
Student, którego dziennikarz zatrudniał, wielokrotnie prosił go o wypłatę należnego wynagrodzenia. Kamil Durczok nie odbierał telefonu. Student zmarł kilka miesięcy temu. Miał chłoniaka.
Po odejściu z telewizji TVN Kamil Durczok założył swój własny portal Silesion, którego redakcja zajmowała się lokalnymi tematami związanymi ze Śląskiem. Portal nie działał długo, ponieważ szybko pojawiły się problemy finansowe. Pracownicy pracownicy przestali otrzymywać wynagrodzenia. Jednym z nich był 23-letni student Robert Bryniak, który przepracował w internetowym serwisie Durczoka trzy miesiące, pisząc w tym czasie wiele artykułów. Jak poinformowała jego mama, nie dostał większości honorarium, chociaż wielokrotnie próbował kontaktować się z dziennikarzem. W tym czasie zachorował na chłoniaka i zmarł w czerwcu 2020 roku.
Mama poszkodowanego, Małgorzata Szczykutowicz-Bryniak, w rozmowie z "Faktem" opisała całą sprawę.
Robert przeszedł pomyślnie rekrutację i został przyjęty do pracy u pana Kamila Durczoka. Rozpoczął ją 16 listopada 2018 roku. Był szczęśliwy i niesamowicie zaangażował się w swoje obowiązki. Kamil Durczok był dla niego wielkim autorytetem (...) Wykonywał tę pracę bardzo solidnie. Mój syn nie mógł się doprosić o swoje ciężko zarobione pieniądze. Robert pracował w Silesion.pl przez trzy miesiące i otrzymał jedynie 400 zł wynagrodzenia. To były pieniądze za listopad. Według relacji kobiety dziennikarz stał się nieuchwytny. Nie odbierał telefonu i nie odpisywał na sms-y ani maile.
Kamila Durczoka coraz częściej nie było w firmie, ludzie zaczynali się zwalniać, bo - podobnie jak mój syn - nie dostawali wynagrodzeń. W sprawie pieniędzy pracownicy z kadr odsyłali jeden do drugiego, a Kamila nie było. Ostatecznie, 22 lutego 2019 roku, mój syn zrezygnował z pracy. Został bardzo skrzywdzony.
Kamil Durczok, poprzez swojego adwokata Łukasza Isenkę, odpowiedział na zarzuty. Twierdzi, że próbował pomóc pracownikowi w inny sposób. W przesłanej wypowiedzi nawiązuje do swojej choroby sprzed lat.
Osobiście przeszedłem długą i ciężką chorobę nowotworową. Przez wiele miesięcy zmagałem się z wyjątkowo złośliwą odmianą raka. Przypisywanie mi złych intencji bądź braku współczucia uważam za wyraz żalu, całkowicie zrozumiałego wobec tragedii, jaka dotknęła rodziców Zmarłego. Jednocześnie zapewniam, że w tak trudnej, bankrutującej sytuacji firmy, nie byłem w stanie zrobić nic więcej. Wielokrotnie oferowałem choremu pomoc w indywidualnym leczeniu, ale p. Bryniak konsekwentnie odmawiał takiej pomocy, domagając się wyłącznie pieniędzy. Rodzinie i bliskim składam wyrazy współczucia, mając świadomość, że w tej sytuacji, blisko dwa lata temu, zrobiłem co w mojej mocy. RIP.
PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ: Kamil Durczok przed sądem: To koniec mojego życia zawodowego
Pani Małgorzata twierdzi, że nie jest prawdą, iż Kamil Durczok proponował jej synowi pomoc. Przekazała, że w momencie, kiedy Robert zaczął prosić o zaległe wynagrodzenie, nie był jeszcze chory.
Teraz widzę, że jest to człowiek bez żadnego honoru, który nawet w takiej sytuacji nie potrafi przyznać się do winy i po ludzku przeprosić, tylko wykorzystuje fakt, że mój zmarły syn nie może się już obronić. Chcę podkreślić, że podzieliłam się historią mojego syna nie po to, żeby domagać się zwrotu tych marnych kilkuset złotych, lecz po to, żeby pokazać, że mój syn został skrzywdzony przez człowieka, który w tak dramatycznej sytuacji powinien go rozumieć lepiej, niż inni, a nie okazał mu żadnej empatii. Kłamliwy komentarz pana Durczoka upewnia mnie w przekonaniu, że postąpiłam słusznie - przekazała matka zmarłego.
To kolejna poważna sprawa, której Kamil Durczok musi stawić czoła. Niedawno odpowiadał przed sądem za spowodowanie kolizji drogowej, jakiej dokonał podczas jazdy samochodem pod wpływem alkoholu. Jest również oskarżony o podrobienie podpisu żony na dokumentach, dzięki którym uzyskał kredyt bankowy na dom w Szczyrku.
fot. Instagram/kamildurczok_official, kdurczok, kamil_durczok, Facebook.com/Kamil Durczok
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie