
To był jeden z najfatalniejszych pomysłów w życiu popularnego aktora. Wyjazd, który został poprzedzony serią niefortunnych zdarzeń, okazał się całkowitym niewypałem!
W związku z tym, że Piotr Gąsowski miał tydzień wolnego, wpadł na spontaniczny pomysł, aby polecieć wraz z 14-letnią córką Julią do Egiptu. Pomysł ten okazał się nietrafiony. Wydawało się, że wszystko obróciło się przeciwko aktorowi, który chciał po prostu odpocząć przez kilka dni za granicą.
Piotr Gąsowski chciał kupić pobyt w Egipcie w internecie. Nie otrzymał jednak potwierdzenia dokonania transakcji. Nie zważając na zastanawiającą sytuację spakował walizkę, zadzwonił o 23.30 po córkę i pojechał na lotnisko. Nie obeszło się jednak bez problemów w taksówce.
W nocy wykupiłem wycieczkę, nie dostawałem potwierdzenia. Denerwowałem się. Okazało się, że coś tam nie przeszło. No dobra, i tak już pieniądze zapłacone. Wsiadłem w taksówkę i pojechałem z córką Julką na lotnisko. Okazało się, że nie działa aplikacja taksówkowa i ścigają mnie, żebym zapłacił 45 złotych - opowiadał w relacji z feralnego wyjazdu na Instagramie.
Sprawnie przeszli odprawę i zadowoleni udali się na pokład samolotu. W tym momencie otrzymali jednak odmowę - nie zostali wpuszczeni na pokład. Przyczyna okazała się zaskakująca - paszport córki aktora dwa dni wcześniej stracił ważność.
Paszport Julki jest nieważny. I teraz czekamy, aż bagaż wyciągną (…) Słuchajcie, tak musi być. Jedni jeżdżą na Zanzibar, a drudzy czekają na lotnisku imienia Fryderyka Chopina i ledwo żyją, bo nie spałem ani minuty. Mnie się płakać chce - wyznał aktor, siedząc na ławce w terminalu odlotów.
PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ: Anna Głogowska zmieniła zawód. Teraz zajmuje się konferansjerką podczas imprez!
Piotr Gąsowski uzyskał obietnicę, że biuro podróży zwróci mu pieniądze za nieudany wyjazd. Aktor zwrócił jednak uwagę na dużą różnicę w kursie walut w znajdującym się na lotnisku kantorze, niekorzystną dla kupującego.
Dzisiejszy kurs jest taki, jakbyście lecieli za granicę i chcielibyście sprzedać euro, to dostaniecie 3,64 zł za 1 euro, a jeśli byście chcieli kupić, to musicie zapłacić 5,26 zł, to jest 25 proc. Już wiem, dlaczego te bankomaty w euro nie działają - każdy by z nich korzystał! Zrobiłem karczemną awanturę i Bogu ducha winnej kasjerce, która mówiła, że ona nie jest winna.
Na koniec stwierdził, że taki sposób przeliczania walut to żerowanie na nieświadomości ludzi i działanie fatalne w skutkach dla wizerunku dla Polski. Zgadzacie się z jego słowami?
fot. Instagram/piotr.gasowski.official
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie