
To nie był zwyczajny sezon "Tańca z gwiazdami". W związku z pandemią zaszły duże zmiany. Jednak największym zaskoczeniem okazała się przegrana Julii Wieniawy. Aktorka ma wytłumaczenie. Twierdzi, że to dlatego, iż od początku uważana była za faworytkę. A Stefano Terrazzino uważa, że wygrana Edyty Zając przejdzie bez echa!
"Taniec z gwiazdami" upłynął w cieniu koronawirusa. W marcu, po dwóch odcinkach, został przełożony na jesień. A na jesieni odchodziły kolejne gwiazdy - z przyczyn osobistych lub z powodu COVID-19. Do finału doszły: Julia Wieniawa, która od początku była faworytką tej edycji, oraz Edyta Zając. Ku zdumieniu wielu osób, zwyciężyła Edyta. Julka nie ma wątpliwości, z jakich powodów przegrała.
Nazywali mnie faworytką, a one nigdy nie wygrywają. Byłam na to przygotowana i nie było to dla mnie zaskoczeniem. Jesteśmy wdzięczni, że doszliśmy do finału i pożegnaliśmy się godnie z programem. Ja nie jestem ślepa i wiem, że przegrałam przez komentarze, w których pisali o mojej wygranej. Ja tu przyszłam dla siebie, a nie dla punktacji i zwycięstwa - stwierdziła w rozmowie z Pomponikiem.
Uznała, że ważniejsza od wygranej w programie jest sytuacja w naszym kraju - protesty kobiet w związku z zaostrzeniem prawa antyaborcyjnego.
W kontekście tego, co dzieje się w naszym kraju i na świecie, walka o Kryształową Kulę nie ma żadnego znaczenia. Dziś walczą kobiety o nasze prawa i to jest dla mnie najważniejsze. Przez to wszystko ja straciłam parcie na zwycięstwo.
Taneczny partner Julii, Stefano Terrazzino również zbagatelizował przegraną w programie.
Nie ma znaczenia kto, jakie miejsce zajął. Ja już przegrałem kilka finałów. My byliśmy sobą do końca i nikt nam tego nie zabierze. Kryształowa Kula to tylko formalności. Jutro nikt nie będzie pamiętał, kto wygrał - zapewnił.
Z kolei Edyta Zając zdradziła, co powiedziała jej Julia Wieniawa tuż po ogłoszeniu wyniku.
Powiedziała, że bardzo się cieszy i że jej zdaniem w pełni zasłużona moja wygrana. Więc jest mi tym bardziej miło. Ja od siebie dodałam, że Julia świetnie wykorzystała swoje 5 minut i zrobiła z niego 15 minut. Julia świetnie tańczy. Dalej powinna dążyć do swoich celów - komplementowała swoją rywalkę.
Jak myślicie, czy “para numer osiem” ma rację, i rzeczywiście o wygranej Edyty lada chwila nikt nie będzie pamiętał? A może Julka i Stefano próbują sobie jedynie osłodzić gorycz przegranej?
fot. Polsat
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie