Renata Dancewicz wyznała, że pieniądze nigdy jej się nie trzymały. Zarówno przed laty, jak i obecnie zdarza się, że ma problemy z gotówką. Bywało, że musiała żyć za 10 złotych dziennie. Walka aktorki z tego typu podejściem do własnych finansów skończyła się porażką.

Renata Dancewicz jest jedną z najbardziej znanych polskich aktorek. Przebojem weszła do polskiego kina, zdobywając w 1995 roku nagrodę na festiwalu w Gdyni aż za trzy role jednocześnie - w filmach: "Tato", "Deborah" oraz "Pułkownik Kwiatkowski". Dziś jest gwiazdą serialu "Na Wspólnej".
Choć wydawałoby się, że ma stabilną pozycję w swoim zawodzie, twierdzi, że często brakuje jej środków finansowych. Przyczyna jest prosta - pieniądze nigdy jej się nie trzymały.
W wywiadzie udzielonym "Wysokim Obcasom" szczerze przyznała, że pieniądze zawsze traktowała dość "lekko".
Bywały okresy, kiedy w ogóle nie miałam pieniędzy, choćby wtedy, gdy pracowałam na etacie w teatrze w Wałbrzychu. Żyłam za 10 złotych dziennie, jadłam na kreskę w teatralnym bufecie. Kiedy tylko dostawałam wypłatę, spłacałam długi i fundowałam sobie w ramach przyjemności rundkę bilarda. A jak widziałam fajne buty, które, jak czułam, uczynią ze mnie wspaniałą osobę, to też się nie wahałam. Wchodziłam, brałam, i już - przyznała.
Choć od tamtej pory minęło wiele lat, aktorce wciąż zdarzają się problemy związane z finansami. Kiedy potrzebuje pieniędzy, liczy na pożyczki od znajomych.
I taki mniej więcej, niefrasobliwy, stosunek do pieniędzy został mi do dziś, choć od dawna mieszkam w Warszawie i moje zarobki też się zmieniły. Jak mam, a ktoś jest w potrzebie, to pożyczam, jak nie mam, to sama proszę o pożyczkę. Uważam, że to sposób na podtrzymywanie więzi - tłumaczyła.
Mimo przejściowych problemów, uważa, że potrafi sobie poradzić w życiu.
Renat Dancewicz znana jest z bezpośredniości i kontrowersyjnych opinii na tematy społeczne i światopoglądowe. Kilkakrotnie wypowiadała się na temat swojego stosunku do Kościoła. Najbardziej razi ją dyskryminacja i upadlanie kobiet przez część duchowieństwa. Nie ukrywa, że jest zdecydowana na apostazję.
Ja, już jako mała dziewczynka, zrozumiałam, że nie wierzę w Boga i nie chcę być częścią Kościoła katolickiego. Zobaczyłam, jak niesprawiedliwie Kościół traktuje kobiety. One mają być służącymi i tyle. Na samym szczycie hierarchii są księża, którzy mają kontakt z Bogiem, później mężczyźni, a na samym końcu kobiety - wyznała w rozmowie z Plejadą.

Renata Dancewicz, fot. KAPiF

Renata Dancewicz, fot. KAPiF

Renata Dancewicz, fot. KAPiF

Renata Dancewicz, fot. Tomasz Zukowski/East News
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie