
Byłej gwieździe TVP za udział w sprawie związanej z "karuzelą VAT-owską" groziła kara więzienia. Otrzymała jedynie grzywnę, którą jej adwokat uznał za "symboliczną". Jak na wyrok zareagowała ukarana?
W 2016 roku Marcelina Zawadzka została oskarżona o oszustwa skarbowe, fałszerstwo faktur i pranie brudnych pieniędzy. Oprócz niej w tej sprawie zostało oskarżonych jeszcze 17 osób z kilku krajów. Mieli oni tworzyć i wymieniać się fikcyjnymi fakturami. Prezenterka nie została jedynie oskarżona o udział w grupie przestępczej.
Po ujawnieniu afery Marcelina zapewniała o swojej niewinności. Twierdziła, że została oszukana przez kontrahenta i nie miała świadomości, że może chodzić o przestępstwo.
Ciężko mi komentować tą sprawę, bo czuję się w niej podwójnie oszukana. Najpierw straciłam pieniądze na transakcji z nieuczciwym kontrahentem, który miał sprzedać mi produkty modowe, a nigdy tego nie zrobił, chociaż pieniądze otrzymał. Potem dowiedziałam się, że obsługujące mnie biuro księgowe, dokumenty tejże feralnej transakcji, w sposób jak się okazało nieuprawniony, uwzględniło w księgach rachunkowych i deklaracjach podatkowych, czego ponoć robić nie wolno. Ja osobiście tymi rozliczeniami się nie zajmowałam, bo się po prostu na tym nie znam. Dlatego zatrudniłam firmę księgową - zarzekała się.
Celebrytce groziło 8 lat więzienia, ale sąd zdecydował, że poniesie inną karę - zapłaci grzywnę w wysokości 60 tysięcy złotych.
Adwokat celebrytki, Krzysztof Wajs, przekazał, że to "symboliczna" kwota, której Zawadzka się spodziewała. Jak zareagowała na wyrok?
Spokojnie. Spodziewała się takiego wyroku po tym, jak prokuratura zażądała 50 tys. zł grzywny. Jednak liczyliśmy też na uniewinnienie. Wymiar kary jest symboliczny, ale i tak będziemy się od tego wyroku odwoływać, bo się z nim nie zgadzamy. Naszym zdaniem materiał dowodowy nie pozwalał na przypisanie mojej klientce winy. Ona oddała brakującą sumę od razu, zanim w ogóle o sprawie zrobiło się głośno. Była wykonana korekta rozliczenia - przekazał w rozmowie z "Faktem".
Prawnik dodał, że mimo iż kara dla celebrytki jest niewielka w stosunku do tej, jaka jej groziła, to złoży odwołanie.
W momencie, kiedy pojawiły się informacje o aferze, Marcelina Zawadzka straciła pracę w programie TVP2 "Pytanie na śniadanie". Jakiś czas potem została zatrudniona przez Polsat jako prowadząca nowy reality show "Farma".
Prezenterka nie była obecna podczas odczytywania wyroku. Jak wynika ze zdjęć wstawianych na Instagramie, obecnie razem ze swoim chłopakiem Maxem bawi się w Dubaju, zaś wcześniej odpoczywała w Tajlandii.
ZOBACZ: Marcelina Zawadzka ma nowego chłopaka! To przystojny Niemiec
fot. Instagram/marcelina_zawadzka
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Nic jej nie będzie! Drobiazg. Nie sądzę, żeby się kiedykolwiek przyznała i kiedykolwiek przejęła.