Reklama

Początki kariery Marcina Prokopa: Świat luksusu, wielkich pieniędzy, pięknych kobiet?

11/02/2021 06:56

Zanim został dziennikarzem, pracował w jednym z banków. To był fatalny czas, który dla młodego człowieka po studiach nie skończył się zbyt dobrze.

Życie Marcina Prokopa obrosło licznymi legendami. Najbardziej zaskakują informacje o tym, czym zajmował się zanim zrobił karierę w mediach. Przyszły gwiazdor dziennikarstwa ukończył studia na wydziale finansów i bankowości. Na początku trafił do pracy w banku. Czuł jednak, że nie jest to coś, w czym mógłby się spełniać.

 

(...) Wtedy, kiedy pracowałem w banku, miałem trochę poczucie traconego czasu. Ciągnęło mnie do innych rzeczy i wcale nie chciałem zostać smutnym księgowym w obwisłym krawacie, raczej chciałem być jak postać Gordona Gekko z filmu "Wilk z Wall Street", czyli faceta, który dzięki finansom poznaje świat luksusu, wielkich pieniędzy, pięknych kobiet itd. A skończyło się na tym, że kserowałem dokumenty w swoim dziale i to była moja główna praca - wspominał w rozmowie z Pomponikiem.

 

Początki kariery Marcina Prokopa

Przyszły dziennikarz podczas pracy w banku zaliczał wpadkę za wpadkę. Pewnego razu dostał zadanie skopiowania umowy dla klienta. Dokument miał kilkadziesiąt stron i został sporządzony zaledwie w jednej kopii. Marcin popełnił błąd - nie rozszył pliku papierów i w całości wsadził do kserokopiarki. W rezultacie z umowy pozostały strzępy.

 

Również kolejne zadanie, jakie mu przydzielono okazało się niewypałem. Zlecono mu włożenie dokumentów do przegródek w szafach pancernych. Marcin wykazał się przesadną gorliwością. Po wsadzeniu dokumentów zamknął wszystkie drzwiczki, zmieniając przy tym zaszyfrowane kody. Aby otworzyć szafki, musiano wezwać ekipę ślusarzy.

 

Marcin Prokop został usunięty z pracy w banku

Przyszły dziennikarz został wyrzucony z banku dopiero po trzecim, jak się okazało, najpoważniejszym incydencie.

 

Jechałem służbowym fiatem punto po trasie W-Z. Od tyłu wjechał we mnie samochód. Wysiadł facet w garniturze i zaczął się pieklić. Twierdził, że nie miałem świateł stopu. Ewidentnie łgał, w związku z czym wywiązała się szarpanina. W amoku złapałem pióro, które miał w kieszeni i próbowałem wbić mu je w pierś. Stalówka oczywiście się złamała, a na jego koszulę wyciekł cały atrament. Przyjechał radiowóz, policjanci stwierdzili, że to była jego wina i poprosili o dokumenty. Okazało się, że facet jest dyrektorem marketingu w moim banku. Z roboty wyleciałem bardzo prędko. Na szczęście, bo gdyby nie to, dziś byłbym pewnie krawaciarzem, do którego przychodzilibyście po kredyty - przyznał w rozmowie z "Playboyem".

 

PRZECZYTAJ TEŻ: Do tej pory Marcin Prokop ukrywał żonę. Kim jest Maria Prażuch?

Jeszcze w trakcie pracy w banku Marcin Prokop napisał krytyczny list do popularnego wówczas miesięcznika "Machina". Jego sposób pisania tak spodobał się redakcji, że poproszono go, aby pisał artykuły. W ten sposób został dziennikarzem, zaś po jakimś czasie objął stanowisko redaktora naczelnego "Machiny". A stąd tylko jeden krok do kariery telewizyjnej, z której jest dziś najbardziej znany.

fot. Instagram/_marcinprokop_, Bartosz Krupa/East News/TVN

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do