
Hakerzy ukradli konto instagramowe znanej dziennikarki i zażądali od niej pieniędzy. Beata Tadla nie chciała zapłacić okupu. Jak zakończyła się cała sprawa?
Pewnego dnia Beata Tadla zauważyła, że nie może zalogować się na swój instagramowy profil. Dostała maila od hakerów, którzy napisali, że oddadzą jej konto, jeżeli wpłaci 280 dolarów w bitcoinach.
Zaczęli wysyłać mi linki do jakichś aplikacji, na których się wymienia pieniądze na bitcoiny, na kryptowalutę. Oczywiście sprawa jest zgłoszona policji. Natomiast nie oni pomogli odzyskać konto. Straciłam je na jakiś czas, bo nie zapłaciłam. Nie mam gwarancji, że gdybym zapłaciła to by wróciło albo nie domagano by się ode mnie kolejnych pieniędzy przy kolejnym razie. W związku z czym ja absolutnie byłam nieugięta i powiedziałam, że nie rozmawiam z bandytami, z oszustami, szantażystami, ale nic to nie dało - wyznała w rozmowie z Wideoportalem.
W podobny sposób oszuści zajęli konto aktorki Agnieszki Mrozińskiej. Obu paniom pomógł mężczyzna, który nie chce ujawniać swojej tożsamości.
Jest to człowiek, który pracuje w Instagramie i sam się zgłosił po nagłośnieniu tej sprawy przeze mnie i przez Agnieszkę. I sam zaproponował pomoc. Jasne, że jak to konto wróciło dzięki jego działaniom to były pozmieniane nazwy, jakieś zdjęcia zniknęły, ale sama świadomość, że ktoś przez jakiś czas miał dostęp do mojej prywatności, być może do mojej korespondencji, bo przecież na Instagramie też toczy się życie i tam też wielokrotnie się wymienia jakąś korespondencję.
Beata Tadla bardzo przeżyła incydent. Poczuła się tak samo, jakby ktoś włamał się do jej domu.
To naprawdę jest potwornie przykre i bolesne, bo jednak to jest zwykła kradzież. Jak złodzieje wchodzą do domu to też ciężko potem się pozbierać. Trochę jest jak z kradzieżą takiej własności, mimo że to jest tylko online.
ZOBACZ: Beata Tadla o powrocie do TVP: To nie jest już mój świat
Dziennikarka przedstawiła historię swojej znajomej, która również padła ofiarą internetowego oszustwa, lecz o zupełnie innym charakterze.
Trzeba po prostu naprawdę niesamowicie uważać, bo my mamy przeróżne rzeczy w swoich sprzętach. Moja koleżanka też zaczęła dostawać takie maile z informacją, że ktoś zhakował jej komputer i wie, jakie ma kompromitujące ją rzeczy w tym komputerze. Też zaczęto żądać od niej pieniędzy w kryptowalucie. Ponieważ ona doskonale wie, że nie ma tam żadnych materiałów, które mogłyby ją skompromitować, więc też się nie ugięła. Ale myślę, że jak wyślą na 200 tysięcy adresów mailowych takie pogróżki, to niektórzy, na przykład oglądając pornografię albo mając jakieś inne zdjęcia, które na pewno nie chcą, żeby ujrzały światło dzienne, to po prostu płacą. Jeżeli to będzie 10 procent z tych, od których się żąda to i tak jest to zarobek - uważa dziennikarka.
Przestrzegła przy tym, aby korzystając z internetu, mieć się na baczności. Cały czas zostawiamy jakieś ślady, dzięki którym mogą nas namierzyć różnej maści oszuści, ukraść nam pieniądze lub zablokować sprzęt komputerowy i zażądać okupu. Niestety, według najnowszych prognoz, takie przestępstwa będą się nasilać.
ZOBACZ:
fot. Instagram/beatatadla
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie