
Prezenterka ma już dość spekulacji na temat ostatnich godzin przed i po wypadku jej męża Piotra. Postanowiła więc sama dokładnie opisać, jak było naprawdę.
Agnieszka Woźniak-Starak przeżywa teraz ciężkie chwile. Dwa miesiące temu na mazurskim jeziorze Kisajno zaginął jej mąż. Po kilku dniach poszukiwań służby znalazły jego ciało zaledwie kilkaset metrów od rodzinnej posiadłości w Fuledzie na Mazurach. Jak wykazała sekcja zwłok, producent zmarł 18 sierpnia, czyli w dniu zaginięcia. Powodem jego śmierci był silny uraz. Najprawdopodobniej Piotr Woźniak-Starak uderzył głową o śrubę napędową motorówki i wpadł do wody.
Mimo, że minęło już największe zainteresowanie mediów tą sprawą, nadal wiele osób snuje spekulacje. Często zastanawiano się, gdzie przebywała żona producenta w czasie wypadku i poszukiwań. Ostatnio media powielały informację na temat rzekomego przesłuchania dziennikarki.
ZOBACZ: Ekspert o tragicznej śmierci Piotra Woźniaka-Staraka: ”Kusił los”
Zmęczona tymi domysłami Agnieszka Woźniak-Starak postanowiła wydać w tej sprawie drugie już oświadczenie. Tym razem dokładnie opisuje, co działo się kilka godzin przed i po zaginięciu męża.
Ironią losu moje życie zamieniło się ostatnio w film, w którym nikt z Was nie chciałby grać. Celowo używam słowa “grać”, bo tragedia moja i mojej rodziny stała się sprawą publiczną, w której wszyscy musimy się teraz odnaleźć i żyć dalej. To nie jest normalna sytuacja, przeżywanie żałoby na oczach tylu ludzi. I na pewno nie pomaga. Ale to, co zawsze można zrobić dla kogoś w obliczu takich chwil, to dać mu trochę spokoju i wsparcia, które na szczęście mam od swoich bliskich. I od Was też, za co bardzo dziękuję.
Wiem dobrze, jak działają media. Razem z Piotrkiem byliśmy częścią tego świata, więc nie kłócę się z tym, że nadal jesteśmy w nim obecni. Nie godzę się jedynie na pisanie nieprawdy. Wydaje mi się, że mam do tego prawo, bo to przecież jest moje życie. Ja jestem i czuję.
Od kilku dni czytam wszędzie, że byłam wezwana na przesłuchanie do prokuratury, że ze łzami w oczach opowiadałam o tym, że dowiedziałam się o wypadku gdy wracałam z rodzicami do Warszawy, miałam tam ponoć ważne spotkanie. Nic z tego nie jest prawdą, ale po co pisać prawdę, jeśli można dać pole kolejnym insynuacjom, a co za tym idzie kolejny artykułom. Nieważne, że ktoś cierpi. Jaka jest prawda?
17 sierpnia wieczorem byliśmy z moimi rodzicami na kolacji. W nocy 18 sierpnia zginął mój Mąż. 18 sierpnia to dzień urodzin mojego taty, mieliśmy spędzić go wszyscy razem. Nie zdążyliśmy. Piotrek miał na Mazurach mnóstwo znajomych, uwielbiał pływać motorówką w nocy. Ja nie, dlatego zostałam w domu i poszłam spać. Tak, był szalony i zapłacił za to najwyższą cenę. O 5 rano obudził mnie telefon, że Piotrek zaginął. Od teraz urodziny mojego Taty już zawsze będą rocznicą śmierci mojego Męża, będę się z tym mierzyć co roku.
Dziennikarka zdementowała też ostatnie plotki mówiące o tym, że została ostatnio wezwana na przesłuchanie do prokuratury.
Nigdy nie byłam wezwana do prokuratury na przesłuchanie. Składałam zeznania na miejscu na Fuledzie, gdzie byłam odkąd przyjechaliśmy tam razem z Piotrkiem z Sopotu. I zostałam do samego końca szukając Go ze wszystkimi, którzy przyjechali nas wesprzeć w najgorszych dniach naszego życia. Tyle. Na koniec mam prośbę do mediów, żeby z szacunku do naszej rodziny dały nam odetchnąć od wszelkich nieprawdziwych informacji. Film się już dawno skończył, światła na sali zgasły. Pora iść do domu.
Agnieszkę wsparło wiele znanych osób. Poruszeni postem zamieścili komentarze dodające otuchy.
Ogromny szacunek! Dużo siły, Agnieszko! – napisał Robert Biedroń.
PIĘKNIE, BARDZO MĄDRZE NAPISANE. TRZYMAJ SIĘ KOCHANIE - dodała Joanna Przetakiewicz.
Aga trzymajcie się dzielnie. Mam nadzieje jednocześnie, ze inteligentni czytelnicy wiedzą, że to co publikują niektóre portale jest prawdą wyssaną z palca.... – stwierdził Łukasz Jemioł.
Jak doszło do tragedii?
Piotr Woźniak-Starak zginął w wypadku na jeziorze Kisajno na Mazurach. 18 sierpnia nad ranem producent płynął motorówką. W pewnym momencie wykonał gwałtowny manewr, w rezultacie którego wypadł z łódki. Woźniak-Starak uderzył głową w śrubę napędową maszyny i utonął. Po czterech dniach intensywnych poszukiwań, 22 sierpnia służby odnalazły jego ciało. Pogrzeb odbył się 30 sierpnia. Ciało milionera zostało złożone w rodzinnej posiadłości w Fuledzie na Mazurach.
Monika Łaguna
fot. Instagram/aga_wozniak_starak, MWmedia
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie