
Aktorka postanowiła podzielić się tragiczną historią ze swojego życia, o której nigdy nie mówiła. Urodziła martwe dziecko. Bardzo to przeżyła i nie wyobraża sobie, jak można zmuszać do tego kobiety.
Już od ponad tygodnia na ulice miast masowo wychodzą obywatele, aby zaprotestować przeciw bezwzględnemu zaostrzeniu prawa antyaborcyjnego. Swoimi bolesnymi doświadczeniami związanymi z nieprawidłowości podczas ciąży i porodu dzieli się wiele gwiazd. Jedną z najbardziej poruszających historii opowiedziała Joanna Kurowska.
GROZA. To jedyne słowo, jakim mogę określić stan, w którym przyszło mi rodzić martwe dziecko. Jeszcze dzisiaj trudno mi o tym mówić - napisała na Instagramie.
Aktorce w piątym miesiącu ciąży odeszły wody płodowe. Przez dwa tygodnie leżała w szpitalu i modliła się o to, by znów napłynęły - bezskutecznie. Personel szpitala potraktował ją wyjątkowo bezdusznie.
Młody lekarz, stwierdził żrąc bułkę z szynką, i patrząc beznamiętnie w monitor USG - że dziecko jest martwe i muszę rodzić siłami natury, jeśli chcę następne urodzić zdrowe. Jest we mnie wielki gniew. Ale wtedy umierałam po kawałku, tak że nic ze mnie nie zostało.
Po porodzie martwego dziecka kazano jej wrócić na salę, na której świeżo upieczone matki tuliły swoje maleństwa. Joanna Kurowska poznała płeć swojego dziecka i nawet wybrała dla niego imię.
(...) przerażona patrzyłam na swoje piersi nabrzmiałe od mleka, które czekały na dziecko, co to pewnie spłynęło gdzieś w prądach rzeki, której nazwy znać nie chcę. Za to znałam płeć dziecka. To była dziewczynka. Nie wiedziałam, co mogę dla NIEJ zrobić. Pobłogosławiłam JĄ cicho i dałam jej imię. Miała na imię KASIA.
PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ: Dramat w "Królowych życia". Edzia straciła dziecko
Aktorka nie kryje wzburzenia tym, że teraz tysiące kobiet będą musiały przejść przez to samo piekło co ona. Przeżyła już śmierć swojego męża, mamy, taty, przyjaciela, a nawet siostry. Jednak najgorszy ból, jaki doświadczyła związany był z urodzeniem nieżywego dziecka.
(...) NIC nie jest w stanie równać się z bólem, utratą nadziei, upokorzeniem, stratą, jaką był poród dziecka, o którym wiedziałam, że nie będzie żyło. Tym bardziej nie pojmuję, jak można świadomie skazywać na to inne kobiety.
Na koniec zaapelowała do księży sprzeciwiających się decyzji o aborcji eugenicznej - ze względu na nieodwracalne wady płodu.
Panowie w sukienkach, NIE STRASZCIE NAS PIEKŁEM. JA W NIM BYŁAM. Niczego się już dziś nie boję. Niczego. Fanatyków się boję. Tego jednego się może boję - wyznała.
fot. Instagram/joannakurowska_official
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie