słowa, które ludziom kojarzą się bardzo jednoznacznie.
Następnie opisała w szczegółach zachowanie Roberta Jansona. Określiła je jako "pasywną agresję".
Te szanse tych wszystkich członków zespołu nie były wyrównane. Mam wrażenie, że pan Robert miał silny wpływ na wszystkich, wszyscy się go bali, ja się go bałam, oni też, dlatego byli bierni i często mogliby zareagować, ale nie reagowali. Może brzmi to jak usprawiedliwienie ich, ale nie o to mi chodzi. Chodzi o to, że widziałam, że każdy się zastanawiał, wchodząc do busa, co się wydarzy. Każdy z nas próbował go w jakimś sensie zadowolić, np. masakrycznym dowcipem. (...) Próbowaliśmy każdy co może, bo jak siedzimy te kilka godzin w busie, później mamy grać koncert, jesteśmy dużo ze sobą, to każdy szuka sposobów, by dotrzeć do tego człowieka, żeby jakoś zasłużyć. Ja wiecznie miałam to poczucie, że muszę zasługiwać. To była pasywna agresja.
Zaznaczyła, że lider Varius Manx był wiecznie niezadowolony i jej poziom wokalny oceniał bardzo nisko.
To, co wyniosłam z tej współpracy i co mnie bardzo straumatyzowało, to to, że moje możliwości wokalne, głos, wszystko, co dawałam z siebie, było wiecznie podważane. Miałam wrażenie, że cokolwiek nie zaśpiewałam, to była tabliczka »3 mniej«,, »2 plus«, z taką pogardą. Miał dużo pogardy w sobie i poczucia wyższości. Na myśl o wejściu do studia (...) zaczęłam się bać otwierać usta.
W trakcie współpracy z zespołem Monika Kuszyńska uległa wypadkowi samochodowemu. Pojazdem kierował Janson, zaś wokalistka została najciężej poszkodowana ze wszystkich członków zespołu. Od tamtej pory porusza się na wózku inwalidzkim. Paradoksalnie uważa to dramatyczne zdarzenie niemal za wybawienie z opresji, które ją dotknęły i za zamknięcie bardzo nieprzyjemnego etapu w jej życiu.
To jest w ogóle niebywałe, że ja ten wypadek odczytałam jako wybawienie z tej sytuacji. Zobacz, jaki to jest absurd... Ile to mnie kosztowało cierpienia, ten wypadek to była totalna trauma. (...) A mimo to wytłumaczyłam sobie i chciałam widzieć to zdarzenie jako coś, co uratowało mi życie. (...) Wreszcie mogłam się odciąć.
Zespół Varius Manx po wpisie Marty Kuczyńskiej wydał oświadczenie, w którym zaprzeczył oskarżeniom. Teraz z kolei podano, że grupa nie będzie komentować słów swojej byłej wokalistki. W związku z zarzutami zamierzają podjąć kroki prawne.
Nie leży to w naszej naturze, ale będziemy musieli podjęć stosowne kroki prawne. Ku przestrodze tych, którzy uważają, że mogą być toksycznymi oskarżycielami - przekazano w oświadczeniu.
fot. Instagram/monika_kuszynska_official, YouTube.com
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie