
Najbliżsi oraz przyjaciele ze świata artystycznego towarzyszyli Jerzemu Stuhrowi w ostatniej drodze. Pogrzeb słynnego aktora odbył się 17 lipca w Krakowie. Wygłoszono ważne przemówienia, w tym niezwykle istotne słowa skierowały do zgromadzonych Agnieszka Holland i Małgorzata Kidawa-Błońska.
Jerzy Stuhr zmarł we wtorek 9 lipca 2024 roku w wieku 77 lat. Pogrzeb aktora odbył się w środę 17 lipca. Podczas ceremonii pożegnania w kościele świętego Piotra i Pawła w Krakowie zebrali się najbliżsi Jerzego Stuhra, jego liczni przyjaciele i znajomi ze świata artystycznego. Wśród zgromadzonych można było dostrzec wiele znanych osobistości. Przybyli m.in.: Agnieszka Holland, Bartosz Opania, Dorota Segda, Gabriela Muskała, Marek Kondrat, Monika Olejnik, Olgierd Łukaszewicz, Zbigniew Zamachowski.
Kazanie wygłosił kardynał Grzegorz Ryś. Widoczna była urna z prochami aktora. Wieniec złożony z róż w kolorach czerwonym i białym złożono w imieniu prezydenta Andrzeja Dudy.
Wszystkie wygłoszone przemówienia zapadają w pamięć. Agnieszka Holland podkreśliła, że Jerzy Stuhr był aktorem ponadczasowym, ważnym zarówno dla jej pokolenia, jak i młodych osób, które wkraczają w dorosłe życie.
Trudno mi mówić trochę, bo nie bardzo wierzę w ostateczne zakończenie drogi Jurka po naszym świecie. Myślę, że odszedł w dobrym momencie, bo ta droga będzie coraz trudniejsza. Jurek pozostawił po sobie tak wiele śladów materialnych, jak i tych niematerialnych. Myślę, że zostanie to dla mojego pokolenia, ale też pokolenia jego wnuków.
Kiedy myślę o Jurku, to myślę o nim jako o tym młodym aktorze, którego poznałam jeszcze na studiach. To, co odróżnia narcyza od człowieka z wielkim ego, od prawdziwego inteligenta, to poczucie, że dostało się tyle, ile trzeba dawać - mówiła.
Małgorzata Kidawa-Błońska wygłosiła niezwykle ważne w swej wymowie słowa pożegnania Jerzego Stuhra.
Szanowna rodzino, wszyscy państwo. Każde pożegnanie jest bardzo trudne. Dla was najtrudniejsze, ale dla nas, dla wszystkich zgromadzonych także bardzo ciężkie, bo musimy zmierzyć się z odejściem, którego nie chcieliśmy, na które nie byliśmy przygotowani. Przychodzą nam do głowy oczywiste słowa: wielki aktor, wspaniały nauczyciel, prawdziwy przedstawiciel polskiej inteligencji, przyjaciel, społecznik, wspaniały człowiek. Wszyscy wiemy, że te określenia mówiące o polskiej inteligencji brzmią prowokacyjnie w ostatnich czasach. W tych czasach małości, która nie potrafiąc sama stworzyć nic wielkiego, wyciągała rękę po wielkość, żeby tę wielkość zniszczyć. Dlatego jestem winna państwu kilka słów wyjaśnienia.
Elita, której oczywistym, naturalnym przedstawicielem był i na zawsze pozostanie Jerzy Stuhr, to nie jest elita pustego przywileju czy drażniącej wyższości. To elita wielkiego, autentycznego talentu i ciężkiej, naprawdę bardzo ciężkiej pracy nad rzemiosłem, nad warsztatem aktorskim, nad słowem. Taki Jerzy Stuhr był przez całe życie. Ze swoimi wspaniałymi rolami, ze swoimi słabościami, błędami, ze swoimi mądrymi, odpowiedzialnymi i odważnymi deklaracjami. Jako wybitny przedstawiciel naszego społeczeństwa w czasach populistycznego ataku na inteligencję, stał się sam celem tych ataków. Jako człowiek wrażliwy cierpiał z tego powodu. Bardzo dobrze widzieli i czuli to najbliżsi, ale także my wszyscy to widzieliśmy. Jerzy Stuhr w tych czasach zachował męstwo, nie stracił odwagi, a - co najważniejsze - nie zmniejszyło to jego pracy. Nie zniszczyło jego pracy. Nie dał tej satysfakcji atakującym go małym ludziom. Ostatnia sztuka, w której zagrał - "Geniusz" - nie była sztuką historyczną. Była sztuką wręcz boleśnie współczesną - przekazała.
SPRAWDŹ: Jerzy Stuhr nie żyje. Znana jest przyczyna śmierci słynnego aktora
Jerzy Stuhr spoczął w rodzinnym grobowcu na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie.
fot. KAPiF
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie