
W wywiadzie sprzed kilku lat mówiła o swoich decyzjach i kontaktach z synami zupełnie coś innego niż obecnie. Co między nimi wydarzyło się, że ich relacje uległy drastycznemu pogorszeniu?
Paulina Smaszcz wielokrotnie podkreślała, że w konflikcie z byłym mężem najważniejsi są dla niej synowie - Franciszek oraz Julek. Mówiła, że robi dla nich wszystko i zawsze będzie o nich walczyła. Dała do zrozumienia, że jej dzieci są zaniedbywane przez ojca zajętego swoją partnerką Kasią Cichopek. Twierdziła nawet, że to właśnie oni prosili, aby ujawniła prawdę o związku Macieja z gwiazdą "M jak miłość".
Internauci piszą w komentarzach, że kobieta petarda zachowuje się, jakby jej synowie nie byli dorosłymi facetami, lecz maluchami. Uważają, że przesadza i jest nadopiekuńcza. Była żona Kurzajewskiego odpowiedziała im (jak zwykle) w ostry sposób.
Zostałam zhejtowana jako matka, bo kocham moich synów? Co ma do rzeczy ile mają lat? To zawsze i na zawsze moje dzieci. Moja jedyna rodzina. Jako kobieta opluta z każdej strony, bo przecież jest tylko byłą żoną i nikt nie pamięta, że ponad dwa lata starałam się o jak najlepsze relacje z ojcem moich dzieci wspierając go w problemach. Ale przecież "była" jest zawsze ta najgorsza, bo stara, roszczeniowa, zazdrosna blablabla… - napisała z goryczą.
Kiedy Maciej Kurzajewski poleciał do Włoch i pokazał zdjęcie z wnuczką i synem, Paulina Smaszcz przekazała, że "przeprosił się" z Franciszkiem oraz "zaczął odbudowywać relacje" ze swoimi dziećmi. Tymczasem w internecie funkcjonuje wywiad sprzed 2,5 roku, który kobieta petarda udzieliła Katarzynie Pakosińskiej w programie Superstacji zatytułowanym "Tokszoł". Szczerze przyznała, że sama utraciła dobre relacje z synami po błędnych decyzjach, jakie podjęła.
Ja jestem przykładem, że wszystko można stracić, wszystko - zdrowie, rodzinę, przyjaciół, ukochanego męża, dla którego się wszystko zrobiło. Dzieci, kontakt z nimi, przez decyzje, jakie podejmowałam. I biorę tego pełne konsekwencje na siebie, pozytywne i negatywne. Moja siła wynika stąd, że ja uważam, że wszystko można stracić, ale nie stracę nigdy swojej świadomości, tego, co mnie spełnia, mojej edukacji, moich umiejętności, mojego doświadczenia. I to jest moja baza, która da mi przeżyć - biedniej, bogaciej, godniej, mniej godnie - ale do końca życia - wyznała.
ZOBACZ: Syn Smaszcz i Kurzajewskiego nie zaprosił matki na ślub? "Chciał się odciąć"
Jakie błędy popełniła Paulina Smaszcz - możemy się tylko domyślać. Faktem jest, że jej syn Julek przestał obserwować matkę na Instagramie, za to zaczął obserwować ojca i Kasię Cichopek. A starszy syn Franek ponoć nie zaprosił Pauliny na własny ślub.
fot. YouTube.com, Instagram, KAPiF
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Gorzka prawda choć niestety pani Paulina nie nosi konsekwencji swych decyzji z godnością.