
Odważna prozaiczka nie wstydzi się niczego. Po światowym sukcesie swojego filmu "365 dni" postanowiła odsłonić swoje wdzięki na polskiej plaży. Nie przeszkadzało jej nawet to, że mogła za ten czyn słono zapłacić.
Blanka Lipińska ma powody do radości. Wszystko czego się dotknie, zamienia się w złoto. Jej trylogia "365 dni" sprzedała się na pniu, film na podstawie pierwszej powieści święcił triumfy w kinach, a teraz zaliczył pierwszą pozycję na listach oglądalności Netflixa w wielu krajach na świecie. Autorka może więc z czystym sumieniem oddać się letniemu wypoczynkowi. Wraz ze swoim chłopakiem Baronem (to muzyk, który wcześniej związany był z Julią Wieniawą) oraz znajomymi wybrała się na plażę w Chałupach. Tam bez cienia pruderii opalała się topless - z odsłoniętymi piersiami. Tym samym udowodniła, że nie wstydzi się niczego - zarówno w swoich erotycznych książkach, jak i w życiu codziennym.
Nie robi jej różnicy, że publiczne obnażanie jest w Polsce karalne. Jeszcze przed rokiem utyskiwała w wywiadzie dla Wideoportalu:
Chciałam zwrócić uwagę na jeden problem. Żyjemy w Europie, jesteśmy otwarci, twierdzimy, że jako kraj wychodzimy ze schematów. I nagle u nas nie możesz opalać się nawet topless ze względu na to, że płacisz półtora tysiąca kary albo możesz na miesiąc trafić do więzienia za nieobyczajne zachowanie i obrazę moralności.
W związku z tym popularna pisarka do niedawna musiała wyjeżdżać za granicę. W wielu krajach Europy, zwłaszcza w basenie Morza Śródziemnego, widok nagich piersi na plaży nikogo nie dziwi.
Nikogo to nie szokuje, ani nie przeraża, nikt nikogo nie wytyka palcami. Ja się zastanawiam, dlaczego my tak nie możemy mieć. Ja muszę wyjeżdżać do Barcelony, żeby się normalnie opalać albo iść na prywatną plażę w Sopocie, gdzie muszę zapłacić za to, żeby tam pójść się poopalać i wciąż nie wolno mi się opalać topless.
Podczas pandemii koronawirusa zapuszczanie się w tamte rejony jest ryzykowne. Może właśnie z tego powodu Blanka Lipińska wybrała plażę nad polskim morzem.
ZOBACZ: Anna Maria Sieklucka o masturbacji w "365 dni": Nastąpił we mnie przełom, zrobiłam to!
Celebrytka nie ma żadnego problemu z nagością. Kiedy promowała swój film, często o tym wspominała. Planowała, aby "365 dni" był prawdziwym, odważnym erotykiem, jakie kręcono przed laty.
W latach 90 polskie kino miało na maksa dużo erotyki. Wszędzie były nagie piersi i kobiety z takimi bobrami. Nic nie było widać, ale to się wszystko pokazywało. A potem nagle zrobiła się dziura. Aż do 7 lutego 2020. Nadchodzi w nowym stylu to stare, które było fajne, bo to była erotyka - zachwalała swój film.
fot. Instagram/blanka_lipinska
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!