Reklama

Szok! Chciał zgwałcić Marylę Rodowicz: Nagle skręcił do lasu!

04/07/2020 08:00

Maryla Rodowicz i jej przyjaciółka Agnieszka Osiecka przeżyły chwile grozy podczas wspólnych wakacji w latach 70. O mało nie padły ofiarami gwałciciela!

Maryla Rodowicz ostatnio często wspomina czasy swojej młodości. Niedawno opowiedziała o tym, jak w trakcie festiwalu w Sopocie rozstała się ze swoim partnerem i musiała przed nim uciekać nago w hotelu Grand. Teraz z kolei wspominała wakacje z lat 70, podczas których wraz z Agnieszką Osiecką wybrała się do bratniego kraju - Bułgarii.

Pojechałyśmy razem na wczasy z Orbisem. Rok 1977, siermiężny hotel Słoneczny Brzeg, pokoje klitki bez klimatyzacji i 40 stopni upału. Agnieszka chodziła w mojej białej sukience uszytej z takiego materiału jak pieluchy tetrowe. Ja miałam podobną. I tak się snułyśmy w tym upale, Bułgarzy mówili o nas "bułki" - to po bułgarsku znaczy "panna młoda" - wyznała w rozmowie z "Urodą życia".

Niestety, w pewnym momencie zrobiło się niebezpiecznie.

W nocy wracałyśmy z Warny od znajomych do Słonecznego Brzegu złapaną okazją. I to był zły pomysł. Kierowca nagle skręcił do lasu. Wpadłyśmy w panikę. Chciał nas wywieźć celem gwałtu. Agnieszka siedziała z przodu. Dobierał się do niej. Namawiałyśmy go, że lepiej będzie w hotelu. Zgodził się pojechać. Jak stanął na parkingu, uciekłyśmy galopem - wyjawiła "Super Expressowi".

Od tej pory Maryla Rodowicz przestrzega:

Dziewczyny, uważajcie na siebie, podróżujcie bezpiecznie.

ZOBACZ: Krzysztof Skiba o Maryli Rodowicz i narzekających gwiazdach: Nie pomyśleli o ludziach, którzy mają gorzej!

Na szczęście później, kiedy było już bezpiecznie, postanowiły zorganizować niecodzienną imprezę.

Któregoś dnia Agnieszka wpadła na pomysł, żeby zorganizować bal bałkański na pirackim statku. Wręczyła naszym adoratorom ręcznie napisane zaproszenia na godzinę 20. Kelnerzy byli przebrani za piratów, po pokładzie błąkała się koza. O godzinie 20 byłyśmy tylko my dwie. Dopiero o północy zaczęli się schodzić Bułgarzy. Tłumaczyli, że to taki zwyczaj - bo jak przyjdziesz punktualnie, to wygląda, że ci za bardzo zależy. Przez te cztery godziny zdążyłyśmy już wznieść wiele toastów z kelnerami, więc wieczór był wspaniały!

Na szczęście wszystko skończyło się dobrze i Maryla Rodowicz dobrze wspomina ten wyjazd. Tak polubiła Bułgarię, że teraz języka bułgarskiego uczy swoje... koty.

fot. Instagram/mary_la_la, YouTube.com

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do