
Jest kolejną aktorką, która przyznała, że jej emerytalna, comiesięczna wypłata nie należy do największych. Zmuszona jest więc wciąż pracować zawodowo. Na szczęście aktorstwo to jej prawdziwa pasja, w której spełnia się od ponad 50 lat.
Na tapetę wrócił temat niskich emerytur gwiazd. W dobie pandemii jest to sprawa szczególnie bolesna dla artystów. Wielu z nich, począwszy od Maryli Rodowicz przez Karola Strasburgera po Rudiego Schuberta narzeka na to, że otrzymuje wyjątkowe niskie składki.
Wysokiej emerytury nie otrzymuje również jedna z popularniejszych aktorek kinowych i serialowych - 71-letnia Ewa Szykulska. Swoją karierę rozpoczęła pod koniec lat 60, występując w teledyskach Skaldów - "Wszystko mi mówi, że mnie ktoś pokochał" i "Prześliczna wiolonczelistka". Potem zasłynęła rolą hrabiny Lali Koniecpolskiej w "Karierze Nikodema Dyzmy" oraz instruktorki w "Seksmisji", której hasłem przewodnim było zawołanie "samiec twój wróg!". W telewizji jest doskonała w serialach "Lokatorzy", "Plebania" i "Leśniczówka". Ostatnio wystąpiła nawet w serialu Netflixa "Sexify".
Pani Ewa przyznała, że nadal musi żyć z aktorstwa, ponieważ emerytury artystów nie należą do wysokich.
Nie zamykam się na nowe oferty pracy. Jakoś muszę sobie przecież zagospodarować życie. Bardzo cieszę się wszystkimi drobnymi rolami, które są mi proponowane. One dla mnie w ogóle nie są drobne. (...) Jedno jest pewne, ludzie myślą, że artyści mają niebosiężne emerytury i że to jest oczywiste. To nie jest oczywiste i to nieprawda. To jest jedyna rzecz, którą mogę powiedzieć - wyznała w rozmowie z Plejadą.
Robi wszystko, aby nie wydawać więcej niż zarabia.
Pieniądze, choć są istotnym elementem naszego życia, nie są wyznacznikiem naszego sukcesu. Ciągle powtarzam, że one, te pieniądze, mnie lekceważą, więc ja też je lekceważę. Staram się, żeby moje rozchody i wydatki nie przekraczały tego, co zarobię.
Zapewnia jednak, że aktorstwo to jej pasja, która jest ważniejsza od pieniędzy.
W szkole teatralnej nie zdawałam sobie sprawy, co na łeb biorę, ale myślę, że wybrałabym ponownie aktorstwo. Są aktorzy, którzy pracują, żeby zapłacić rachunki, dowartościować się rozpoznawalnością. Są też tacy, którzy żyją po to, żeby od czasu do czasu znaleźć się na scenie. "Łażenie po scenie" sprawia mi radość. Radość sprawiają mi też przeżycia, które miewamy w tzw. akcie twórczym. To są cudowne chwile. Takie krótkotrwałe orgazmy sceniczne. O ile dobrze pamiętam w realu czym to jest (śmiech). To życie przed kamerą, czy w teatrze jest zdecydowanie ładniejsze od codzienności - powiedziała dla strefalifestyle.pl.
fot. screeny/YouTube.com
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie