
To nie będzie tekst tylko i wyłącznie o TVN-ie. To tekst o tym, że na naszych oczach tradycyjna telewizja dogorywa, kurczy się i znika. Dlaczego tak się dzieje i dokąd postępujące zmiany doprowadzą nas, widzów?
Z pewnością wiele osób korzystających z telewizji linearnej coraz częściej zadaje sobie pytanie: tyle kanałów, a nie ma co oglądać. Tradycyjna telewizja traci swoją wartość i popularność. To nie jest jedynie skutek zmniejszonej ilości produkcji spowodowanej pandemią. Tak dzieje się już co najmniej od dekady. Kiedyś telewizja była najważniejszym i najpopularniejszym medium. Dziś najwięksi gracze na rynku - grupy Polsatu, TVN-u i TVP coraz wyraźniej tracą moc przekazu na rzecz internetu.
Dla mojego pokolenia (mam 45 lat) i ludzi młodszych ode mnie medium pierwszego wyboru jest internet. Tradycyjna telewizja jest coraz mniej ciekawa zarówno pod względem zawartości, jak i ze względu na linearny sposób przekazu. Dla wielu osób spełnia rolę podobną do radia - leci sobie w tle, w zasadzie tylko po to, aby w miejscu, w którym przebywamy nie panowała kompletna cisza.
Druga sprawa dotycząca wszystkich nadawców to coraz słabszy, coraz mniej pomysłowy i coraz mniej interesujący telewizyjny kontent. Od lat brakuje świeżych, dobrych pomysłów, stacje TV "robią" oglądalność, powielając stare, sprawdzone schematy. Fakt ten potwierdza w większości marny zestaw propozycji zaprezentowanych w wiosennych ramówkach wszystkich dużych stacji.
Przejdźmy do rzeczy. To, co się dzieje z TVN-em jest wręcz modelowym przykładem końca formuły telewizji przeznaczonej dla mieszkańców dużych i średnich miast. Ramówka wiosenna TVN-u jest słaba, większość nowych pozycji bez pomysłu i polotu. W TVN-ie zatracono zdolność odczytywania potrzeb widza. Dlaczego? W branży krąży opinia, że właściciel grupy - Discovery - nie potrafi zarządzać stacją ogólnotematyczną, a tym bardziej stacją informacyjną TVN24, ponieważ nigdy nie specjalizował się w tego typu tematyce. Niemal codziennie możemy przeczytać o kolejnych zwolnieniach. Wieść gminna niesie, że stacja jest na sprzedaż i ma być jak najbardziej odchudzona, aby nabywca kupił ją jak najtaniej. Tym nowym nabywcą ma być ponoć Disney. TVN jest jak sierota przerzucana od jednego medialnego giganta do jeszcze większego. I nikt nie wie co z tą grupą zrobić. Wątpię, że sytuacja zmieni się po kolejnej zmianie właściciela – Disney również w tym zakresie nie ma zbyt bogatego doświadczenia (poza amerykańską ABC nie posiada żadnej stacji ogólnotematycznej).
Polsat z kolei stoi w rozkroku pomiędzy polityką a biznesem. To niezdecydowanie powoduje, że stacja Zygmunta Solorza zawsze będzie stacją trzeciego wyboru. Podobno, gdzie dwóch się bije (TVN vs TVP), tam trzeci korzysta. Na razie jednak nie zanosi się na to, żeby Polsat znacząco zyskał. Wizerunkowo pozostaje w tyle do konkurencji. Dodatkowo TVP odbiera Polsatowi część małomiasteczkowej i wiejskiej widowni. Natomiast gwiazdy stacji nie stanowią (poza nielicznymi wyjątkami w postaci Krzysztofa Ibisza) tak wyrazistego składu, jak w obu konkurencyjnych stacjach. I w końcu brakuje nowości, które dorównałyby zgranym hitom takim jak "Taniec z gwiazdami".
A TVP? Jacek Kurski po początkowych dramatycznych, siermiężnych i kompletnie nietrafionych próbach zbudowania telewizji narodowej (pamiętacie programy folklorystyczne na głównej antenie i próby wskrzeszania programów-reliktów PRL-u?) wpadł na pozór doskonały pomysł stworzenia telewizji dla seniorów. Na pozór, bo taki zabieg potężnie ogranicza oglądalność kosztem innych grup wiekowych, a poza tym jest ograniczony w czasie (w końcu osób pamiętających PRL zacznie brakować z przyczyn biologicznych). Nie wspominając już o prorządowej propagandzie i takim natłoku ilości programów o tematyce patriotyczno-martyrologiczno-religijnej, która dla wielu widzów jest nie do strawienia.
Z kolei niezliczona ilość kanałów tematycznych składa się w ponad 90 procent z kontentu powtórkowego (również z głównych anten) i często sprawia wrażenie jedynie miejsca do upchnięcia niemieszczących się na głównych antenach reklam. Nic więc dziwnego, że można je "oglądać" jedynie w tle.
Ludzie (w szczególności młodzi) mają potrzebę komunikacji, informacji, rozrywki i edukacji bez narzuconych ograniczeń. Dla nich klasyczna telewizja jest przeżytkiem z poprzedniej epoki. To wszystko mają zapewnione w wersji online - od razu, na wyciągnięcie ręki, bez czekania na godzinę emisji. Mają to zapewnione do czasu, kiedy pojawi się poważna obawa, że wolność i swoboda wyboru może zostać im odebrana. Jeśli tak się stanie, zaktywizują się znacznie mocniej niż podczas Strajku Kobiet, ale to już inny, choć niezwykle istotny temat.
fot. Wikipedia Commons, Pexels.com
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie