
Karol Nawrocki wygrał z Rafałem Trzaskowskim niewielką przewagą głosów. Co zaskakujące, część starszych osób odwróciło się od kandydata "obywatelskiego", zagłosowali zaś młodzi, widząc w nim mniejsze zło. Dlaczego Nawrocki okazał się bardziej pociągający niż Trzaskowski? Czy liczne skandale wpłynęły na końcowy wynik? I wreszcie - co zrobić z wieloma nieprawidłowościami w liczeniu głosów?
Minął już ponad tydzień od ogłoszenia oficjalnego wyniku wyborów, a emocje wciąż buzują. Głosuję od 1993 roku, odkąd skończyłem 18 lat i jeszcze nie widziałem, aby jakiekolwiek wybory wzbudziły tyle emocji, co te ostatnie, w których w walce o urząd prezydenta zmierzyli się Karol Nawrocki i Rafał Trzaskowski. Wiem, że niełatwo ochłonąć, zwłaszcza kiedy różnica w liczbie oddanych głosów jest tak niewielka. Nawrocki zdobył o 369 591 głosów więcej niż Trzaskowski, czyli 50,89 procent. To o 1,78 procent więcej niż Trzaskowski, który zakończył drugą turę wyborów z wynikiem 49,11 procent.
Tyle statystyki. Skąd jednak wzięła się wygrana Karola Nawrockiego? Przecież niemal przez cały czas sondażowym zwycięzcą był prezydent Warszawy, pod koniec z minimalną przewagą, ale jednak. Po wszystkim okazało się, że dokonały się istotne zmiany w grupach poparcia obu kandydatów. Nawrocki jednoznacznie kojarzony jest z PiS-em (choć dla niepoznaki nazywano go kandydatem "obywatelskim", zaś jego poglądy oscylują wokół Konfederacji), natomiast Trzaskowski z PO (choć skupiając się na sprawach samorządowych od lat nie brał czynnego udziału w życiu partii).
Jest już jasne, że Polska ponownie została przełamana na pół, choć nie jest to już oś PiS-owski wschód - PO-wski zachód. Teraz PiS-owska jest wieś i mniejsze miasta, a PO-wskie duże miasta i aglomeracje. Z drugiej strony wyraźnie widać, że część wyborców 60 plus odwróciła się od PiS-u i nie zagłosowała na Nawrockiego. Za to mógł liczyć na głosy osób najmłodszych - do 30 roku życia.
Dlaczego tak się stało? Na odwrócenie tendencji wśród do tej pory sprzyjającej PiS-owi grupie osób starszych zaważyła negatywna przeszłość Karola Nawrockiego. A zwłaszcza sprawa kawalerki 80-letniego pana Jerzego oraz zażywanie skuna podczas debaty.
Osoby młode zagłosowały na prezesa IPN-u z kilku powodów. Po pierwsze - jego kampania zbudowana została na efekcie świeżości początkującego polityka nieobciążonego jeszcze grzechami władzy, a więc w pewnym stopniu odpowiadającego kryteriom "antysystemowości" (tu na pewno ważne było poparcie Sławomira Mentzena). Drugi powód to zawód, jaki sprawiła młodym wyborcom koalicja 15 października, która do tej pory nie spełniła większości obietnic wyborczych. Faktem jest również, że Rafał Trzaskowski nie zaprezentował konkretnej oferty dla młodych (a czy mógłby ją jako prezydent spełnić to już inna sprawa). I wreszcie - części młodzieży postać Karola Nawrockiego po prostu imponowała. Jako młody człowiek nie miał nic, poślubił dziewczynę z dzieckiem, a więc zachował się honorowo, potrafił bić się w ustawkach (w domyśle - o swoje zasady). Dla nich nie było ważne, czy pracował w Grand Hotelu i czym się tam zajmował, ważne, że okazał się zaradny, skończył studia i w końcu zrobił karierę, którą zakończył na prestiżowym stanowisku prezesa Instytutu Pamięci Narodowej.
Oczywiście największą głosującą na Nawrockiego grupą okazał się żelazny elektorat PiS. To wyborcy, do których wiadomości docierające spoza ich bańki informacyjnej są już odpowiednio przetworzone przez prawicowe media. Dzięki temu nie wierzą w żadne nieprzyjazne informacje o ich ukochanym kandydacie. Poza tym zadziałał efekt bumerangu - informacji negatywnych na temat Nawrockiego było już tyle, że sprawiał wrażenie ofiary celowej nagonki, więc tym chętniej na niego głosowano.
Trzeba uzmysłowić sobie, że sztaby wyborcze obu kandydatów skrupulatnie wykreowały ich medialny wizerunek. Popełniły przy tym mnóstwo błędów. Podejrzewam, że gdyby sztab kandydata "obywatelskiego" okazał się sprawniejszy i mniej zagubiony w przypadku fali kompromitujących faktów z jego przeszłości, to Nawrocki wygrałby z o wiele wyższą przewagą nad Trzaskowskim. Tymczasem było mu bardzo łatwo przypiąć konkretne łatki, które cały czas funkcjonują w mediach społecznościowych. Do tej pory stale pojawiają się w internetowych komentarzach takie określenia jak: "alf*ns", "sutener", "ćp*n", "oszust", "czyściciel kamienic".
W przypadku Rafał Trzaskowskiego starano się pokazać, że chce zakończyć podziały, bazowano na jego doświadczeniu w rządzeniu Warszawą oraz kontaktach w Brukseli i Waszyngtonie. Okazało się to niewystarczające. Konkurencja przedstawiała go jako wychowanego w cieplarnianych warunkach paniczyka z warszawki, który nie zna prawdziwego życia. Pisano o nim: "d*piarz", "bążur", "prince polo", zaś Nawrocki za każdym razem przedstawiał go jaki "wicetuska" i "wiceprzewodniczącego PO". Oba wykreowane wizerunki na stale przylgnęły do obu kandydatów i jest je niezwykle trudno zmienić.
SPRAWDŹ: Aleksander Kwaśniewscy niepokojąco o Nawrockim: Oznacza niestabilność Polski
Wiadomo, czego można było się spodziewać po Trzaskowskim, Nawrocki jest cały czas zagadką, nawet na prawicy. Czy Polska rzeczywiście ostro skręci w prawo - przekonamy się w przyszłości. Na razie pewne jest, że nasz kraj został przełamany dokładnie na pół, choć linia podziałów jest już inna niż podczas poprzednich wyborów. W związku z niewielką różnicą w ilości oddanych głosów, warto zbadać wszystkie nieprawidłowości, do jakich mogło dojść w komisjach wyborczych. A jeśli zajdzie taka potrzeba, ponownie przeliczyć głosy. Choćby dla świętego spokoju.
Rafał Trzaskowski, fot. KAPiF
Karol Nawrocki, fot. Pawel Wodzynski/East News
Rafał Trzaskowski, fot. Wojciech Olkusnik/East News
Karol Nawrocki, fot. ALEX BRANDON/AFP/East News
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie