
Dziennikarka przyznała, że nie jest jej lekko po rozstaniu z mężem. W najnowszym wywiadzie stwierdziła, że zasługuje na medal z co najmniej kilku powodów.
Martyna Wojciechowska nie ma szczęścia w miłości. Pięć razy była zaręczona i dwa razy w ostatniej chwili odwołała ślub. Z Przemkiem Kossakowskim spędziła trzy lata zanim zdecydowali pobrać. Na ślubnym kobiercu stanęli jesienią ubiegłego roku. I po trzech miesiącach się rozstali. Ponoć mąż zostawił Martynę z dnia na dzień.
Po 3 latach związku i 3 miesiącach od ślubu, z dnia na dzień nastąpił koniec mojego małżeństwa. Ta nagła zmiana była dla mnie wielkim zaskoczeniem, bo odpowiedzialność, zobowiązanie i dane słowo są i zawsze będą dla mnie wartościami nadrzędnymi. Moja decyzja o ślubie była głęboko przemyślana i traktowałam ją bardzo poważnie - przekazała na Instagramie zasmucona.
Niedawno dziennikarka wzięła udział w konferencji Polskiego Komitetu Paraolimpijskiego. Wówczas w rozmowie z "Faktem" opowiedziała o swoim życiu prywatnym. Jest samotną mamą wychowującą 13-letnią Marysię. Jak sama wcześniej przyznała, teraz wraz z córką przechodzi ciężki czas.
Nigdy nie dostałam żadnego medalu w żadnej dziedzinie sportowej. Ale na pewno dałabym sama sobie medal, za bycie wystarczająco dobrą mamą. Ale też za bycie wystarczająco dobrą szefową dla osób, z którymi pracuję. Najbardziej jednak należy mi się medal za wytrwałość. Moja mama powiedziałaby, że to upór, ja nazywam to wytrwałością. A tej w życiu na pewno mi nie brakuje - stwierdziła z pełną determinacją.
Media podawały, że kiedy Martyna wyjeżdżała za granicę nagrywać swoje programy, jej córką zajmował się Przemek. Teraz z pewnością rolę opiekunów przejęli jej rodzice, na których zawsze może polegać.
fot. Instagram/martyna.world
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie