
Marszałek Sejmu nie ukrywa, że jego żona Urszula niezwykle mu imponuje. Uprawia zawód do niedawna zarezerwowany dla mężczyzn - pilotuje wojskowego myśliwca. "Samolot wywołuje we mnie łzy. Jestem pełen podziwu dla tego, co robi Ula" - wyznał Szymon Hołownia.
Szymon Hołownia nigdy nie ukrywał, jak bardzo imponuje mu jego żona - Urszula Brzezińska-Hołownia, która pracuje jako pilotka MiG-a 29. Poznali się w zadziwiający i niecodzienny sposób, kiedy marszałek Sejmu był gwiazdą telewizyjną i zajmował się pisaniem książek o tematyce religijnej.
Poznaliśmy się sześć lat temu. Nie wiem skąd przyszedł mi do głowy pomysł, by namówić producentów "Mam Talent!", żebyśmy część zdjęć nagrali na wojskowym lotnisku w Mińsku Mazowieckim. Załatwiono wszystkie zgody, przygotowano nam lotnicze kombinezony, pozwolono wsiąść do MiG-a (choć oczywiście - nie polecieć). W "domku pilota" zobaczyłem na jakiejś rozpisce pilotów jedno kobiece nazwisko.
Zapamiętałem, bo wydało mi się to niezwykłe. Później "zalajkowałem" profil bazy, a portal społecznościowy przez swoje algorytmy zaproponował mi znajomość z Ulą Brzezińską, której nazwisko od razu skojarzyłem. Napisałem. Dostałem odpowiedź - wspominał na Instagramie.
Szymon Hołownia nie ukrywa, że jest ogromnie poruszony, kiedy obserwuje swoją Ulę podczas pracy. Do tego stopnia, że kiedy ona pilotuje swój samolot, on odczuwa silne wzruszenie.
Widziałem parę razy żonę, jak leci - to robi wrażenie na kimś, kto lubi lotnictwo. Samolot wywołuje we mnie łzy. Jestem pełen podziwu dla tego, co robi Ula, dla tej determinacji, z którą ona to robi. Oni trafili na nieprosty moment w wojsku, na moment zmian i ludzkich, ale przede wszystkim sprzętowych - wyznał w podcaście "Wybory Kobiet".
SPRAWDŹ: Żona Szymona Hołowni o prawdziwym obliczu męża: Potrafi być twardy, a jednocześnie ciepły
Marszałek i jego żona starają się tak planować obowiązki zawodowe, aby nie ucierpiały na tym ich dwie małe córeczki - Mania i Ela. W związku z tym na razie muszą zrezygnować ze wspólnych randek i ograniczyć spędzany razem wolny czas.
My mamy małe dzieci i oboje z żoną ciężko pracujemy i oboje wiemy, że czasami trzeba te swoje plany, marzenia odkładać. Nawet pójście na randkę, ile my czasu nie byliśmy na randce. Cały czas sobie obiecujemy, że może w przyszłym tygodniu, może między świętami, że może za moment. Albo dziecko jest chore, żona musi wyjechać, albo ja coś mam, albo drugie dziecko jest chore - wymieniał marszałek.
fot. Instagram, KAPiF
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie