
Nie pojawiła się podczas uroczystości nadania jej tytułu honoris causa w łódzkiej Filmówce. Poinformowała, że z powodu niebezpiecznych gróźb musiała wyjechać z kraju. "Zrobiło się tak gęsto, że nie miało sensu się narażać" - wyznała.
Agnieszka Holland spodziewała się, że spotka się z hejtem po premierze filmu "Zielona granica". Jednak ogrom skierowanej w jej kierunku nienawiści przeszedł jej najśmielsze oczekiwania. Spotkała się z atakami zarówno polityków, jak i internetowych hejterów. Jarosław Kaczyński obwinił ją za to, że obraża polski mundur. Reżyserka twierdzi, że jest wręcz odwrotnie, według niej to politycy prawicy szkodzą opinii o Straży Granicznej.
Twórczyni miała w czwartek otrzymać doktorat honoris causa w łódzkiej Szkole Filmowej. Nie dotarła jednak na uroczystość.
Rozpętana fala nagonki i groźby uniemożliwiają twórczyni wzięcie udziału w uroczystości - poinformowała Milenia Fiedler, rektorka Szkoły Filmowej.
Okazało się, że reżyserka wyjechała za granicę, ponieważ kierowane wobec niej groźby stały się zbyt niebezpieczne. W nagraniu wyświetlonym podczas uroczystości powiedziała:
Powód, dla którego mnie nie ma, to tsunami hejtu przeciw "Zielonej granicy". Ostrożniej było wyjechać. Ale mam przesłanie dla studentów: Nie lękajcie się. Twórca musi być odważny. Bądźmy odważni.
W rozmowie z Project Syndicate wyjaśniła swoją trudną sytuację.
Dostawałam pogróżki, więc się zwinęłam. Chciałam być w Polsce miesiąc w okolicach premiery, być na wyborach, ale zrobiło się tak gęsto, że nie miało sensu się narażać. I czułam się głupio, chodząc we własnym kraju z ochroną, poza tym to strasznie kosztuje.
ZOBACZ: Maciej Stuhr pozwany za rolę w filmie Agnieszki Holland? Aktor jest w szoku!
O sytuacjach zagrażających bezpieczeństwu pani Agnieszki wspominała już wcześniej córka artystki, Kasia Adamik. Funkcjonowanie jej mamy zostało bardzo ograniczone.
Mama przestała wychodzić na spacery z psem, panowie z ochrony nie pozwolili jej też jeździć np. metrem czy tramwajem. Musi więc poruszać się wyłącznie samochodem. Jej wolność została ograniczona. Mama jednak zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji i wie, czym kończy się nakręcanie hejtu. To słowo brzmi niewinnie, ale tak naprawdę oznacza nienawiść. Nakręcanie nienawiści może doprowadzić do zbrodni - przekazała Kasia Adamik.
Tymczasem "Zielona granica" wciąż cieszy się ogromną popularnością. Film zobaczyło już ponad pół miliona widzów, co sprawiło, że stał się jest jedną z najpopularniejszych tegorocznych produkcji goszczących w polskich kinach.
fot. KAPiF
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie