
Kiedy podczas after party po rozdaniu Oskarów Kinga Rusin zrobiła sobie zdjęcie z Adele nie spodziewała się, że fotka obiegnie cały świat. Jednak post, który dziennikarka dołączyła brzmiał jak wpis nastoletniej fanki, która spotkała Spice Girls i innych idoli z dzieciństwa. Na odpowiedź internautów nie trzeba było długo czekać. Większość bardziej naśmiewa się z postawy Rusin, niż gratuluje jej imprezy wśród amerykańskich gwiazd.
Jak to się zaczęło?
Poza twórcami filmu „Boże Ciało”, który był nominowany w kategorii "Najlepszy film międzynarodowy", na imprezach pooscarowych w Los Angeles bawiło się także sporo innych polskich gwiazd. Wśród nich byli m.in.: Edyta Górniak, Izabella Miko, Marcin Gortat, Anna Wendzikowska i Kinga Rusin. I to właśnie prowadząca program „Dzień dobry TVN” stała się obiektem zainteresowania ogólnopolskich tabloidów i światowych mediów. Wszystko za sprawą tego wpisu, który dziennikarka opublikowała na Instagramie wraz ze zdjęciem z wokalistką Adele:
Na wczorajszej prywatnej imprezie Beyoncé i Jaya-Z rozmawiałam z Adele o... butach (Adele na zdjęciu po zrzuceniu chyba z 30 kg!), a Jay-Z uczył mnie, imprezowego układu tanecznego. Wiem, że brzmi to surrealistycznie. Ale posłuchajcie od początku. Tylko ok. 200 osób, na małej, klubowej przestrzeni, z najlepszą muzyką, z zakazem robienia zdjęć (powyższe to wyjątek poimprezowy). Ulica zamknięta i pilnie strzeżona, wejście kuchennymi drzwiami, żeby nie dało się nikogo sfotografować. Impreza, na której wszyscy mogą się wyluzować i zaszaleć! Każdy dostaje na wejściu ... kapcie (nie weszłam w tę opcję) i bawi się bez skrępowania do białego rana. Zaczęło się od rozmowy z Adele o moich szpilkach (namawiała mnie na kapcie, które sama miała na nogach). Szczerze, nie poznałam jej, bo jest teraz szczupła jak przecinek! Gadałyśmy, zaśmiewając się do momentu kiedy powiedziała, jak się nazywa... Rozmowa z Adele była przepustką do miłej konwersacji z Rihanną. A później już było totalne szaleństwo!
Kinga beztrosko kontynuowała, wręcz upajając się imprezą, na której spotkała wiele sławnych osób:
Rozmowa z Adele była przepustką do miłej konwersacji z Rihanną. A później już było totalne szaleństwo! Jay Z uczył mnie układu tanecznego (bezskutecznie bo skomplikowany, ale za to było śmiesznie)"
Beyoncé, patrząc na mój brokatowy, świecący garnitur, stwierdziła ze śmiechem, że ją przyćmiłam (miała na sobie ciemnogranatową, welurową suknię
Z Leo DiCaprio tańczyłam przez chwilę za rękę (taka była konwencja, a ja stałam obok), otoczony wianuszkiem dziewczyn Bradley Cooper posyłał mi uśmiechy, ale chyba dlatego że jego też rozśmieszył mój taniec z Jayem Z.
Klan Kardashianek (Kim, Kourtney, Khloe) bawił się we własnym gronie. Kanye West i Travis Scott wzięli udział w radosnym jam session gospodarzy. Popis na scenie dał Puff Daddy, a pod sceną parkietem zawładnęli jego synowie. Charlize Theron zaproponowała mi kawałek pizzy, kiedy z ciekawości zajrzałam do pudełka, które niosła (do jedzenia była do wyboru pizza, kawior, ostrygi lub homary). W towarzystwie Lany del Rey był reżyser Jo Jo Rabbit - Taika Waititi, z nim rozmawiałam najdłużej, o jego filmie, który uwielbiam.
Zapomniałam o paru osobach: Margot Robbie, Adriana Lima, Jessica Alba, Reese Whiterspoon, Jeff Bezos, Timothe Chalamet, Spike Lee... Ot, takie zwykłe przyjęcie ;). Do hotelu wróciłam o 7:00...
