
Długo zastanawiałem się nad tym, czy zabrać głos w sprawie afery wokół filmu "Nic się nie stało" i osoby Sylwestra Latkowskiego. Przed laty miałem możliwość poznać Sylwestra bliżej, obserwować jego pracę i metody działania, a w końcu zostać jednym z jego filmowych bohaterów. Uważam jednak, że tym razem sprawy zaszły za daleko. Czas wyjaśnić pewne kwestie.
Genialny manipulator?
W 2002 roku pracowałem nad tekstem dla "Newsweeka" zatytułowanym "Genialny manipulator". To był czas, kiedy Sylwester kręcił dwa filmy jednocześnie - "Gwiazdora" o Michale Wiśniewskim i "Nakręceni, czyli shołbiznes po polsku" poświęcony środowisku muzycznemu. Jeździliśmy ślad w ślad za liderem Ich Troje do jego rodzinnego domu pod Łodzią oraz na koncerty, które Ich Troje grało na Pomorzu. Wyszedł z tego całkiem zgrabny dokument, głównie dlatego, że postać okazała się intrygująca, zaś reżyser, ewidentnie zafascynowany czerwonowłosym gwiazdorem, złapał z nim wspólny "flow".
Trzeba przyznać, że pierwsze filmy Latkowskiego - "To, my rugbyści" i "Blokersi" miały w sobie pasję odkrywczości. Potem, kiedy podjęte tematy wymagały drążenia w zamkniętych, hermetycznych środowiskach, nie było już tak dobrze. Latkowski, który zjednywał telewizyjnych decydentów swoją pewnością siebie, nie był w stanie przebić się z kamerą w branży muzycznej. Nie udało mu się dotrzeć do przekrętów, których się spodziewał. Stąd rozczarowanie "Nakręconymi".
Epatowanie skandalem
Aby przykryć wątłość swoich filmów i skutecznie je promować posługiwał się skandalem i sensacją. W przypadku filmu o show-biznesie, chcąc nie chcąc, pomogła mu Justyna Steczkowska, która wytoczyła reżyserowi proces o zniesławienie. Choć nie obejrzała wówczas ani sekundy, uważała, że wstawki z nią w roli głównej zostały zmanipulowane. Pamiętam, jak tuż przed konferencją przysłała mu obszerny list, żądając usunięcia jej osoby z filmu. Reżyser skrzętnie wykorzystał awanturę. Podczas premiery wszyscy ujrzeli postać z zasłoniętą twarzą, mówiącą zmienionym głosem. O filmie zrobiło się głośno.
Teraz, w przypadku "Nic się nie stało", zabieg powtórzył. Głównym tematem, jaki poruszył jest sprawa wykorzystywania małoletnich dziewczyn w "Zatoce "Sztuki" i samobójstwa 14-letniej Anaid. W filmie pokazano zdjęcia wielu celebrytów, którzy tam imprezowali, m.in. Kuby Wojewódzkiego i Renaty Kaczoruk, Natalii Siwiec z mężem, Borysa Szyca, Nergala, pracującej tam wówczas Blanki Lipińskiej i wielu innych. Po projekcji zaapelował, aby oni wszyscy przestali ukrywać, czego byli świadkami. W odpowiedzi kilkanaście osób zapowiedziało pozwy sądowe wobec reżysera, z Kubą Wojewódzkim na czele. Swoją drogą, Latkowski szczerze nienawidził Wojewódzkiego już wtedy, kiedy go poznałem. Zawsze uważał go za "żałosnego pajaca". Podczas pracy nad "Nakręconymi" bezskutecznie próbował udowodnić, że "Idol", w którym obecny "król TVN-u" zasiadał w jury, był ustawiony.
ZOBACZ: Kuba Wojewódzki chce podać do sądu Latkowskiego: Jesteś płatnym medialnym zabójcą!
Celebryci doklejeni na siłę
Choć celebryci w filmie, wbrew wcześniejszym zapowiedziom, zostali potraktowani marginalnie, podejrzewam, że na początku ten wątek miał stanowić istotny element z punktu widzenia całości. Ale się nie udało. Borys Szyc upublicznił zresztą kuriozalną korespondencję, w której reżyser przez wiele miesięcy pisząc niezrozumiale, bez ładu i składu, natrętnie nagabywał aktora, aby wypowiedział się w filmie.
Kiedy to czytałem, przypomniała mi się moja własna wymiana SMS-ów z Sylwestrem sprzed lat. Przeczytał wówczas część mojego artykułu, który tuż przed publikacją w wydaniu papierowym został zamieszczony w internecie i, mówiąc delikatnie, treść tekstu bardzo mu się nie spodobała. W podobny sposób Latkowski "wypowiadał się" w Radiu Zet. Aż żal to komentować.
Oczywistym jest, że film "Nic się nie stało" powstał jako odpowiedź na filmy braci Sekielskich. Premiera zaledwie kilka dni po "Zabawie w chowanego" to próba przykrycia tematu pedofilii w Kościele i to w sposób wyjątkowo nieudolny. Potwierdza to słynny już tweet Jacka Kurskiego, później nieco poprawiony, o "pojedynku filmów o pedofilii".
Domyślam się, że Sylwester Latkowski pierwotnie chciał jedynie poruszyć aferę w Zatoce Sztuki, zaś temat celebrytów został mu narzucony. A ponieważ nie potrafił skutecznie do nich dotrzeć (patrz: korespondencja z Borysem Szycem), a był pod silną presją, więc wrzucił ich do jednego worka. W styczniu Jacek Kurski obwieścił, że powstał film o "pedofilii i hipokryzji w środowisku celebrytów".
Okazało się jednak, że film dotyczy sprawy sopockiego klubu, a celebryci doklejeni zostali na siłę. Żeby była jasność, nie uważam, że celebryci są święci. Istnieje opinia, że to środowisko jest jak Sodoma i Gomora, a Latkowski właśnie ten stereotyp podsyca. Ale żadnych dowodów na swoje insynuacje nie przedstawił. Wywołał burzę, aby w ten sposób przykryć wątłą treść filmu, która do sprawy pedofili w Zatoce Sztuki kompletnie nic nowego nie wnosi.
Egocentryk-outsider
Sylwester Latkowski ma syndrom odrzucenia przez środowisko filmowe, czuje się odwiecznym outsiderem. Próbuje więc dokopać mitycznemu "establishmentowi". Zauważcie, że wymienił głównie gwiazdy związane z telewizją TVN, a przecież w tym niesławnym lokalu pojawiały się również gwiazdy TVP. No tak, przecież jego film opłaciła telewizja publiczna.
Latkowski jest osobą wybitnie skoncentrowaną na sobie. Pamiętam spotkania w jego mieszkaniu na Ursynowie. Reżyser siedział w fotelu z nieodzowną szklaneczką whisky, rzucając pomysłami i snując niesamowite plany na przyszłość. Pamiętam, że opowiadał, iż dostawał pogróżki (teraz w jednym z wywiadów też tak twierdził), ktoś ponoć za nim jeździł, często powtarzał teksty o "zmowie milczenia" (to również stały, powtarzający się element). Powiedzieć, że filmy, które kręcił były dla niego niezwykle ważne, to mało powiedzieć. Traktował je niemal obsesyjnie.
Szkoda mi ludzi, którzy niepotrzebnie w to bagno zostali wplątani. Przez całe zamieszanie strywializowany został tak istotny temat jak pedofilia. Dużo wody w Wiśle upłynie, zanim ktoś znów zacznie myśleć o tym problemie poważnie.
Kadr z filmu "Nakręceni, czyli szołbiznes po polsku"
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie