
Popularna influencerka opowiedziała o swoim życiu w pandemii. Odniosła się do zarzutów związanych z kontrowersyjnymi stwierdzeniami, których użyła podczas nagrania na żywo.
Angelika Mucha, znana jako Little Monster, jest jedną z najpopularniejszych polskich youtuberek oraz influencerek. Zasłynęła jako najbardziej zagorzała fanka Justina Biebera w naszym kraju. Zaistniała również w telewizji jako uczestniczka dwóch show - "Agent - Gwiazdy" oraz "Taniec z gwiazdami".
Gwiazda internetu pochodzi z Katowic, ale większość czasu pandemii spędziła w Warszawie.
Ogólnie głównie chyba tak jak większość siedziałam w domu. To był taki czas dla wszystkich, żeby docenić takie nasze najprostsze rzeczy, naszą codzienność, bo straciliśmy tak naprawdę dostęp do takich najzwyklejszych rzeczy, które wydawało się jakby nie mogą zniknąć, a jednak. Jak była okazja potem, były kolejne luzowania i możliwości wyjścia to oczywiście też chciałam wyjść. Spędzałam bardzo dużo czasu ze znajomymi. To na pewno, bo też rzadko jeździłam do rodziny ze względu na to, że są tam też osoby starsze. W sumie poza świętami to tak to w sumie cały czas byłam w Warszawie. Ale cieszę się, że już powoli wracamy do normalności, bo myślę, że każdy się dosyć dużo wynudził w tym czasie - powiedziała w rozmowie z Wideoportalem.
Angelika jest zdecydowaną zwolenniczką szczepień przeciwko COVID-19. Dzięki temu może bez przeszkód poruszać się po całym kraju oraz wyjeżdżać za granicę.
Ja się szczepiłam. Uważam, że to jest decyzja każdego. Niech każdy robi jak chce. Ja dużo podróżuję i głównie z tego powodu chce mieć jakby to odhaczone. Chcę mieć tą możliwość podróżowania bez żadnych testów i problemów. Jestem po pierwszej dawce. Czekam na drugą.
Celebrytka odniosła się do transmisji live, którą w kwietniu 2020 roku przeprowadziła wraz z inną influencerką - Olciiak. Obie dziewczyny spotkały się wówczas z licznymi zarzutami. Przede wszystkim spotkały się razem i nie zachowywały dystansu, co było wówczas niewskazane. Jednak największe kontrowersje wzbudziły słowa Olciiak, która stwierdziła, że w jednej z popularnych sieci, w których sprzedaje się kawę "nie ma możliwości zarażenia się". Angelika Mucha nie zgadza się z zarzutami. Uważa, że ich wypowiedzi zostały wyrwane z szerszego kontekstu, przez co ich sens został zmieniony.
Racji nie przyznam nigdy, dlatego że można dużo mówić, wyciągając jakieś zdanie z kontekstu. Jeśli ktoś zacytuje samo to zdanie, nie widząc całej mojej wcześniejszej wypowiedzi oczywiście brzmi to dosyć nielogicznie. Ale w kontekście całej mojej wypowiedzi i tego co miałam do powiedzenia, że jakby udałam się do lokalu, w którym były zachowane standardy bezpieczeństwa. O tym też była mowa cały czas, że tak naprawdę te lokale musiały jakoś funkcjonować. Nie uważam, że zrobiłam nic złego tak naprawdę w tej sytuacji.
ZOBACZ: Młody, półnagi Rafał Brzozowski w teledysku disco polo. To jego początki (WIDEO)
Podała jeszcze jeden argument, choć trzeba przyznać, że dyskusyjny. Uważa bowiem, że kilka tygodni później, po zniesieniu obostrzeń inne osoby również udały się do lokali.
I patrząc na to, że kilka tygodni później ludzie sami robili podobne rzeczy, bo już im się znudziło to przysłowiowe siedzenie w domu. A ja tak naprawdę zostałam skrytykowana tylko dlatego, że od samego początku podchodziłam do sytuacji bardzo racjonalnie i nie wpadałam ze skrajności w skrajność. Są takie osoby, które mówią: nie wyjdę z domu, ale jak już otworzyli to wyszli pierwsi. Nie zrobiłam nic co nie było zakazane i zostałam złapana za słówko. I została wokół tego stworzona cała historia, która w ogóle nie powinna mieć miejsca. Ale dużo takich rzeczy się dzieje na co dzień, na które nie mamy wpływu - zaznaczyła.
fot. Instagram/littlemooonster96
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie