
Niedawno Dorota Gardias i jej córka z powodu zakażenia koronawirusem trafiły do szpitala. Na szczęście pogodynka przebywa już w domu. Jak w jej przypadku wyglądał przebieg choroby oraz leczenie?
Dorota Gardias została zakażona SARS-CoV-2 od swojej siedmioletniej córki Hani, który przyniosła wirusa ze szkoły. Kiedy zaczęły się pierwsze objawy, została umieszczona w szpitalu.
Dorota miała problemy z oddechem i od razu została skierowana do szpitala MSWiA. Leży w sali podłączona pod tlen. Czuje się bardzo źle. Dorota szybko się męczy, mówiąc. Momentalnie zaczyna kasłać. Jej organizm jest bardzo osłabiony - zdradziła "Super Expressowi" znajoma pogodynki.
Hania jest praktycznie bezobjawowa. Ma jedynie lekką temperaturę - uspokajała.
Przebadano wszystkie osoby, które miały styczność z pogodynką w jej miejscu pracy - telewizji TVN. Na szczęście nie stwierdzono zakażeń.
Obecnie wszystko wskazuje na to, że Dorota Gardias najgorsze ma za sobą. Obecnie przebywa w domu na obowiązkowej kwarantannie. We wtorek połączono się zdalnie z pogodynką w "Dzień Dobry TVN". Podczas programu opowiedziała o swoim samopoczuciu i przebiegu choroby.
Testy ciągle pokazują co innego, tu jest duży problem, bo wyniki były niejednoznaczne, wynik był też ujemny, a na końcu był dodatni. Teraz kolejne testy, do momentu, gdy nie będą dwa ujemne. Wedle ustawy, gdy skończy się moment izolacji, mogę wyjść z domu, ale wolę mieć pewność, że wynik jest ujemny.
Jej córka chorobę przebyła łagodnie.
Haneczka wszystko przeszła bardzo lekko, wyszła ze szpitala wcześniej niż ja, w niedzielę, ma dużo energii. [Ona to] przeszła bezobjawowo, wystąpiła lekka gorączka, właściwie stan podgorączkowy, miała 37,8 stopni. Jest już w szkole, ale nie możemy być razem.
Prezenterka opowiedziała też o pierwszych objawach, jakie u niej wystąpiły.
Zaczęło się od drapania w gardle i lekkiego, suchego kaszlu. Już wtedy byłam bardzo czujna, bo trzy dni wcześniej wiedzieliśmy, że są zakażenia w szkole mojej córeczki. Dwa dni później zrobiłam test prywatnie, nie kwalifikowałam się na test państwowy. Kwarantanną zostaliśmy objęci nie z powodu nauczyciela, ale ucznia, który zachorował dużo później niż nauczyciel.
W jej przypadku choroba miała przebieg skokowy. Niestety, finalnie nie uniknęła poważnego kryzysu.
Lekarze ostrzegali mnie, żeby nie zwiodło mnie to, że poczuję się lepiej. Miałam przez trzy dni gorączkę, bolały mnie plecy, oczy, mięśnie, głowa, ale po trzech dniach te objawy zaczęły ustępować, myślałam, że już po wszystkim. Pięć dni później od pierwszych objawów zaczęły mnie boleć płuca, a ból każdego dnia był silniejszy. Gdy trafiłam do szpitala, już nie mogłam brać pełnego oddechu, tak mnie bolały płuca. Miałam wrażenie, że plecak waży tonę, musiałam usiąść na ławce. Chyba będę długo dochodzić do siebie. Schudłam aż 5 kilogramów.
ZOBACZ: Dorota Gardias: Byłoby świetnie, gdyby moja córka chciała zarobić na swoje marzenia
Pod koniec wywiadu zaapelowała do widzów.
Nie chciałabym nikogo straszyć koronawirusem, tylko po ludzku chciałabym zaapelować, byście Państwo dbali o siebie, o swoje rodziny. Wiem, że to może być uciążliwe, ale przyszło nam żyć w takich czasach. Zachęcam wszystkich do stosowania się do reżimu sanitarnego. Dzięki temu, że w mojej redakcji tego pilnujemy, to nikt w redakcji nie zachorował.
Przyłączamy się do apelu Doroty. Cieszymy się, dochodzi do siebie. Życzymy dużo zdrowia!
fot. Instagram/dorotagardias, screeny/Dzień Dobry TVN
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie