Reklama

Norbi o koronawirusie: Na lotnisku miałem przystawiany termometr do głowy

20/04/2020 07:00

Wokalista przyznał, że przebywał we Włoszech wówczas, kiedy zaczynała się pandemia koronawirusa, zaś liczba zachorowań szybko zaczęła wzrastać. Jednak wówczas całkowicie zbagatelizował śmiertelne zagrożenie.

Norbi okres kwarantanny spędza wraz z żoną, Marzeną Chełmińską, w swoim mieszkaniu w Radomiu. Małżeństwo zakupiło działkę budowlaną, na której postanowiło wybudować dom. Koronawirus jednak przerwał ich plany.

Wokalista w rozmowie z Wideoportalem zdradził, w jaki sposób wyglądały u niego Święta Wielkanocne.

Siedzieliśmy we dwoje i nasza suka Nela. Odwiedziła nas starsza córka Tośka ze swoim chłopakiem, moja młodsza córka została w Warszawie. Mamy taki dobry układ, że to teściowie mieszkają bardzo blisko, tutaj w miejscowości nieopodal, więc czasami ich odwiedzamy. Z seniorami trzeba bardzo ostrożnie. My też tak dużo nie wychodzimy.

W styczniu i w lutym Norbi i jego małżonka przebywali w Tajlandii, a następnie we włoskiej Lombardii. To właśnie ten region Włoch w największym stopniu został zaatakowany przez podstępny wirus. Jednak na początku Norbi całkowicie zbagatelizował informacje o wzbierającej na sile zarazie.

Przyznam wam się do czegoś. Jak ta korona się pojawiła, w taki sposób, że była w Chinach, ja bardzo sceptycznie podchodziłem, wręcz wyśmiewałem to, no ale się pomyliłem. Zdziwiłem się bardzo jak ta pandemia tak mocno zaatakowała tutaj Europę. Zresztą nawet taka sytuacja miała miejsce, że nas ten wirus gonił. Byliśmy w Tajlandii, wróciliśmy. Tam zaczęło się to na ostro. Potem pojechaliśmy do Florencji, wróciliśmy, wybuchło ogromnie, więc tak trochę się śmiałem z tego, że goni mnie. Na szczęście mnie jeszcze nie dogonił.

ZOBACZ: Minister Michał Woś pokonał koronawirusa. Opowiedział o objawach: Straciłem smak i węch

Spośród wszystkich włoskich miast podczas pandemii najbardziej ucierpiało Bergamo. Do połowy kwietnia zachorowało tam ponad 63 tysięcy i zmarło 11 tysięcy osób zakażonych koronawirusem. Dopiero po powrocie do Polski Norbi zdał sobie sprawę, jak wielkie jest zagrożenie.

Wróciliśmy, mówiąc kolokwialnie, ostatnim rzutem. Już pamiętam, w Bergamo na lotnisku termometr przy głowie był przystawiany, ale ludzie traktowali to naprawdę z dużym przymrużeniem oka. To wtedy wszyscy lecieli na ferie. To był chyba początek lutego, o ile ja dobrze pamiętam. Wróciliśmy i ja oczom nie wierzyłem. Przecież byłem jeszcze na ramówce i mówię, udzielałem jakiegoś wywiadu dla "Super Expressu" i zbrechtałem się z tego: "Nie, no słuchajcie, pompowana sprawa". No, ale pomyliłem się i to bardzo - wyznał skruszony piosenkarz.

fot. Facebook.com/Marzena Chełmińska, Instagram/norbi_official

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do