Dziennikarka usunęła zdjęcie
Rusin cieszyła się z tego, w jakim gwiazdorskim towarzystwie przyszło jej imprezować. Jednak, naszym okiem po prostu zabrakło tu kszty pokory, dlatego na odpowiedź internautów nie trzeba było długo czekać. Dziennikarka z miejsca stała się bohaterką zabawnych memów ze swoim udziałem. Następnego dnia postanowiła odnieść się do licznych reakcji i wytłumaczyć ze swojego sztubackiego wpisu:
Siedzę przed komputerem w L.A. i zaśmiewam się z memów powstałych na kanwie mojej relacji. Tak, moje przygody były jak z bajki i są wręcz niewiarygodne. Sama mam ochotę te memy tworzyć. Ale najśmieszniejsze jest to, że to co opisałam jest prawdą. Życie tworzy niesamowite scenariusze. Nie wierzycie? Niech będzie, że mi się przyśniło, jeśli oczywiście lepiej się poczujecie.
O co tyle zamieszania?
O zdjęciu od razu zaczęły rozpisywać się nie tylko polskie, ale również światowe media. Wielu obserwatorów zauważyło, że podczas imprezy, na której brylowała Kinga Rusin zakazano robić jakiekolwiek zdjęcia. Dziennikarka nie dostosowała się do wymogu.Być może właśnie dlatego postanowiła usunąć zdjęcie. Teraz tłumaczy się z afery medialnej, której stała się niechlubną bohaterką.
To oczywiste, że osoby znane w ogóle nie chcą by na ich imprezach byli dziennikarze. I oczywiście, setki dziennikarzy (z kilkoma rozmawiałam) z całego świata marzyło, aby się dostać na tę imprezę.
Bardzo mnie cieszy, że tak wielu cztelników portali plotkarskich tak gwałtownie zaczęło wyznawać umiłowanie do prywatności... celebrytów. A hejterzy zaczęli opowiadać o moralności. Cuda po prostu. Nagle mikro relacja z udziału w imprezie gwiazd wywołała dyskusję o tym co wolno, a czego nie wolno dziennikarzowi. Otóż spieszę z wyjaśnieniem, że kwestia ta jest mocniej uregulowana w Kalifornii niż w Polsce. Są to reguły surowe, ale w ich ramach dziennikarz może działać i zbierać informacje, materiały oraz je publikować.
Dlaczego jednak w wielu miejscach na świecie zwrócono uwagę na fotkę mało znanej dziennikarki z Polski (czasami pisano, że jest z Rosji) z wielką gwiazdą. Otóż dlatego, że okazało się, iż dawno nie widziana Adele rzeczywiście niesamowicie schudła.
ZOBACZ: Adele schudła 45 kilogramów! Wiemy, jaką dietę zastosowała
Rusin uważa jednak, że relacja i zdjęcie były w zgodzie z dziennikarskimi zasadami i nie rozumie, o co to całe zamieszanie.
Dlatego bardzo ostrożnie pisałam tę relację insiderską, aby działać zgodnie z regułami. Było to o tyle łatwe, że nie interesują mnie bardzo chronione intymne szczegóły relacji osobistych gwiazd show-biznesu, zasłyszane informacje prywatne, a tym bardziej ich przekazywanie (to robią brukowce). Przyjęłam w naturalny sposób inny cel: postanowiłam oddać klimat imprezy głównie poprzez pokazanie moich własnych przeżyć, a nie cudzych. Nie wchodząc w dalsze wywody, wszystko jest zgodne z dziennikarskimi regułami gry w USA.
To wspaniałe, że mi się udało. Efektem tego była nie tylko cudowna noc, ale również super zdjęcie, które obiegło, jak się okazuje, cały świat - tłumaczyła.
Spieszymy wytłumaczyć, że „relacja insiderska” o której wspomina Kinga Rusin to rodzaj relacji dziennikarskiej, w której dziennikarz opisuje dane wydarzenie, będąc jego świadkiem (inside – z angielskiego: w środku).
Rusin twardo przy swoim: „Dziennikarze cały czas wszystkim się narażają”
Oczywiście naraziłam się wielu osobom w Los Angeles takim materiałem. Ale taka jest cena pisania tekstów insiderskich. I trzeba trochę odwagi. Dziennikarze cały czas wszystkim się narażają. Bardziej narażam się myśliwym czy Ministerstwu Środowiska. Więc na pewno nie będę się przejmować ewentualnym zakazem wstępu na imprezy w USA. A miłą nagrodą są zaproszenia udzielenia wywiadów w światowych telewizjach - kontynuowała Kinga.
Kinga Rusin zaliczyła ogólnoświatowe 5 minut sławy, o której pewnie nawet wcześniej nie marzyła. Zaryzykowała jednak tym, że łamiąc zasady, więcej na podobną imprezę może nie zostać zaproszona. Co za pech!
fot.: Instagram.com/kingarusin;
Twitter.com/_sheeranpoland, Eric1Dale, idgaf2k19;
Facebook.com/cuugrubej Aleja Sław, Dawid Krawczyk
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie