
Bogumiła Wander zmarła we wtorek 30 lipca. Miała 80 lat. Legendarna spikerka zostanie zapamiętana jako ikona polskiej telewizji, znana ze swojego nienagannego stylu i elokwencji. Jej życie nie zawsze było usłane różami. W pewnym momencie została niemalże z niczym. Jej drugi mąż pozbawił ją wszystkiego, nawet osobistej biżuterii, i wydziedziczył syna.
Przez ostatnie lata życia Bogumiła Wander zmagała się z chorobą Alzheimera. Przebywała w ośrodku opiekuńczo-rehabilitacyjnym otoczona opieką specjalistów. W stałym kontakcie z żoną był jej mąż Krzysztof Baranowski.
Choroba, na którą zachorowała moja żona, jest nieuleczalna. Jej wsparcia już nie mam. Ona żyje w innym świecie, z którym łączność zerwała się kilka lat temu. (...) Bogumiła nadal jest wspaniałą kobietą i dumny jestem z tego, że spędziliśmy ze sobą czterdzieści lat. (...) Wspomnienia pozostały, a teraz muszę przebrnąć przez nowe realia mojej codzienności - wyznał w rozmowie z "Wprost".
Bogumiła Wander trzykrotnie wychodziła za mąż. Z pierwszym mężem, Zbigniewem Żołędziowskim, rozwiodła się jeszcze w latach 70 XX wieku. Owocem ich związku był syn Marek. Później słynna spikerka poślubiła mężczyznę o imieniu Juliusz, który bardzo się o nią starał. Nie kryła, że nigdy go nie kochała. Mężczyzna wiedział, że związała się wówczas z kapitanem żeglugi - Krzysztofem Baranowskim.
Co zaskakujące, dał cichą zgodę małżonce na potajemne spotkania z partnerem.
Podobno jej mąż o wszystkim wiedział - o naszym romansie, potajemnych schadzkach... Pamiętam, jak kiedyś zaprosiła mnie do swego domu przy tej uliczce w ślepym zaułku. Pobiegłem z duszą na ramieniu. I cały czas czekałem z lękiem, kiedy drzwi się otworzą i w progu stanie mąż. Ale nic takiego nie nastąpiło. W 1980 roku on objął placówkę handlową w Brukseli i Bogusia wyjechała z nim za granicę - tak Krzysztof Baranowski opowiadał w biografii "Spowiedź kapitana".
Juliusz robił wszystko, aby Bogumiła z nim została, nawet za cenę jej relacji z kochankiem.
Wiedział, że go nie kocham, ale chciał, żebym była z nim. Pozwalał mi na te spotkania, nie miał pretensji. Kiedyś mnie nawet zawiózł na takie spotkanie, gdy mieszkaliśmy w Brukseli. Krzyś napisał w liście, że w Amsterdamie będzie miał regaty. Mój mąż zawiózł mnie do Amsterdamu, żebym mogła się z nim zobaczyć - wyznała.
SPRAWDŹ: Krzysztof Baranowski zbankrutował: Oddałbym wszystko, by żona mnie pamiętała
W końcu postanowiła odejść od męża, choć wiedziała, z czym to się wiąże.
Prawdę mówiąc dla Krzysia poświęciłam wszystkie swoje klejnoty, bo mąż mi je pozabierał, wydziedziczył mnie i mojego syna, którego wychowywał i podobno bardzo kochał. Nie walczyłam o podział majątku, bo chciałam mieć tylko święty spokój. Dawno temu podjęłam decyzję, że odchodzę od Juliusza, bo po prostu go nie kocham. A dla mnie uczucie jest ważniejsze od dóbr materialnych i willi na Saskiej Kępie - zwierzyła się.
W 2000 roku zamieszkała wraz z Krzysztofem Baranowskim. Para zawarła związek małżeński pięć lat później. Byli w sobie zakochani aż do końca.
fot. YouTube.com, KAPiF
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Pewnie dlatego ją wydziedziczył, że już żyła w innym świecie, i mógłby ją ktoś obcy okraść.