Reklama

Kasia Kowalska ujawniła na co chorowała jej córka: Pisali, że przedawkowała!

24/06/2020 07:00

Piosenkarka po raz pierwszy opowiedziała o pobycie swojej córki Aleksandry w szpitalu. Przyczyną nie był koronawirus, ani przedawkowanie narkotyków, tylko adenowirus, który atakuje drogi oddechowe, układ pokarmowy i wzrokowy.

W marcu Kasia Kowalska opublikowała poruszające wideo, w którym poinformowała, że jej córka jest chora, przebywa w szpitalu w Anglii i zostanie poddana intubacji. Zasugerowała, że ma koronawirusa. Jej dramatem żyło wówczas pół Polski. Internauci życzyli Oli powrotu do zdrowia i podtrzymywali na duchu jej mamę. Jednak, kiedy dziewczyna wychodziła ze szpitala, menadżer artystki ogłosił, że wcale nie chorowała na COVID-19. Ludzie poczuli się oszukani. Kasia Kowalska zaczęła wówczas pisać ironiczne teksty do krytykujących i pokazywała prześmiewcze obrazki.

Teraz, w rozmowie z "Panią", postanowiła opowiedzieć o tych trudnych dla niej oraz dla jej córki chwilach. Wyznała, że na początku Ola miała objawy przeziębienia i wysoką gorączkę.

Którejś nocy jej stan pogorszył się na tyle, że wezwały z koleżanką karetkę. Olę zabrano do pierwszego szpitala, tam stwierdzono, że ma zapalenie płuc, ustabilizowano jej temperaturę i odesłano ją do domu, bo mieli tam mnóstwo pacjentów z podejrzeniem COVID-19 i nie chcieli jej trzymać.

Stan dziewczyny pogorszył się na tyle, że musiała szybko wrócić do szpitala.

Kiedy zadzwoniła do mnie rano, już nie mogła złapać tchu. Rwanymi zdaniami zapytała mnie, co ma robić, bo nie może złapać powietrza, że się boi. (...) Przyjechała po nią druga karetka. (...) Trochę się uspokoiłam, bo skierowano ją do izolatki. Miała opiekę. Czułam, że jest już w lepszym miejscu.

Kasię Kowalską poinformowano, że Ola zostanie poddana zabiegowi intubacji, który polega na umieszczeniu rurki w tchawicy. Taki zabieg ułatwia oddychanie.

Po południu nagle mój telefon zaczął dzwonić bez przerwy. Niestety to była lekarka, która przekazała mi, że Ola musi być intubowana. Powiedziałam, że zadzwonią do mnie po intubacji z informacją, czy wszystko się udało. (...) Zaczęłam się zastanawiać, dlaczego jej stan tak się pogorszył od rana, co się dzieje. Zaczęłam dzwonić po wszystkich znajomych polskich lekarzach, by mi wytłumaczyli, o co chodzi, jak to możliwe.

Zaczęto podejrzewać, że Ola jest chora na COVID-19. Kasia posłuchała rady lekarza, który namówił ją na apel do innych o ostrożność. Teraz tego żałuje.

W końcu zadzwoniłam do znajomego chirurga w Polsce. (...) Mówił mi, że zarażonych (koronawirusem) jest coraz więcej. Powiedział: "Niech pani nagra filmik z apelem, by siedzieli w domu, bo jak patrzę na tych młodych ludzi, którzy beztrosko chodzą po bulwarach, to mi ręce opadają. Mnie nikt nie posłucha, ale pani może posłuchają". Nagrałam film, wrzuciłam na Instagram. To był błąd.

ZOBACZ: Kasia Kowalska wykpiła krytykujących ją internautów: Bardzo wam współczuję, wszyscy jesteśmy tacy zawiedzeni

Pojawiło się wiele komentarzy sugerujących, że córka Kasi Kowalskiej znalazła się w szpitalu z powodu nadużywania narkotyków. Wokalistka zaprzecza.

Niektórzy pisali, że moja córka przedawkowała. Nie będę tego komentować… Nie mogłam do niej polecieć, granice zamknięte. Czułam się bezsilna.

Kiedy Ola doszła do siebie, nie wiedziała, że na całym świecie trwa wielka kwarantanna i panują surowe obostrzenia. Najgorsze było to, że od razu zetknęła się z hejtem. Piosenkarka do dzisiaj ma żal do internautów, że wyzywali ją za to, że nie była chora na COVID-19.

fot. Instagram/kasia_kowalskaofficial, olahontaz

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do