
Dziennikarka w zaskakujący sposób nawiązała do swojej urody. W ironicznym wpisie wymieniła wszystko, co rzekomo poprawiła. Stwierdziła, że ma w sobie więcej plastiku niż martwy wieloryb.
Przed laty Joanna Racewicz prowadziła "Panoramę" w TVP2. Słynęła wówczas ze swojej urody. Obecnie pracuje w Polsat News i wygląda zupełnie inaczej niż kiedyś.
Internauci często zarzucają prezenterce, że przesadza z operacjami plastycznymi i zabiegami w zakresu medycyny estetycznej. Dziennikarka coraz częściej podejmuje temat hejtu, który ją spotyka. Tym razem umieściła na Instagramie ironiczny wpis, w którym wymieniła niektóre nieprzychylne komentarze na temat swojej urody.
Serio? Jeszcze się Wam nie znudziło?
"Co ona sobie zrobiła z twarzą?"
"Kiedyś była piękna"
"Racewicz to podróba".
Itd itp. Zdarta płyta. Do znudzenia. Ileż można? Do zwycięstwa? - zapytała na Instagramie.
Mam sztuczny nos, oczy, zęby, policzki. Do tego paznokcie, biust, tyłek i kolana. A, przepraszam. Kolana są podrobione ale to z powodu nart, a nie peselu.
ZOBACZ: Joanna Racewicz pokazała zabieg wstrzyknięcia botuliny. Aż krzywiła się z bólu!
Najmocniejsze słowa zostawiła na koniec.
Starzeję się bez klasy i godności. Wieczorem odkręcam sobie ręce, wyjmuję policzki, odczepiam kępy włosów, wkładam zęby do szklanki i zaraz potem odpinam wrotki. Mam w sobie więcej plastiku, niż martwy wieloryb u wybrzeży Dominikany. Mną też się można zadławić. Ktoś jeszcze chce spróbować? Z ironicznym pozdrowieniem - przekazała.
W jednym z poprzednich wpisów przyznała, że zawistne, zgryźliwe komentarze już jej nie ranią, ponieważ ma gruby pancerz. A jeżeli jest w nim jakakolwiek szczelina, to z czasem zarośnie.
fot. Instagram/joannaracewicz
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!