
Tomasz Kammel poczuł się urażony słowami Kingi Dobrzyńskiej, która w mediach społecznościowych napisała o nim wyjątkowo kąśliwy komentarz. Prezenter postanowił walczyć o swoje dobre imię i zagroził szefowej "Pytania..." pozwem sądowym. Żąda, aby go przeprosiła. Ma na to trzy dni.
Wraz ze zmianą władzy w TVP szefową "Pytania na śniadanie" została Kinga Dobrzyńska. Kierowanie programem rozpoczęła od zwolnienia wszystkich dotychczasowych prowadzących i zastąpienia ich nowymi. Wśród osób, które odeszły był Tomasz Kammel.
Niedawno Kinga Dobrzyńska umieściła komentarz w mediach społecznościowych jako odpowiedź na słowa internautów, którzy zapewnili, że nie będą oglądać nowej wersji "PnŚ". We wpisie w niepochlebny sposób nawiązała do osoby Tomasza Kammela. Zacytowała jego słowa o "cudzie narodzin", które podczas jednego z koncertów skierował do będącej wówczas w ciąży Joanny Kurskiej.
I bardzo dobrze, nie oglądajcie! Widocznie poziom dzisiejszego "Pytania na Śniadanie" jest za trudny. Nie ma durnych tancerek i nadętych chłopczyków przekonanych, że istnieje cud narodzin, i trzeba udawać kogoś kim się nie jest - napisała Dobrzyńska.
Tomasz Kammel poczuł się urażony tekstem kierowniczki "PnŚ". W jego imieniu jedna z kancelarii prawnych wysłała do Kingi Dobrzyńskiej pismo z żądaniem przeprosin w ciągu trzech dni. W innym przypadku zagrożono jej sprawą sądową związaną z naruszeniem dóbr osobistych prezentera. Oto najważniejszy fragment pisma.
Wskazać należy, że użycie ww. obraźliwych określeń pod adresem mojego Klienta, to nie jest pierwszy raz, kiedy pani, działając jako naczelna "Pytania na Śniadanie", w swoich publicznych wypowiedziach stara się zdyskredytować pana Tomasza Kammela w oczach opinii publicznej jako rzetelnego dziennikarza (tym razem idąc dalej i obrażając go także jako człowieka). Taki przypadek miał już miejsce na początku bieżącego roku, kiedy to odsunięcie go od prowadzenia "Pytania na Śniadanie" tłumaczyła pani rzekomym brakiem rzetelności dziennikarskiej.
Z publikacji na portalach plotkarskich, jakie pojawiły się w ostatnich dniach, wynika, ze także w rozmowach z innymi osobami używała pani obraźliwych określeń pod adresem mojego Mocodawcy. W tej sytuacji komentarz zamieszczony przez panią na Facebooku trudno uznać za "wypadek przy pracy" wynikający wyłącznie z nadmiernych emocji spowodowanych dyskusją z widzami, a to przecież nie pozostaje bez wpływu na zakres środków prawnych, z jakich może skorzystać mój Klient w związku z naruszeniem jego dóbr osobistych.
Jak uważacie, czy Kinga Dobrzyńska dostosuje się do żądań przedstawionych w piśmie i przeprosi Tomasza Kammela?
fot. KAPiF
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie