Reklama

Agnieszka Perepeczko pokłóciła się z Kingą Rusin: Litowanie się nad każdym kangurem jest sztuczne!

15/01/2020 06:31

Agnieszka Perepeczko uważa, że walka z żywiołem jest wyolbrzymiana. Jako mieszkanka Australii twierdzi, że wie lepiej jak wygląda sprawa pożarów niż dziennikarka TVN Kinga Rusin.

Lasy w Australii wciąż płoną, zginęło już prawie 30 osób i ponad miliard (!) zwierząt. Płonie duża część kontynentu. Pomoc płynie z całego świata i media aż huczą od nowych informacji na temat walki z żywiołem.

W australijskim Melobourne od niemal 40 lat mieszka Agnieszka Fitkau-Perepeczko, wdowa po słynnym „Janosiku”, Marku Perepczce. Ostatnio aktorka była gościem w studiu „Dzień dobry TVN”, gdzie mówiła o pożarach. W pewnym momencie rozmowa nieco wymknęła się spod kontroli i aktorka niemal pokłóciła się z prowadzącą, Kingą Rusin. Perepeczko zarzuciła mediom, że wyolbrzymiają skalę pożarów w Australii bo według niej spłonął „zaledwie” jeden procent obszaru kraju. Rusin stanowczo zaprotestowała mówiąc, że kontynent płonie na niebywałą dotąd skalę. Perepeczko nie zgodziła się z prowadzącą program.

Taka złość i furia jest nie na miejscu. Chyba ja bardziej współczuję Australii niż parka prowadzących... Nie mają pojęcia, a mówią i wiedzą najlepiej. Podpalenia może są, ale inne czynniki też. Najważniejsze żeby żywioł nie wymknął się spod kontroli... Tu niestety tak się stało – mówiła Perepeczko.

ZOBACZ: Polskie gwiazdy ruszyły na pomoc płonącej Australii. Karolina Korwin Piotrowska zaadaptowała koalę!

Dyskusja wywołała medialną burzę. Kinga Rusin tłumaczy się w mediach społecznościowych, broniąc swojego rzetelnego dziennikarstwa.

Opinia pani Agnieszki Fitkau-Perepeczko jest rożna od tej, którą ma większość naukowców, polityków, dziennikarzy i zwykłych ludzi, w tym mieszkańców Australii. I oczywiście ma do tego prawo – napisała.

Dziennikarka uważa, że żadnej kłótni nie było.

Rozmowa trwa nieco ponad 7 minut i jest wyjątkowo spokojna. Żadna ze stron nie podnosi głosu. Gdzieś w okolicach 6tej minuty musiałam jedynie zaprotestować wobec zarzutu o manipulacje. Gość zarzucił ją mediom udostępniającym mapy płonącej Australii. Wbrew temu, co pani Agnieszka powiedziała to nie są „telewizyjne animacje”, ale zdjęcia/wizualizacje na podstawie danych NASA (dane NASA pochodzą z ich zdjęć zrobionych z kosmosu). Wizualizację pożarów z ostatniego miesiąca, na podstawie danych ze zdjęć NASA załączam jako ilustrację tego postu wraz z zaznaczeniem źródła pochodzenia.

Agnieszka Perepeczko wyznała, że w wyniku poprzedniego wielkiego pożaru w Australii w 1983 roku zginął jej przyjaciel, prezenter telewizyjny Brayan Neylor.

W wywiadzie z Onetem aktorka odniosła się do rozmowy w studiu „Dzień dobry TVN”. Perepeczko przedstawiła swoją wersję tego, co działo się w studiu.

Nie doszło do wymiany zdań, bo miałam monolog! [Prowadzący] cały czas brali oddech, bo mieli przerwać, mieli w uchu mówione: "Przerwać jej! Niech skończy natychmiast!". Nie dałam się. Nie to, że przygotowałam się na blachę, ale naprawdę mam wiedzę na ten temat i trzeba to uszanować! (...) Państwo prowadzący byli coraz bardziej źli. Wiedziałam, że tam jest taki wk*rw straszny, ale nie mogli się przebić. To nie było złośliwe, tylko chciałam szybko przedstawić swoje zdanie! - powiedziała Perepeczko.

Dodała, że to nie pierwszy pożar, którego sama doświadczyła w Australii.

Obraz w Australii jest bardzo smutny. Przeżyłam dwa duże, gorsze pożary, będąc w Australii. Ten [obecny] pożar jest 300-350 km od Melbourne, a ja przeżyłam pożar, który był 59 km od miasta. To był potworny pożar, w ciągu paru godzin zginęło 180 osób. To jest straszne! (...) Czytam wszystkie publikacje, jakie są na temat Australii, rozmawiam codziennie z 3-4 przyjaciółmi, czytam gazety oraz oglądam Channel 7 i Channel 9, są tam różne meldunki. Uważam, że te pożary, które przeżyłam, z których tak sobie nie zdawałam sprawy, były potworne.

Agnieszka Perepeczko w rozmowie z Onetem odważnie wyznała, że nie wierzy, że wszystkie pieniądze, które zbierane są na świecie dla ratowania Australii pójdą na wymierną pomoc. Uważa, że ludzie, którzy nie widzieli tego na własne oczy, naiwnie przelewają pieniądze na biedne zwierzęta.

Dużo jest też zdjęć z poprzednich pożarów. Broń Boże, nie mówię, że nic się nie dzieje, a zwierzęta nie cierpią. (...) Sztuczne litowanie się nad każdym kangurem, bo trzeba pomóc, to uważam, że jest to zmanipulowane i wywoływanie sztucznej histerii i smutku u ludzi. Myślę, że to służy tym, co robią zbiórki - troszkę pójdzie do kieszeni, troszkę dla mamusi, troszkę dla tatusia. (...) Trzeba wszystko brać pod uwagę. Rozsądny człowiek nie szaleje od razu z rozpaczy, tylko bada sytuację – powiedziała.

Myślicie, że  w obliczu tragedii warto negować pomoc dla pogrążonego w zgliszczach kraju?

fot. Instagram.com/kingarusin, agnieszkaperepeczko, facebook.com/agnieszkaperepeczko

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Wideoportal.TV




Reklama
Wróć do