
Dziennikarz TVP nie ukrywa, że jego rodzina jest podzielona na osoby wierzące i te, które odwróciły się do Boga. Liczy na to, że to się zmieni i jego obie córki wrócą na łono Kościoła.
Krzysztof Ziemiec jest jedną z najbardziej znanych twarzy TVP. Przez długi czas prowadził wieczorne "Wiadomości", zaś obecnie pojawia się w "Teleexpressie". Przed laty głośno było o straszliwym wypadku, któremu uległ. Podczas pożaru mieszkania bardzo mocno ucierpiał - doznał poparzenia 40 procent ciała. W trakcie długotrwałego leczenia pił wodę święconą pochodzącą z sanktuarium w Lourdes. Kiedy wyzdrowiał i po półtora roku wrócił do pracy, nie ukrywał, że jego wiara w Boga jest jeszcze silniejsza niż wcześniej.
Tym bardziej bolą go komentarze na temat jego religijności, które czyta w internecie. Jest mu przykro, że ludzie mają go za kościelnego dewota.
[...] jestem [...] otwarcie krytykowany jako dziennikarz "kościółkowy". Może nawet nie tyle krytykowany, ile hejtowany. Katolicy nie mają już praktycznie żadnych przywilejów. Jeżeli już, narażamy się na kpiny - wyznał ze smutkiem w rozmowie z serwisem Catolico.
Jego najbliższa rodzina jest podzielona na osoby wierzące oraz te, które odeszły od Boga. Syn piosenkarza regularnie uczęszcza na msze święte. Krzysztof Ziemiec jest z niego dumny.
Nasz 18-letni syn chodzi z nami co niedzielę do kościoła. Jest świadomym wiernym. Dwie starsze córki miały wszystkie sakramenty, ale coś się wydarzyło po zakończeniu liceum i nastąpiła przerwa. Gdy patrzę na swojego syna, imponuje mi, że mimo całego otoczenia, wieku, w którym jest - nie ulega presji. Nie idzie na łatwiznę. Potrafi mądrze bronić tego, w co wierzy - wyznał.
Natomiast córki dziennikarza - Olga i Marianna - odwróciły się od Kościoła. Ta decyzja bardzo zabolała ich ojca, który ma nadzieję, że zmienią swoje postępowanie.
Wierzę, że moje córki jednak wrócą do Boga. Tego się będę trzymać - wyraził nadzieję.
Uważa, że młode pokolenie ma problem z zaangażowaniem się w kwestie wiary. Nastolatkowie idą na łatwiznę i zamiast zaangażowanie religijnego wybierają łatwo przyswajalną rozrywkę.
Skłonienie 14-latka do przeczytania czegoś dłuższego, gdy obok ma PlayStation, to dzisiaj heroizm. Trafiliśmy, zwłaszcza jako wierzący rodzice, na być może najtrudniejszy moment do przekazywania wiary. Zaczęliśmy żyć z naszymi dziećmi w różnych światach - stwierdził ze smutkiem.
fot. KAPiF
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Nie znam serca tego człowieka, ale praca w TVPiS w czasie jej największego upadku w neostalinowską propagandę raczej nie świadczy o byciu głęboko wierzącym. A co do PS, 14 latek raczej nie kupił go sobie sam, proste, podobnie smartfonu z internetem przez który lucyferianie z Zachodu i Chin psują małolatów.
Skoro tak szczujesz na tamtą telewizję, stalinowska, to co powiesz o obecnej? Chyba skali powinno braknąć?
Pan Krzysztof sobie poradzi. Życzę tego z całego serca. Ruda Wrona kiedyś za to zapłaci!!