Julia Wróblewska jest przerażona nienawistnymi komentarzami internautów po tragicznej śmierci Piotra Woźniaka-Staraka. Tłumaczy, skąd się biorą i jak można im zapobiegać.
fot. Paweł Wrzecion/MWmedia
Julia Wróblewska jest głęboko poruszona mnóstwem hejterskich komentarzy, jakie pojawiły się po tragicznej śmierci Piotra Woźniaka-Staraka. Przede wszystkim zszokowała ją ogromna ilość tego typu nienawistnych wpisów oraz podłości w nich zawarte.
To się roznosiło, to było jak wirus. Tego się nie dało usunąć, zatrzymać. To jest okrutne. Ja, jak widziałam, to co było tam napisane, to sama miałam łzy w oczach. Byłam przerażona, że ludzie aż taką granicę przekroczyli w internecie. Czy powiedzieliby to tej kobiecie (Agnieszce Woźniak-Starak - przyp. red.) prosto w twarz? Co za ekranem to nie upoważnia ich do tego. Po drugiej stronie ekranu jest czująca osoba, która cierpi – powiedziała w rozmowie z Wideoportalem.
Julia uważa, że już od najmłodszych lat należy wpajać dzieciom, że nie wolno hejtować.
Ktoś powinien się zająć przynajmniej dziećmi, które teraz rosną, przynajmniej w szkole, które teraz kształcą osobowość i nauczyć je, że tak nie wolno, bo z dorosłymi ludźmi już nic nie zrobimy.
Uważa, że hejterami zostają najczęściej osoby z wysokim poziomem frustracji.
Biorąc to psychologicznie to jest wylewanie frustracji, która jest w nas w środku. Czasami nie ma gdzie jej wylać i na kogo. Trudno jest to zrobić na żywym człowieku, więc to jest taki półśrodek. Zrobić to innemu człowiekowi, ale jednocześnie nie ponosząc konsekwencji. Ludzie wylewają swoją frustrację, próbując obniżyć innych, żeby oni się poczuli gorzej, żeby oni mogli poczuć się lepiej. I to nie jest dobry sposób na wylewanie swoich nerwów.
Należy znaleźć sposób, aby redukować frustrację. Według aktorki akcje społeczne mające na celu walkę z mową nienawiści nie przynoszą rezultatów.
To jest sytuacja, gdzie rodzice wracają po pracy do domu i krzyczą na swoje dzieci, bo mieli stresujący dzień w pracy. To jest mniej więcej to. Trzeba nauczyć ludzi wylewać tę frustrację w inny sposób. Inaczej się tego nie pozbędziemy. Te kampanie: "Stop hejt", stop to, stop tamto, one nie działają, bo oni jeszcze bardziej się cieszą, że to co robią, działa. Że to co robią, ma wpływ, że jak ktoś się tego boi, że komuś na tym zależy.
Julia obawia się, że z powodu hejtu może dojść do tragicznych zdarzeń.
Z jednej strony mówi się, żeby to ignorować. A z drugiej, jaką granicę trzeba przekroczyć, żeby zaczęło się zwracać uwagę? Bo w momencie, jak ignorujesz coś, to ktoś się napędza i się nakręca. I zaczyna robić coraz gorsze rzeczy, po to tylko, żeby ktoś zwrócił na niego uwagę, więc może lepiej zwrócić tę uwagę na początku.
Julia Wróblewska sama często pada ofiarą hejterskich komentarzy. Ostatnio została zhejtowana za to, że upubliczniła informację o nieprzyjemnej sytuacji, którą przeżyła na dworcu kolejowym.
Chcesz coś sprzedać lub kupić, oferujesz usługi, szukasz pracownika lub pracy?
julia wróblewska o piotrze woźniaku-staraku - komentarze opinie