
Ida Nowakowska przyznała, że podczas zdjęć do programu "Szlak nadziei" przeszła głęboką przemianę. Prezenterka zetknęła się z zupełnie innym życiem niż na co dzień i w rezultacie do kraju wróciła całkowicie odmieniona.
"Szlak nadziei” to program, w którym grupa uczestników pod wodzą Idy Nowakowskiej przemierzyła trasę, którą podczas II wojny światowej przeszła Armia Andersa. Bohaterowie przebyli drogę, poczynając od Syberii przez Kazachstan, Iran, Izrael po włoskie Monte Cassino, gdzie w 1944 roku miała miejsce słynna bitwa.
Zdjęcia do programu, który zostanie wyemitowany wiosną w TVP, trwały 45 dni. Wideoportal rozmawiał z Idą Nowakowską kilka godzin po jej powrocie do kraju. Prowadząca przyznała, że prace nad programem okazały się trudniejsze niż sądziła. Była o krok od rezygnacji z dalszych zdjęć.
Dużo mnie zaskoczyło. Nie ukrywam, że przed samym wyjazdem na Syberię, bo to był pierwszy punkt naszego szlaku, prawie zrezygnowałam. Mówię: to jest nie dla mnie, nie dam rady, jestem zmarzluchem. Troszeczkę mnie to przeraziło, że nie będzie mnie w domu prawie półtora miesiąca. Nie wyobrażałam sobie tego bez zasięgu, też nie znałam ekipy.
Podczas rozmowy przyznała, że jest zmęczona, nie spała od 27 godzin. Jednak to, co przeżyła, bardzo ją odmieniło.
To nie były tylko takie przeżycia, które były bardzo patriotyczne i takie uduchowione, bo takich rzeczywiście było dużo, ale było też dużo po prostu takiego normalnego życia, które nagle mnie spotkało i widzę, że jest ten cały świat. To jest zawsze, jak się podróżuje, dopiero się zaczyna widzieć, co się dzieje. Widziałam i biedę, i marzenia ludzkie, które nigdy nie zostaną spełnione, a u mnie się spełniają codziennie, więc człowiek wraca pełny pokory i troszeczkę takie uczucia pełnego spełnienia. I z tego, że musimy korzystać ze wszystkiego co mamy.
Ida Nowakowska przyznała, że dzięki temu, iż zobaczyła miejsca na obczyźnie, w których nasi przodkowi przeżywali ciężkie chwile, spowodowało, że teraz bardziej docenia to, co sama posiada.
To jest takie fajne, że możemy właśnie być na takich imprezach, na plebiscytach, na tym wszystkim. To jest naprawdę cudowne i to jest dla mnie wielki dar od Boga, który dostałam, że mogę takie mieć życie. Tylko trzeba to wykorzystywać w dobrych celach. I też tak robili to nasi przodkowie. Bo oni byli normalnymi ludźmi. I o tym robiliśmy ten program. To byli normalni, młodzi, fajnie ubrani, którzy nagle znaleźli się w tych strasznych warunkach. O tym nam przypominała ta cała przygoda, więc myślę, że ja poszukuję większego jakiegoś sensu w tym wszystkim. I zawsze poszukiwałam, ale człowiek o tym zapomina.
ZOBACZ: Ida Nowakowska zostanie panią ambasadorową? "Mój mąż kończy rządowy program dyplomacji"
W trakcie realizacji programu zetknęła się z kulturami odmiennymi od naszej, na przykład z Irańczykami mówiącymi w języku perskim - farsi.
Spotkaliśmy ludzi niesamowitych, którzy do nas mówili na przykład w farsi z pół godziny. Ja z nimi gadałam, a nie mówię w farsi. W ogóle historie niesamowite i mam nadzieję, że to przejdzie przez ekran, to co tam się wydarzyło, bo ja wróciłam innym człowiekiem.
Teraz zupełnie inaczej patrzy na celebryckie życie i ściankowe imprezy. Wydają jej się płaskie i bezbarwne.
Myślę, że to się staje szarym życiem. A to poza tym to jest właśnie prawdziwe życie, to kolorowe. Często my, będąc na tych ściankach jesteśmy oślepieni właśnie tym błyskiem reflektorów i nam się wydaje, że to jest to życie. A ono jest po prostu płaskie. Jest tak dużo poza tym i to jest fajne, jeśli to jest elementem twojego życia, ale trzeba właśnie wyjeżdżać, podróżować, czytać i poznawać różnych ludzi, żeby ty jako osoba na tej ściance miała sens jakiś w tym wszystkim - tłumaczyła podczas rozmowy.
fot. Instagram/idavictoria
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie