
Dziennikarka ostro skomentowała tytuł, jaki zapowiadał jej wywiad w najnowszym tygodniku "Wprost". Jej zdaniem nagłówek, który sugeruje, że była ofiarą ojca, to manipulacja, która miała na celu podniesienie sprzedaży pisma. Oświadczenie w tej sprawie wydał także tygodnik.
Córka pisarza i satyryka Wojciecha Młynarskiego - Paulina jest bohaterką najnowszego numeru tygodnika "Wprost". Dziennikarka udzieliła obszernego wywiadu, w którym mówi o swojej nowej książce, pracy w charakterze nauczycielki jogi, a także o wydarzeniach sprzed lat. Młynarska wspomina m.in. dzieciństwo w cieniu znanego ojca, który zmagał się z chorobą afektywną dwubiegunową.
- Jako dziecko bałaś się o własne życie?
- A co może myśleć sześciolatka, którą goni dorosły wielki mężczyzna? Musi przed nim uciekać najszybciej jak się da (…). Mężczyzna ma obłęd w oczach, 190 cm wzrostu i jest jej ojcem. Uwielbianym. Ukochanym supertatusiem, który teraz, nie wiedzieć czemu, goni ją i krzyczy, że jak ją złapie, to zabije – czytamy we Wprost.
Dalej Młynarska zdradza, że problemem był brak wiedzy i narzędzi do walki z chorobą ojca. Wspomina też, kiedy jako kilkulatka wyjechała z ojcem w trasę koncertową.
(…) Porzucał mnie w hotelowym pokoju bez jedzenia i picia albo zapominał mnie zabrać z jakiejś garderoby i ktoś znajdował mnie zakopaną pod płaszczami.
Zobacz: Julia Wróblewska wstrząśnięta hejtem po śmierci Piotra Woźniaka-Staraka: To było jak wirus
W wywiadzie dziennikarka podkreśla jednak, że nie ma pretensji do ojca, ponieważ wie, że był chory. Spokój odnalazła poddając się psychoterapii. Cały wywiad był autoryzowany. Dziennikarka nie miała wpływu jedynie na okładkę tygodnika i to właśnie ona najbardziej ją oburzyła.
Na okładce najnowszego "Wprost" widzimy smutną Paulinę Młynarską, w tle czarno-białą twarz jej taty Wojciecha Młynarskiego i nagłówek:
Byłam ofiarą ojca.
W podtytule czytamy:
W dzieciństwie żyłam w ciągłym strachu, apeluję do rodziców, którzy mierzą się z chorobą psychiczną partnera: Chrońcie dzieci!
Oburzona dziennikarka zobaczyła pierwszą stronę gazety w podróży. Postanowiła więc na gorąco nagrać odpowiedź.
Jestem w trasie, niewyspana, wymęczona, siedzę na lotnisku w Atenach i co widzę? Okładkę, którą mi i mojej rodzinie zgotował tygodnik "Wprost". Towarzyszy ona bardzo fajnej, autoryzowanej rozmowie, w której opowiadam o mojej nowej książce. Ale nie, nie można zrobić okładki o książce, kobiecie, która coś robi w życiu ciekawego, coś ma do zaproponowania. Nie! Trzeba z niej zrobić ofiarę. To jest obrzydliwe - mówiła.
Po kilku godzinach napisała obszerne, oficjalne oświadczenie na swoim profilu na Facebooku, w którym postanowiła wypunktować, co nie podobało jej się w działaniu tygodnika.
(…) O tym jak redakcja „zagrała” zdjęciami i tytułem dowiedziałam się z internetu. Tekst wywiadu, podobnie jak książka, dotyczy mojej pracy jako nauczycielki jogi. Mówię w nim, między innymi, o wspaniałych skutkach pracy z ciałem ( Joga) dla osób po traumatycznych przeżyciach. Jestem taką osobą, jak wiele i wielu z nas. Mój Tata pojawia się w tekście jako ukochany bliski, który dotknięty chorobą afektywną dwubiegunową, sprawiał, że życie rodziny bywało bardzo trudne. Dla dzieci - chwilami przerażające. Mówię jednak o Tacie, jako o ofierze choroby! Ciężkiej, okrutnej dla chorego, nierozumianej przez otoczenie. Mówię z miłością i zrozumieniem. Mówię do tych, którzy sami i same, być może, zmierzyły/li się z podobnymi problemami. I mówię o tym jak za pomocą jogi i medytacji można te stare sprawy pozamykać i żyć bez żalu i bólu. Okładka, którą wyprodukował WPROST jest manipulacją i służy wywołaniu jak najsilniejszych emocji, a co za tym idzie - sprzedaży. Na mój koszt. Im więcej nienawiści, tym większa sprzedaż. I nie chodzi tu tylko o to, że ja czuję się oszukana i skopana, a cała moja rodzina przeżywa stres. Nie chodzi też tylko o pamięć o tacie, który został przedstawiony w demoniczny sposób na tym strasznym zdjęciu. Chodzi o to, jak nami się manipuluje. Wywołuje się nienawiść, tam gdzie powinna być refleksja, żądzę krwi, tam gdzie jeszcze niedawno byłby dialog. To intelektualny i moralny upadek mediów, które walcząc o przetrwanie sięgają po najgorsze metody. To jest tutaj najsmutniejsze. Życzę miłego dnia!
ZOBACZ: Rafał Jonkisz o Paulinie Młynarskiej: "Obrażała panią Melanię i pana Trumpa"
Kilka godzin później oświadczenie opublikował też redaktor naczelny tygodnika "Wprost":
(…) W redakcji uznaliśmy, że mocny, szczery wywiad wymaga mocnej okładki. Wiem, że Paulina Młynarska czuje się nią dotknięta. Nie było naszą intencją sprawienie przykrości jej, ani jej rodzinie. Jeśli tak się stało, szczerze przepraszam. A czytelników zachęcam do lektury autoryzowanego, momentami wstrząsającego wywiadu z Pauliną.
Marcin Dzierżanowski, redaktor naczelny tygodnika "Wprost".
Tej próby załagodzenia sprawy najwyraźniej nie doceniła jednak Paulina Młynarska. Dziennikarka skwitowała to słowami:
To ja odpowiem: mocna, a kłamliwa okładka to nie jest to samo. To nie są prawdziwe przeprosiny. Niestety.
Fani Pauliny Młynarskiej bronią jej postawy i również są oburzeni „mocnym” nagłówkiem tygodnika. Część z nich sugeruje, by Młynarska dochodziła swoich praw w sądzie.
A Wy jak sądzicie? Kto przesadził? Czy ta sprawa powinna skończyć się w sądzie?
Monika Łaguna
fot.Instagram/mlynarskapaulina, Facebook.com/Paulina Młynarska, Wprost
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie