
Pandemia to specyficzny czas, w którym ludzie pokazują swoje prawdziwe oblicze, zazwyczaj negatywne. Od kilku dni na tapecie jest Edyta Górniak. Nie chcę dołączać do coraz liczniejszego grona krytyków piosenkarki. Jednak w związku z tym, że minęło już siedem lat od mojego pamiętnego, ostatniego wywiadu z diwą, a wciąż jestem o to pytany, chciałbym "przerwać milczenie", czyli napisać coś od siebie.
Wielokrotnie miałem styczność z Edytą Górniak, rozmawialiśmy wiele razy o jej karierze, synu, codzienności. Aż do słynnego wywiadu zawsze były to rozmowy miłe i przyjemne. Miałem wówczas do niej duży szacunek, bo przecież kiedyś była Artystką przez duże A. Pamiętam, jak podczas jednego z festiwali w Sopocie przemaszerowała do swojej garderoby ze mną pod rękę. Poniższe zdjęcie jest wykonane właśnie wtedy. Myślę, że chciała zrobić na złość Darkowi, który wówczas też tam był.
Uważam, że Edyta jest osobą, która traktuje ludzi instrumentalnie. Jest przyjazna wtedy, kiedy ktoś jest jej do czegoś potrzebny, a kiedy już ich nie, wówczas taką osobę odtrąca. Wywiad, który zrobił furorę, został nakręcony w 2013 roku po konferencji programu "The Voice of Poland". Piosenkarka zachowywała się wówczas dziwnie, przerywała rozmowy z dziennikarzami, znikała za kulisami, aby poprawić makijaż i długo nie wracała. Najpierw z nieznanej przyczyny nie chciała ze mną rozmawiać, ale potem zmieniła zdanie. Jej wypowiedzi w wideo są słabo słyszalne. Nie było to celowe zagranie, po prostu w związku ze sprzężeniami pomiędzy mikrofonem a tamtejszym nagłośnieniem dźwięk przerywał. Diwa miała wówczas pretensje o to, że określiłem ją jako celebrytkę, a ona przecież jest artystką.
Wtedy rzeczywiście była dla mnie artystką, dziś jest przede wszystkim celebrytką, która rozpaczliwie goni za popularnością, w każdy możliwy sposób błaga o uwagę i zainteresowanie. W języku angielskim jest brzydkie określenie na tego typu osobę, którego nie będę tu cytował, każdy z pewnością wie o co chodzi. Edyta doskonale zdaje sobie sprawę, że jej koronasceptyczne poglądy zyskują rozgłos. O to jej przecież chodzi. Od lat nie nagrała żadnej nowej płyty, od czasu do czasu wypuszcza jakiś singiel, którego nie da się słuchać. Chciałaby być numerem jeden, jak przed laty, ale nie potrafi wrócić na szczyt. Chce więc przynajmniej ogrzać się w blasku innych, kogokolwiek kto jest obecnie na topie - dlatego podczas jednego z występów Zenka Martyniuka wyskoczyła nagle na scenę.
Nie jest zbytnio lubiana w branży. Uważana jest za osobę trudną we współpracy. Jestem ciekawy, jaką opinię mają o niej muzycy studyjni, którzy z nią współpracowali. Nie tylko muzycy, ale również styliści czy (potencjalni) menadżerowie. Warto też zastanowić się, dlaczego nie zrobiła kariery za granicą. W biograficznej książce Piotra Krysiaka "Edyta Górniak. Bez cenzury" (została wycofana pod wpływem piosenkarki niedługo po jej wydaniu) jest anegdota o kolacji, jaką Edzia zjadła z Celine Dion. Chyba nie muszę dodawać, jak to spotkanie się skończyło.
Wystarczy przez chwilę posłuchać jej ostatnich wywodów, aby szybko zrozumieć, że ona żyje w alternatywnym świecie, dosyć pojemnym, w którym jest miejsce na teorie spiskowe, pseudoreligijno-mistyczne wywody i ogromną nieufność do ludzi. I w tym momencie dochodzimy do sedna sprawy. Edyta Górniak jest osobą publiczną, więc ludzie słuchają jej słów, a rozwodzi się choćby o tym, jak to ekipy telewizyjne przyjeżdżają do pustych szpitali i kręcą materiały z przywiezionymi ze sobą statystami. Jedni uśmiechają się z politowaniem, ale inni w to wierzą! To naprawdę jest niebezpieczne. Co innego jest opowiadać dyrdymały podczas plotek z psiapsiółą (o ile Edyta jeszcze takie ma), a co innego głosić jako prawdę objawioną dla ponad 400 tysięcy obserwujących na Instagramie.
Edyta Górniak, tak jak powiedziałem w nagranym po wywiadzie krótkim wideo (wbrew pozorom to nie były przeprosiny, lecz przestroga) może pójść w ślady Violetty Villas, może nawet polecieć promem kosmicznym Elona Muska na swoją ukochaną Andromedę, cokolwiek, ale niech nie wmawia ludziom nieprawdy. Zgadzam się z tym, że szerzenie teorii spiskowych przez osoby publiczne może być niebezpieczne. Niedawno zrobiłem sondę w mediach społecznościowych na temat, ile osób obawia się zakażenia koronawirusem. Większość - 63 procent - nie obawia się. Takie Edzie mają na to wpływ. Zgadzam się z tym, że szerzenie poglądów mogących wpływać na zdrowie i życie ludzi powinno być sankcjonowane.
A co do samej diwy - wolę, kiedy śpiewa niż kiedy się wypowiada. Od teraz już nie będzie kojarzona ani z Eurowizją, ani nawet z "Mazurkiem Dąbrowskiego", tylko z nieszczęsnymi "statystami".
Taka jest właśnie Edyta Górniak:
fot. screen/YouTube.com
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Fajny artykuł. Co do obawiania się zakażenia, niekoniecznie trzeba się "obawiać", bo to też nie jest zdrowe podejście. Lepiej po prostu podejść zdroworozsądkowo: zachować zasady, dbać o zdrowie swoje i innych.
Panie „Dziennikarzu”,niech Pan się weźmie za porządną robotę, a nie pierdoły. Prawie 50-letni chłop, a zajmuje się pierdołami. Serio, bądźmy poważni...
Edyta w przeciwieństwie do ciebie ma talent i nadal jest swietna wokalistka a ty nie masz żadnych pasji ani zainteresowań. Latasz z tym mikrofonem jak wściekły pies za celebrytami, a oni maja cię w głębokim poważaniu. Zajmij się czymś porządnym, a nie jesteś przekupa w męskim wydaniu. Zwyczajny wstyd...