
Pojawiły się perturbacje związane z zapisami na szczepienia. Takich problemów doświadczył znany muzyk, który wkrótce po tym, jak się zapisał, został poinformowany, że nie figuruje na liście seniorów oczekujących na wizytę.
Od 15 stycznia dla osób, które ukończyły 80 rok życia istnieje możliwość zapisania się na szczepienie przeciwko COVID-19. Jak się jednak okazało nie wszyscy mieli takie szczęście. Słynny muzyk jazzowy, 84-letni Jan "Ptaszyn" Wróblewski, poinformował na Facebooku, że po zarejestrowaniu otrzymał informację, iż wykluczono go ze spisu osób oczekujących na szczepienie.
Cóż, właśnie dowiedziałem się, że zostałem usunięty z listy szczepień. Zarejestrowano mnie i zaproszono mailem na 25 stycznia, ale zlikwidowano nagle adres punktu i powiedziano, żebym sobie poszukał nowego. Termin oczywiście gdzieś poza horyzontem. Gdybym mógł tak płacić podatki - przyjąć termin, a potem sobie go odsunąć na lepsze czasy. Ale rozumiem, że są młodsi, zdrowsi, poza kolejnością, w lepszym fachu, czyli bardziej potrzebujący. Może dożyję, ale zaczynam wątpić.
Jan Ptaszyn Wróblewski usunięty z listy szczepień
Okazało się, że punkt, w którym miał być zaszczepiony pan Jan został... zlikwidowany. Przyznał, że przez telefon nie mógł nic załatwić. Pomogła dopiero informacja, którą umieścił w mediach społecznościowych.
A jednak światełko w tunelu jest. Kilkanaście minut po publikacji na fb dostałem telefon, że w innym miejscu, ale w uzgodnionym terminie mnie ponoć przyjmą. Potęga fb zaczyna mnie przerażać, bo na telefon nic nie mogłem załatwić, a jedynie kazano mi się wypchać. Do poniedziałku dociągnę i zobaczę.
PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ: Niepokojący stan zdrowia Doroty Gardias. Ma nowe powikłania po koronawirusie
Muzyk jest niezmiernie wdzięczny za to, że o jego sprawie stało się głośno. Przyznał jednak, że wiele osób ma podobny problem co on.
Nie przypuszczałem, że wywołam taką burzę. Ale odrodziła się moja wiara w media, które widać nie tylko propagandą żyją. Bo nie chodzi wyłącznie o mnie. Takich pechowców jak ja, zarejestrowanych i zaproszonych do nieistniejącego punktu było więcej. Jak się dziś dowiedziałem u źródła, czyli w nowej "kłujni", ponoć wszystkich nas przesunięto na nowy adres z zachowaniem wcześniej podanego terminu. Jestem optymistą, bo to w szpitalu, a lekarze z tych instytucji dwukrotnie w ciągu ostatnich 15 miesięcy uratowali mi życie, za co dozgonnie jestem wdzięczny i nie mam żadnych powodów by im nie ufać. A media, jak widać, wtrąciły w to swoje przysłowiowe trzy grosze, które wielu ludziom wyjdą na zdrowie. Ze swej strony dziękuję.
Miejmy nadzieję, że dalszy proces szczepienia przebiegnie bez podobnych, niemiłych niespodzianek.
fot. Facebook.com/Ptaszyn
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie