
Kojarzony jest z sympatycznymi i zabawnymi postaciami z popularnych seriali. Niewiele osób wie, że w przeszłości przeżył osobisty dramat, który pchnął go na krawędź śmierci.
Któż nie zna pamiętnego Norka z "Miodowych lat" czy Czerepacha z "Rancza"? Artur Barciś to od lat ceniony i lubiany przez widzów aktor. Początki jego kariery okazały się jednak wyjątkowo trudne. Mało brakowało, a od dawna nie byłoby go wśród nas.
W 1979 roku 23-letni aktor ukończył łódzką Filmówkę i rozpoczął pracę etatową w warszawskim Teatrze na Targówku. Niezmiernie ucieszył się, kiedy jemu, żółtodziobowi w fachu aktorskim powierzono główną rolę w serialu "Odlot". Wystąpił w produkcji, czym naraził się dyrektorowi teatru, który zwolnił go z pracy. W dodatku musiał opuścić służbowe mieszkanie, które prawie nic go nie kosztowało. Miał nadzieję, że odkuje się na pieniądze zarobione z serialu.
Niestety, dwa tygodnie przed zakończeniem zdjęć wybuchł stan wojenny i uświadomiłem sobie, że wszystko straciłem. I teatr, i mieszkanie, i filmową gażę, bo umówiłem się, że zapłacą mi w całości po zakończeniu zdjęć - wspominał w "Dobrym Tygodniu".
Aktor nie widział przed sobą przyszłości, bo wydawało mu się, że stracił wszystko. Topił smutki w alkoholu.
Owszem, miałem trudne sytuacje w życiu, kiedy w wyniku różnych zbiegów okoliczności wydawało mi się, że już sobie nie poradzę, że gorzej być nie może. W wyniku wybuchu stanu wojennego straciłem niemalże wszystko - przede wszystkim straciłem film, przez który wcześniej zwolniłem się z teatru, a więc straciłem etat w Warszawie. Wydawało mi się, że mój świat się zawalił - mówił w "Polska Times".
ZOBACZ: Aktorzy z serialu "Ranczo" kiedyś i dziś. Zobacz, jak się zmienili!
Na domiar złego dowiedział się, że zdradziła go dziewczyna. Zdesperowany zdecydował się na ostateczny krok.
Pamiętam, że pijany, w nocy poszedłem na most Śląsko-Dąbrowski i chciałem ze sobą skończyć. Do dziś nie wiem, co mnie powstrzymało - wyznał w "Na żywo".
Na szczęście wszystko skończyło się dobrze. Niedługo potem znalazł zatrudnienie w Teatrze Narodowym. Podczas kręcenia kolejnego serialu - "Pan na Żuławach" - poznał Beatę, która pracowała przy produkcji jako asystentka montażystki. Beata dała aktorowi to, za czym tęsknił - stabilizację, bezpieczeństwo i miłość. W końcu zostali zgodnym małżeństwem i żyją ze sobą do dzisiaj.
fot. Facebook.com/Artur Barciś
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie