
Joanna Racewicz została zaszczepiona trzecią dawką. Przed szczepieniem został zbluzgana przez jednego z oczekujących w kolejce mężczyzn. Śmiertelność wskutek COVID-u porównała do zwielokrotnionej katastrofy smoleńskiej.
Czwarta fala koronawirusa przybiera na sile. Pojawia się coraz więcej przypadków zakażeń, w szpitalach pełno jest osób chorych, wzrasta liczba przypadków śmiertelnych spowodowanych przez COVID-19.
Lekarze tłumaczą, że głównym powodem takiego stanu rzeczy jest zbyt niska ilość zaszczepionych osób. W Polsce według statystyk to zaledwie 53 procent wszystkich obywateli, a to za mało, aby została wytworzona odporność populacyjna. Większość ciężkich zachorowań i śmierci dotyczy osób niezaszczepionych.
Niedawno duża część Polek i Polaków otrzymało sms-a z informacją o możliwości zaszczepienia trzecią dawką wakcyny, która dodatkowo ma wzmocnić odporność. Z takiej możliwości skorzystała już Joanna Racewicz, o czym poinformowała na Instagramie. Na szczepienie pojechała z Warszawy aż do Wrocławia.
25 listopada 2021 roku. Moja trzecia dawka. Dokładnie w dniu, gdy zachorowało 28128 osób i zmarło 497. To tak, jakby jednego dnia spadło pięć Tupolewów. Śmiało można codziennie ogłaszać żałobę narodową. Mocne, prawda? Do tego prawdziwe. Dlaczego się szczepię? Bo nie chcę być jedną z tych cyfr. Nie zamierzam składać się na sumę, którą każdego dnia o 10.30 podaje Ministerstwo Zdrowia na tweeterze i którą potem powtarzają wszystkie media. Mam dla kogo żyć.
ZOBACZ: Joanna Racewicz o synu i homoseksualizmie: Seksualność nie jest wyborem
Dziennikarka przyznała, że tuż przed tym jak podano jej szczepionkę doszło do przykrego incydentu. Została obrażona przez jednego z mężczyzn stojących w kolejce po zastrzyk, który nie miał na twarzy maseczki.
Już nie pora na ceregiele. Wersal powinien się skończyć. "Szczepienie to wolny wybór"- czytam w komentarzach. Serio??? To po to zasuwałam do Wrocławia po pierwszą i drugą dawkę, żeby w kolejce prychnął na mnie gość bez maseczki wymyślając mi przy okazji od "głupiej pindy"?? - napisała zdenerwowana.
Przypomniała przy tym o doniesieniach medialnych na temat fałszowania certyfikatów covidowych.
Chcecie dowodu, że covid istnieje? Zgłoście się, zuchy, na ochotnika na jeden dzień wolontariatu na oddziale. Zobaczcie, jak niezaszczepieni błagają o miejsca, których nie ma. Jak padają, jak muchy pod respiratorami. Że na liście chorych są też szczepieni? Tak. Ale ci z ciężkim przebiegiem najczęściej sfałszowali certyfikat. Wśród handlujących także lekarze, pielęgniarki, ratownicy… Nóż się w kieszeni otwiera! Dokładnie tak, Panie Profesorze.
Cały wpis zakończyła ironicznym tonem.
Proszę mi oszczędzić pseudonaukowych wywodów o eksperymencie medycznym, któremu rzekomo się poddaję. Jak zacznę świecić albo przełączać telewizor myślami - dam znać - przekazała.
fot. Instagram/joannaracewicz
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie