
Wczoraj Rada Mediów Narodowych odwołała Jacka Kurskiego ze stanowiska prezesa zarządu TVP. Telewizja publiczna za rządów byłego polityka PiS stała się perfekcyjną machiną propagandową idealnie skonstruowana pod wyborcę Prawa i Sprawiedliwości. Jaka czeka ją przyszłość bez kontrowersyjnego szefa?
Jacek Kurski nie jest postacią z mojej bajki, ale trzeba przyznać mu jedno - potrafi uczyć się na błędach. Wszyscy pamiętamy czystki, jakie zostały dokonane w TVP po tym, kiedy Kurski w styczniu 2016 roku objął funkcję prezesa. Niewiele osób pamięta natomiast siermiężną i całkowicie nietrafioną pierwszą ramówkę zaproponowaną za jego kadencji. Roiło się w niej od programów folklorystycznych i reaktywacji PRL-owskich szlagierów typu "Sonda". Wprowadzone zmiany programowe okazały się niewypałem, widzowie przełączali odbiorniki, wówczas nikt nie chciał jawnego powrotu do PRL-u.
Po okresie prób i błędów zaczęto wprowadzać ramówki bardziej przemyślane, tworzone pod grupę wyborczą Zjednoczonej Prawicy, w której przeważają osoby 60+ oraz odbiorcy świadczeń 500 plus ze wsi oraz małych miasteczek. Trzeba przyznać, że żadna z czołowych stacji nie tworzy programów tak dokładnie ułożonych pod konkretny target – w tym przypadku grupę starszych osób z rozrzewnieniem wspominającą czasy młodości, kiedy życie było prostsze i wszystko było "jakieś lepsze". To osoby, które tęsknią za państwem opiekuńczym i namiastkę tego typu typu opieki dostają w postaci 500 plus, 13. i 14. emerytury oraz innych świadczeń premium. To osoby, które nie chcą podejmować własnej inicjatywy, obawiają się niepewnego funkcjonowania w krwiożerczym kapitalizmie. Często nie korzystają z internetu, są cyfrowo zacofani, nie weryfikują wiadomości w innych źródłach, wierzą, że świat jest czarno-biały, chcą mieć odgórnie wyjaśnianą rzeczywistość.
I właśnie taką rolę dla swoich odbiorców spełnia obecnie TVP. Niezwykle mocno nacechowane treściami propagandowymi programy newsowe i publicystyczne przeplatane są prostą rozrywką pełną koncertów z muzyką disco polo. A gdzie misyjność telewizji? Przed 2016 rokiem ambitniejsze propozycje upychano w godzinach nocnych, teraz praktycznie nie ma ich nawet w hurtowo uruchamianych przez TVP kanałach tematycznych. Natomiast w głównych kanałach dominuje tematyka skierowana do żelaznego elektoratu PiS, wiekowo wysoko powyżej 60+, a nawet 80+. To treści o charakterze religijnym (prym wiedzie tematyka związana z Janem Pawłem II), związane z wojenną i powojenną martyrologią, prawicowym patriotyzmem i jako dodatek archiwalne wspomnieniowe kroniki z czasów komuny. Wszystko to przedstawiane jest w niby nowoczesnej formie, ale garściami czerpie ze stylu PRL. Wyjątkiem są młodzi prowadzący – od Idy Nowakowskiej począwszy po Kasię Cichopek. Cóż, widzowie TVP wolą oglądać młode twarze niż osoby w swoim wieku.
Inną rolę spełniają bohaterowie takich pozycji programowych jak "Sanatorium miłości" czy "The Voice Senior". Widzowie TVP są ciekawi ich życia, sami często porównują się, a nawet chcą aspirować do seniorów, którzy z miejsca stają się celebrytami. W tym momencie należy pochwalić kierownictwo TVP za to, że podjęło ryzyko realizacji oryginalnego formatu. Większość reality show w polskich stacjach TV to zagraniczne produkcje licencyjne, nad czym od dawna ubolewam. TVP udowodniła, że sukces można odnieść dzięki produkcjom własnym (abstrahując od ich poziomu).
Jaka przyszłość czeka TVP? Telewizja publiczna pod nowymi rządami nie zmieni się, a wręcz odwrotnie. Im bliżej wyborów, tym treści propagandowe staną się coraz ostrzejsze. Narracja coraz bardziej będzie rozjeżdżała się z rzeczywistością. Emeryci w końcu masowo skonfrontują wersję przedstawianą przez TVP z tym co zastaną w sklepach. Rezultat tych poszukiwań zobaczymy przy urnach wyborczych, kiedy okaże się ilu widzów poszło oddać swój głos.
W dalszej perspektywie strategia TVP będzie musiała zostać skorygowana, i to nie z powodu ewentualnej zmiany opcji politycznej. Po prostu zadziała biologia, grupa wiekowa TVP zostanie mocno przerzedzona, zaś młodsi widzowie nie są zainteresowani oglądaniem nie tylko TVP, ale telewizji linearnej w ogóle. Wybierają treści online – wolne od politycznego naburmuszenia media społecznościowe z Tik Tokiem na czele oraz platformy streamingowe. Nie będzie `innej możliwości – opłacana z pieniędzy podatników telewizja publiczna musi otworzyć się na inne grupy społeczne oraz wiekowe.
A jaka będzie przyszłość Jacka Kurskiego? Wkrótce okaże się, czy potwierdzą się plotki mówiące o tym, że ma objąć funkcję wicepremiera w rządzie lub pokierować kampanią wyborczą PiS. Gdyby chciał ponownie zostać posłem – ma wygraną w kieszeni. W końcu nie bez przyczyny stał się najczęściej pokazywanym prezesem w 70-letniej historii stacji. Można go było zobaczyć na antenach TVP prawie tak często jak znienawidzonego przez ekipę z Woronicza Donalda Tuska.
Robert Patoleta jest dziennikarzem, redaktorem naczelnym Wideoportal.TV, dawnym współpracownikiem TVP2 i wieloletnim obserwatorem sytuacji medialnej w Polsce.
* To pierwszy z tekstów na temat sytuacji telewizji. Następne poświęcone zostaną stacji TVN oraz przyszłości telewizji.
fot. MWmedia
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie