
Ewa Minge uważa, że zamiast znęcać się nad Dominiką Gwit, ludzie powinni posłuchać jej przesłania, aby zaakceptować siebie bez względu na to, jaki rozmiar ubrań się nosi.
Ewa Minge nominowana w plebiscycie Róże Gali 2019 za promowanie na Instagramie "ciałopozytywności". Projektantka wychodzi z założenia, że powinna stawać w obronie osób pokrzywdzonych lub takich, które doświadczają niepotrzebnego hejtu. Do nich zalicza modelki o opływowych kształtach.
Rok w rok w Paryżu, kiedy mam swoje pokazy, angażuję cztery modelki plus size, ponieważ uważam, że moda nie jest zarezerwowana tylko dla wyjątkowo szczupłych dziewczyn. (…) Zawsze powtarzam, że nigdy nie ubiorę pięknie brzydkiej kobiety, a my piękne jesteśmy tylko i wyłącznie tak naprawdę od środka, kwestia rozmiaru czy to będzie XS, S, M, L, XL to jest kwestia drugorzędna – powiedziała w rozmowie z Wideoportalem.
Ewa Minge wstawiła się również za Dominiką Gwit. Uważa, że internauci znęcają się nad aktorką.
Wzięłam w obronę Dominikę Gwit na Instagramie. To się szeroko odbiło echem w mediach i również Dominika mi osobiście za to bardzo podziękowała. Było to dla niej bardzo ważne – zdradziła projektantka.
Kilka lat temu Dominika poddała się restrykcyjnej diecie i schudła 50 kilogramów. Napisała wówczas książkę o swoim odchudzaniu "Moja droga do nowego życia". Jednak po jakimś czasie wróciła do swoich dawnych rozmiarów. Ewa Minge doskonale rozumie Dominikę Gwit, problemy i emocje, z jakimi wówczas się borykała.
Jak już nie można jej było hejtować za to, że wygląda tak jak wygląda to hejtowano ją za to, że wcześniej jak schudła mówiła, że się cudownie czuje, że to fantastyczne, że napisała książkę. Ja wiem, że ona się w tym momencie doskonale czuła. Wiem z własnego doświadczenia, że są momenty, w których się doskonale czujemy, ale później jak się okazało, że ona musi tą wagę utrzymać, a za tym też stoi jakaś choroba, z tym stoją jakieś problemy to ona już w następnej fazie była bardzo nieszczęśliwa. I nauczyła się akceptować siebie.
Projektantka uważa, że aktorka uczy innych, aby zaakceptowali siebie takimi jakimi są, tak jak ona zaakceptowała swoją figurę obdarzoną nadprogramowymi kilogramami.
To nie znaczy, że ona promuje otyłość. Nie, ona uczy akceptować ludzi, którzy z pewnymi rzeczami walczą, ale nie do końca są od nich zależne. Że też można być człowiekiem szczęśliwym, że nie powinno się go określać poprzez w ogóle jakiekolwiek parametry zewnętrzne.
ZOBACZ: Ewa Minge o ciąży: Mogłabym urodzić, ale nie będę porywała się z motyką na słońce
Ewa Minge walczy natomiast o akceptację dla innych, bo sama zawsze akceptowała swój wygląd.
Myślę, że ta nagroda za tę ciałopozytywność to jest nie do końca za to jak ja wyglądam, że akceptuję. Oczywiście akceptuję, będę się bawić, bawię się i nie przestanę bawić się swoim wizerunkiem i wyglądem, ale na pewno to jest też jakieś podjęcie walki o to, żeby ludziom było wolno więcej, a nie musieli się mieścić w taką określoną ramę - masz tak wyglądać, bo Rubens by się dzisiaj obraził - uważa projektantka.
fot. Instagram/eva_minge, dominikagwit
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie