
Blanka Lipińska odniosła się do kontrowersji, jakie wzbudza film „365 dni” nakręcony na podstawie jej erotycznej powieści. Uważa, że to powrót odważnego kina, jakie kręcono w przeszłości.
Blanka Lipińska jest przede wszystkim pod wrażeniem Michele Morrone, który zagrał w filmie postać sycylijskiego mafioso Massimo Torricellego. Uważa, że od przystojnego aktora i modela wręcz kipi seksem.
Michele Morrone, włoski ogier. Jak on wchodzi na plan to wszystko płonie! Wszystkie kobiety płoną, wszystko płonie, świat staje w ogniu po prostu, nawet jeśli jest kompletnie ubrany. Jeśli jest kompletnie rozebrany to już wtedy potrzebne są napoje chłodzące, zimne ręczniki, okłady z lodu – opisywała aktora zachwycona pisarka w rozmowie z Wideoportalem.
Blanka Lipińska jest zadowolona z wyboru akurat Morrone jako odtwórcy postaci Massimo. Pisarce spodobało się szczególnie, w jaki sposób zaangażował się w rolę.
Faktycznie Miki, mimo tego, że nie miał okazji przeczytać książki, nieprawdopodobnie zrozumiał postać. Zresztą on też bardzo dużo rozmawiał ze mną, pytał bardzo dużo, ja mu bardzo dużo tłumaczyłam rzeczy z książki na angielski. (...) I nawet jak czasami tak było, że wychodziliśmy już z planu, kończyliśmy zdjęcia, ja dalej widziałam, że on jest w roli. On i Massimo, oni się bardzo różnią od siebie, natomiast Michele wspaniale tę postać odnalazł. Tak, on jest moim wymarzonym Massimo.
„365 dni” to erotyczny romans często porównywany do serii o Christianie Grey’u. Twórcy starali się, aby film nakręcony został na wysokim, zachodnim poziomie, zaś sceny seksu sprawiały wrażenie realistycznych. Testowali pod tym względem odbiorców już w czasie kampanii promocyjnej przed premierą.
Na konferencji poprosiliśmy o wyłączenie telefonów komórkowych i puściliśmy jedną ze scen erotycznych dla przybyłych gości (...), to nastała cisza. I tylko słychać było jak ludzie wypuszczają powietrze z emocji. To jest po prostu dobry seks! - uważa Blanka Lipińska.
Kontrowersje wzbudził już sam plakat promujący produkcję, przedstawiający Massimo trzymającego nagą pierś porwanej przez siebie kobiety – Laury. Wielu rodziców uznało, że dzieci nie powinny oglądać w kinach tego typu zdjęć. Plakat musiał więc zostać ocenzurowany.
Pamiętajmy, że jesteśmy produkcją filmową. Jesteśmy wielomilionowym przedsięwzięciem i my musimy działać zgodnie z literą polskiego prawa. I my żadnego prawa nie złamaliśmy ani tym plakatem, ani tym filmem. Tak naprawdę ocenzurowanie tego plakatu jest ukłonem w stosunku do osób, które oprotestowały ten plakat (…) - tłumaczyła prozaiczka.
Blanka Lipińska zauważyła przy tym, że przed laty plakaty do równie, a może jeszcze bardziej kontrowersyjnych filmów nie wzbudzały protestów. Stwierdziła, że „365 dni” zawiera taką dawkę bezpruderyjnej erotyki, jakie polskie kino nie widziało od wielu lat.
Dlaczego na przykład parę lat temu jak była "Nimfomanka", na plakacie były małe zdjęcia osób przeżywające orgazm? Jakoś to nie było oprotestowane. Dlaczego protestują przy zakrytej piersi Laury Biel tudzież Anny Marii Siekluckiej? Ludzie się zmienili. W latach 90. polskie kino miało na maksa dużo erotyki. Wszędzie były nagie piersi i kobiety z takimi bobrami. Nic nie było widać, ale to się wszystko pokazywało. A potem nagle zrobiła się dziura. Aż do 7 lutego 2020. Nadchodzi w nowym stylu to stare, które było fajne, bo to była erotyka – zapowiedziała pisarka.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie