Reklama

Wpadki ministra Szumowskiego. Od bohatera do zera

09/06/2020 06:50

Już dawno w polskiej polityce nie było osoby, która zaliczyłaby ogromny wzlot i zaraz potem szybki wizerunkowy upadek. Nikt wcześniej w ciągu zaledwie trzech miesięcy nie roztrwonił kredytu zaufania, jakim obdarzyli go Polacy.

Większość z nas dowiedziała się o tym, że Łukasz Szumowski piastuje stanowiska ministra zdrowia w marcu, kiedy w Polsce zaczynała się epidemia koronawirusa. Niewiele było o nim wiadomo, więc nic nie mogło go obciążać. Z tego okresu wszyscy zapamiętali ministra jako osobę niemalże pozbawioną emocji. Ludzie mogli odetchnąć z ulgą - pojawił się specjalista, który wie co mówi, więc przejdziemy czas zarazy bez większego uszczerbku. Jego podkrążone oczy świadczyły o tym, że jest pierwszy na froncie walki z chorobą. On nas obroni!

Z czasem jednak zaczęły pojawiać się wątpliwości. Pierwszym poważnym zgrzytem okazała się sprawa maseczek. Do dziś wiele osób przypomina wywiad ministra w RMF FM, w którym mówił, że maseczki nic nie dają i nie rozumie ludzi, którzy je noszą. Kilka tygodni później wprowadził nakaz o obowiązkowym noszeniu maseczek zarówno w otwartej przestrzeni, jak i w zamkniętych budynkach.

KLIKNIJ: Łukasz Szumowski zmienił zdanie na temat maseczek? Niedawno wyśmiał ich używanie!

Nagle zaczął zmieniać poglądy, zaczęto się więc zastanawiać, czy aby na pewno sytuacja jest pod kontrolą. W pewnym momencie stwierdził, że chorych jest zdecydowanie więcej niż podaje w swoich statystykach ministerstwo. Testów wykonuje się u nas za mało, ale minister nie wie, dlaczego tak się dzieje. Zapowiadał, że maseczki będzie trzeba nosić przez dwa lata, ale już w maju postanowił, że nie trzeba ich zakładać na zewnątrz. Z niewiadomych powodów został zabroniony wstęp do lasów, żeby zaraz potem je otworzyć. Takie niekonsekwencje można mnożyć.

W końcu kiedy zarekomendował wybory korespondencyjne jako bezpieczne i wraz z premierem wprowadzał kolejne etapy "odmrażania gospodarki", choć statystyczna krzywa zachorowań została jedynie "spłaszczona", ale końca epidemii koronawirusa w Polsce cały czas nie widać, zaczęto podejrzewać, że wszystkie te zagrania mają cel polityczny. W końcu 10. maja miały odbyć się wybory prezydenckie, które zostały ostatecznie przesunięte na 28. czerwca.

Politycy opozycji zaczęli wyciągać ministrowi "brudy". Ministerstwo, którym kieruje, za grube miliony kupiło maseczki od instruktora narciarskiego, który jest znajomym Szumowskiego. Firma jego brata OncoArendl miała otrzymywać wysokie dotacje ponoć dzięki koneksjom ministra. Sam Łukasz Szumowski, jak to wynika z przedstawionych przez niego dokumentów, jest biedny jak mysz kościelna, ale posiada rozdzielczość majątkową z żoną, która do tej pory nie zdecydowała się ujawnić swojego majątku.

Co ciekawe, panu Szumowskiemu zaczęły puszczać nerwy, co wcześniej mu się nie zdarzało. Kiedy poseł Sławomir Nitras napisał o rozdzielczości majątkowej ministra i jego żony oraz stwierdził, że politycy Prawa i Sprawiedliwości "z własnych żona zrobili słupy", minister odpowiedział mu w Radiu Zet w tak ostry sposób, jak nigdy dotąd:

Gdybyśmy byli w dawnych czasach, to bym panu Nitrasowi dał w pysk. Oceniam pana Nitrasa jako człowieka chamskiego i niekulturalnego. W sumie więc szkoda na niego energii i czasu.

Potem jednak musiał wielokrotnie tłumaczyć się ze swoich tajemniczych powiązań finansowych. Za każdym razem twierdził, że jest niewinny.

Wszystkie afery i wątpliwości wpłynęły na spadek popularności ministra Szumowskiego, który dokładnie pokazują sondaże. Pod koniec marca, według CBOS, politykowi ufało 46 procent badanych, natomiast pod koniec maja już 40 procent badanych było za jego odwołaniem (sondaż SW Research dla rp.pl).

W tym momencie, aby podnieść swoje notowania, powinien zacząć prowadzić spójną i przejrzystą politykę informowania obywateli o powodach kolejnych ruchów rządu w zakresie pandemii, bo na razie polityka ta jest niezwykle niespójna i nierzetelna. Natomiast, aby oczyścić swoje dobre imię, może zrobić tylko jedno - upublicznić oświadczenie majątkowe żony.

Jeśli nie przekona do siebie opinii publicznej, może szybko stać się najbardziej znienawidzonym szefem resortu zdrowia po 1989 roku.

Robert Patoleta

fot. Facebook.com/Ministerstwo Zdrowia, YouTube.com/Super Express

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do