
Znana pisarka uważa, że artykuł o niej jako gorliwej katoliczce został zmanipulowany, zaś jej wypowiedzi przeinaczone. Prawda jest zupełnie odwrotna do podanej w gazecie.
Dorota Masłowska rzadko gości na łamach pism i portali o tematyce show-biznesowej. Jest uznaną pisarką, znaną przede wszystkim ze swojego wielokrotnie nagradzanego debiutu - powieści ze świata blokersów "Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną". Książkę napisała, mając zaledwie 19 lat. Na jej podstawie powstał film z Borysem Szycem w roli głównej.
Nigdy jednak nie ukrywała swoich poglądów i faktu, że raczej daleko jej do Kościoła. Ze zdziwieniem przeczytała więc artykuł z tygodnika "Dobry Tydzień", w którym opisywana jest jako pobożna katoliczka.
Kiedy była małą dziewczynką, chętnie odwiedzała dom ukochanej babci. Intrygował ją wizerunek Chrystusa powieszony na honorowym miejscu. Obserwowała seniorkę rodu, która w skupieniu obracała paciorki różańca. Dziś oba te przedmioty są dla niej najcenniejszą pamiątką. Obraz z Jezusem, który dostała na osiemnastkę. I jeszcze mam w posiadaniu jej pierścionek oraz różaniec - taki pradawny, kościany. Nie taki plastikowy, tylko niesamowicie siny - opisywano w tygodniku.
Pod koniec tekstu stwierdzono, że "wiara jest dla niej drogowskazem" i umieszczono fragment wywiadu z "Rzeczpospolitej".
Świat bez Boga stracił czubek, środek: zdeformował się. A ludzie zatracili poczucie proporcji, poczucie tego, co jest ważne (...). W tej potężnej maszynerii, jaką jest ludzki umysł i dusza, mielą się jakieś śmieci, papierki, bzdury w czasie.
Dorota Masłowska postanowiła odnieść się do treści artykułu. Nie ukrywa przy tym swojego oburzenia i zapowiada kroki prawne wobec pisma.
Szanowni Państwo. Witam w poświęconym mnie odcinku polskiego Black Mirror. Jeden z tygodników katolickich zhakował właśnie mój wizerunek. Zbudowany z wyrwanych z kontekstu cytatów i rozmaitych gównobzdur artykuł opisuje moje życie osobiste w Chrystusie. Jest to bardzo śmieszne, ale jest to też bardzo nieśmieszne. Jeśli wszyscy bohaterowie pisma wierzą w Boga i miłują Kościół równie mocno co ja, to ostrzegam wszystkich czytelników: lepiej sięgnąć po Barbarę Cartland, opisane w jej książkach rzeczy są prawdziwsze. Sprawę kieruję na drogę prawną - napisała na Facebooku.
Pisarka tłumaczy, że napisany o niej tekst jest zupełnie nietrafiony. Nie jest osobą wierzącą, jak to opisano, zaś cytaty są wyrwane z szerszego kontekstu jej wypowiedzi.
Artykuł opisuje moje życie w Bogu i wierze katolickiej. Jestem osobą niewierzącą, niepraktykującą, nie mam żadnego związku z Kościołem katolickim poza tym, że zostałam w jego obrządku wychowana. (...) Pomysł promowania katolicyzmu moją twarzą jest czysto surrealistyczny - wyjaśniła w "Gazecie Wyborczej".
fot. Facebook.com/Dorota Masłowska
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie