Reklama

Joanna Racewicz o 10. rocznicy katastrofy smoleńskiej: Przez nasze życie przejechał walec i wiele zmiażdżył

10/02/2020 07:00

Joanna Racewicz uważa, że wrak tupolewa, który rozbił się w katastrofie smoleńskiej, powinien powrócić z Rosji do Polski. Do tego czasu wśród Polaków nie zapanuje zgoda w tej kwestii. Dziennikarka, na czas obchodów 10. rocznicy tragedii zamierza wyjechać z Polski.

Na temat katastrofy smoleńskiej powiedziano bardzo wiele i napisano mnóstwo stron. Powstały liczne teorie, w tym spiskowe, które miały wyjaśnić jedną z naszych największych narodowych tragedii. W ciągu ostatnich 10. lat sprawa stała się jednym z najczęściej poruszanych przez media tematów.

W katastrofie smoleńskiej 10 kwietnia 2010 roku zginęło 96 osób, w tym Paweł Janeczek, oficer BOR, a prywatnie mąż dziennikarki Joanny Racewicz. Osierocił, wówczas 2-letniego, syna Igora.

Dziennikarka w szczerej rozmowie z Wideoportalem zdradziła, że w kwietniu bieżącego roku, na czas obchodów okrągłej rocznicy katastrofy, zamierza wraz z synem wyjechać za granicę. Przyznała, że ostatnie lata stały się dla niej pasmem udręk.

Mam taki plan, żeby zniknąć w kwietniu stąd, zabrać synka i nie być świadkiem tego co się będzie tutaj działo. To jest tak, że przez nasze życie przejechał potężny walec, taki historyczny. I wiele zmiażdżył, nie pozwolił bardzo długo jakoś się pogodzić z tym wszystkim co się wydarzyło.

Joanna Racewicz napisała na Instagramie, że Igor do tej pory zadaje pyta mamę o sam moment katastrofy. Cały czas przeżywa to, co wówczas się stało. Ta sytuacja to duże obciążenie dla delikatnej psychiki dziecka.

Mój syn odebrał bardzo bolesną lekcję dorosłości na wielu różnych etapach, także dwa lata temu. Nie będę już może wchodziła w szczegóły co się wydarzyło, ale to był ekstremalnie trudny czas.

ZOBACZ: Joanna Racewicz w rocznicę ślubu zdecydowała się na niezwykły gest. Jej syn wciąż pyta o tatę...

Również dla samej dziennikarki życie w cieniu katastrofy smoleńskiej nie było łatwe.

Od samego początku myślę, że nie pozwolono rodzinom na spokój. Wszystko niezwykle publiczne, takie pod ostrzałem mediów, kamer, świateł, wszystkiego. Ale też obserwuję to na Powązkach. Jest dużo mniej wycieczek, jest dużo mniej ludzi, którzy gdzieś ukradkiem robią zdjęcia albo potrącają. Zadają bardzo straszne czasem pytania.

Joanna Racewicz uważa, że Polacy nie mają szans dojść do porozumienia w sprawie wydarzenia, dopóki wrak samolotu znajduje się w Rosji. Apeluje do rządu, aby szczątki tupolewa zostały sprowadzone do kraju. Na razie jednak nie ma na to zbyt dużych szans.

Ja bym bardzo prosiła o spokój w tym kwietniu. Nawet jeśli ktoś nie zgadza się z jedną czy druga wersją, nie ma sensu drzeć szat, nie ma sensu przekonywać się wzajemnie, bo mam poczucie, że każdy zostanie na swoich stanowiskach dopóki wrak leży tam, gdzie leży, dopóki nie ma wszystkich dowodów. Gdzieś został popełniony grzech pierworodny w tym śledztwie. I myślę, że mój Boże, chyba nie ma sensu już walczyć z tym. Bardzo bym chciała, żeby władza dotrzymała słowa, i żeby to co zostało z tupolewa wróciło do kraju. Ale sami państwo widzą, że jest jak jest – stwierdziła zasmucona dziennikarka.

fot. Instagram/joannaracewicz, YouTube.com/screen z swiatloczulosc

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do