
Jednym gestem zespół Måneskin zrobił więcej dla tolerancji w Polsce niż wszystkie Parady Równości. Jednych oburzyli, innym się spodobali. Niewątpliwie był to najważniejszy występ muzyczny w naszym kraju Anno Domini 2021.
Wczoraj zakończył się kolejny SuperHit Festiwal w Sopocie, w którym roiło się od przypadkowo dobranych wykonawców. Powinien przejść bez większego echa, zaś nad niektórymi występami należałoby spuścić wstydliwą zasłonę milczenia, gdyby nie gwiazda zagraniczna - grupa rockowa Måneskin z Włoch, która wygrała tegoroczną Eurowizję. Byli teraz najjaśniejszym momentem festiwalu w Sopocie.
Måneskin to kapela, która przypomina, że rock jeszcze nie do końca umarł. Niby wszystko, co prezentują, już było - androgyniczny, a zarazem buńczuczny wizerunek przypominający dawne czasy glam rocka i do tego gitarowe, melodyjne kawałki. A jednak Måneskin jest dla muzyki rockowej tym, czym był przed laty film "Pulp Fiction" dla światowego kina. To zestaw dobrze znanych, ogranych schematów, z których zbudowana jest nowa, zaskakująca jakość.
Centralną postacią, jak to bywa w tego typu zespołach, jest śpiewający lider. Heteroelastyczny Damiano David prowokuje swoim sfeminizowanym wyglądem - maluje się, nosi długie kolczyki i koronkowe bluzeczki. I podoba się wielu kobietom, które uważają go za nowy symbol seksu.
Bardzo istotny jest w tym przypadku idealnie połączony z wizerunkiem przekaz. Muzyka rockowa to przecież muzyka buntu. Przed ponad 40 laty, kiedy muzyczną scenę szturmem zawojował punk, nikomu do głowy by nie przyszło, że twórcy rockowi mogą buntować się przeciwko homofobii i wspierać osoby LGBT. Czasy się zmieniły. Nie zmieniło się tylko jedno - muzycy wciąż buntują się przeciwko ograniczaniu wolności, w tym przypadku wolności w wyborze osoby, którą się kocha.
W taki sposób należy odczytywać pocałunek Damiano Davida i jego gitarzysty (to powtórka z eurowizyjnego występu) oraz słowa wokalisty:
Każdy powinien móc to zrobić bez odczuwania strachu! Każdy powinien móc kochać, kogo tylko mu się k*rwa podoba! Równe prawa dla społeczności LGBTQIA+! (...) Dziękujemy Polsko. Miłość nigdy się nie myli.
Mam wrażenie, że Włosi przylecieli do Polski tylko i wyłącznie dlatego, aby wykonać ten znamienny gest. Pomyślcie, jaki w związku z tym wizerunek ma nasz kraj za granicą - zacofanego, konserwatywnego państwa, w którym za tęczową torbę na ramieniu można dostać w twarz. W którym politycy szerzą nienawiść i dzielą ludzi na lepszy i gorszy sort.
Znamienne jest to, że występ Måneskin miał miejsce dokładnie rok po słowach Andrzeja Dudy o tym, że LGBT to nie ludzie, tylko ideologia. Po roku musiał przybyć ktoś aż z zagranicy, aby powiedzieć dobitnie: widzimy co się u was dzieje, nie będzie naszej zgody na dzielenie ludzi. Zdają się mówić - nie dajcie się politykom, którzy chcą wami za wszelką cenę sterować i wmawiać, że wszystko jest tylko albo czarne albo białe. Nieprawda - każdy jest inny, a wolność polega na tym, że można kochać kogo się chce.
Måneskin swoim gestem wywołał burzę i tym samym zrobił więcej pożytecznego dla osób LGBT+ niż wszystkie Parady Równości razem wzięte (choć tego typu marsze są niezmiennie potrzebne).
Zastanawiam się, ile po tym występie przyjdzie skarg do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji od zbulwersowanych widzów. Oby żadnej. Duży plus dla Polsatu za zaproszenie dla Måneskin, choć z pewnością nie zdawano sobie sprawy, jak to się wszystko skończy. Możemy być pewni, że prowokatorzy z Włoch nie dostaną podobnego zaproszenia na występ podczas Sylwestra z TVP. Nie muszą, wykonali już w naszym kraju dobrą robotę.
PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ: Eurowizyjna porażka: Rafał, wycofaj się póki jeszcze czas! | Robert Patoleta
fot. screeny/Polsat
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie