
Podziękowała za wsparcie i opisała, jak obecnie wygląda jej życie. Przekazała, że już nigdy nie będzie tak jak dawniej.
Niemal przed rokiem media obiegła informacja, że synek Magdaleny Stępień i Jakuba Rzeźniczaka zachorował na rzadką odmianę nowotworu wątroby. Jego mama zebrała fundusze na leczenie dziecka w Izraelu. Niestety, Oliwier zmarł w lipcu tego roku. Miał zaledwie roczek.
Po kilku miesiącach Magdalena Stępień umieściła post na Instagramie. Wyjaśniła, jak radzi sobie po tak wielkiej stracie.
Cisza, tak bardzo jej potrzebowałam i nadal potrzebuję, ale z racji, że wszyscy się martwicie, jak sobie radzę, czy żyję, postanowiłam się odezwać. Myślę, że zanim wrócę do normalności minie mnóstwo czasu. Od momentu odejścia mojego najukochańszego Syna czuję wewnętrzną pustkę. Jednego dnia straciłam wszystko, okres walki o zdrowie Oliwiera nie był dla mnie łatwy ze względu na wiele przeciwności - przekazała.
Modelka przyznała, że miała nadzieję na to, iż jej synek wyzdrowieje.
Dziękuję tym, którzy nas wspierali i pomimo całego medialnego linczu, uwierzyli mi, że niemożliwym dla mnie jest finansowanie jego leczenia. Jestem zła na siebie, czuję, że mogłam spróbować zrobić jeszcze więcej, tak bardzo liczyłam na cud! Oliwier był dla mnie całym światem, oddałabym wszystko, aby przywrócić mu życie.
Magdalena Stępień otrzymała mnóstwo wyrazów wsparcia. Teraz stara się stanąć na nogi i próbuje żyć dalej.
Wiem, że myślicie o mnie. Martwicie się. Dostaję od Was setki wiadomości, które podnoszą mnie na duchu. Dziękuję Wam bardzo i przepraszam, że nie czuję się na siłach, aby na wszystkie wiadomości odpisać. Słynny cytat mówi, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Sprawdziło się to również u mnie. Spotkałam ludzi, którzy podnieśli mnie na duchu, codziennie wyzwalają wolę walki o moje życie, jestem wśród wielu wspierających osób i próbuję stanąć na nogi. Nie dla siebie, dla Oliwierka. Wiem, że jest przy mnie i kibicuje temu, żebym zawalczyła teraz o siebie.
ZOBACZ: Nie żyje synek Magdaleny Stępień i Jakuba Rzeźniczaka. "To niewyobrażalny ból"
Przyznała również, że wróciła do pracy. Dzięki temu nie myśli przez cały czas o tym, co się wydarzyło.
Dzięki życzliwym ludziom rozpoczęłam pracę, powoli mam siłę wstawać codziennie z łóżka. W tej ogromnej żałobie musiałam szybko stanąć na nogi. Jednak czuję, że to była dla mnie bardzo dobra decyzja. Trafić wśród ludzi, dla których nie jestem Magdaleną Stępień. Jestem po prostu Magdą, koleżanką z pracy.
Przyznała, że jej życie nie będzie już takie jak wcześniej. Jeszcze raz podkreśliła, jak ważne jest dla niej wsparcie, które otrzymała od wielu osób.
Odzywam się dopiero teraz, bo nie miałam pojęcia, co mogłabym tutaj dla Was udostępnić. Nie mam siły uśmiechnąć się do telefonu, ale powoli zaczynam się uśmiechać do otaczających mnie ludzi. Wasze wsparcie jest dla mnie nieocenione. Będę starała się jeszcze tu zaglądać! Chociaż tak ciężko wrócić do normalności i dalej cieszyć się życiem. Już nigdy nie będzie ono takie samo i nic mi nie wypełni tej pustki po Oliwierku. Każdy dzień jest dla mnie morzem łez.
Do postu dodała zdjęcie z Oliwierkiem oraz jego nagranie.
fot. Instagram/magdalena___stepien
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie