
Były redaktor naczelny oraz prowadzący "Fakty" TVN stanął przed sądem w związku ze spowodowaniem kraksy, będąc pod wpływem alkoholu. Czy to definitywny koniec jego kariery?
Jednym z problemów Kamila Durczoka jest alkoholizm. Choroba ta może zaważyć na jego przyszłości. W lipcu 2019 roku dziennikarz podczas kierowania samochodem spowodował kraksę na wysokości Piotrkowa Trybunalskiego. Samochód, którym jechał z impetem uderzył w pachołki, które rozdzielały jezdnię, zaś jeden z nich uderzył w nadjeżdżające z naprzeciwka auto. Dziennikarz został zatrzymany przez policję - w wydychanym powietrzu miał 2,5 promila alkoholu. Według prokuratury przejechał autostradą 370 km ze średnią prędkością 140 km/h.
Byłem nawalony jak świnia. Dopiero wtedy uświadomiłem sobie, czym jestem z choroba alkoholowa. Bogu dzięki, nikogo nie zabiłem. Ja z tą traumą będę żył do końca - napisał na Facebooku.
Nie mając wyjścia, przyznał się, że walczy ze swoim pijaństwem.
Tak. Z tego nigdy się nie wytłumaczę. Choroba alkoholowa to potwór. Atakuje, kiedy uważamy się za wszechsilnych. I pokazuje, że nie ma mocnych. Jestem alkoholikiem. Nie piję 4 miesiąc – wyznał.
Natomiast wczoraj napisał na Facebooku:
Jutro muszę się zmierzyć z demonami przeszłości. To będzie trudny dzień, po którym z pewnością nie wypiję za błędy... Do zobaczenia.
Kamil Durczok przed sądem
Jak podało RMF, wczoraj przed Sądem Rejonowym w Piotrkowie Trybunalskim rozpoczął się proces Kamila Durczoka. Dziennikarz przyznał się do prowadzenia auta pod wpływem alkoholu, natomiast nie przyznał się do tego, że sprowadził bezpośrednie niebezpieczeństwo zagrożenia katastrofą w ruchu lądowym.
Nie chciał odpowiadać na pytania ani złożyć wyjaśnienia. Mówił, że minęło dużo czasu i nie chciał wprowadzać sąd w błąd co do ówczesnych zdarzeń.
Dziś z całą ostrością i wyrazistością dociera do mnie fakt, jak bardzo niewytłumaczalne i nie do usprawiedliwienia było to zdarzenie. To się zwyczajnie nie miało prawa zdarzyć, ale się jednak zdarzyło. Staję przed wysokim sądem z pełną świadomością tego, że za to, co zrobiłem, muszę ponieść karę, powinienem ją ponieść i tę karę poniosę - zapewnił.
PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ: Niepokojący stan zdrowia Kamila Durczoka: Nie mogę wyjść z choroby!
Dziennikarz stwierdził, że zdaje sobie sprawę ze swojego czynu. Pogodził się z faktem, że to może oznaczać koniec jego kariery.
To jeden z największych, jak nie największy błąd mojego życia. Mam świadomość nie tylko konsekwencji prawnych. Jest to absolutnie naganne i jest mi wstyd. Myśl, że będzie musiał zmierzyć się z tym mój syn, moi najbliżsi, to największa trauma mojego życia i świadomość końca życia zawodowego - wyznał podczas śledztwa.
Kamilowi Durczokowi grozi od 9 miesięcy do 12 lat więzienia.
fot. Facebook.com/Kamil Durczok, Instagram/kamil_durczok
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Szkoda wielka szkoda............. madry czlowiek acz maluczki wobec losu.....***
A gdzie ci wszyscy przyjaciel byli jak bylo mu ciezko, jak potrzebowal pomocy????