
Kiedy dowiedział się o nowotworze, był ogromnie zaskoczony, ponieważ nie miał żadnych objawów. Brał pod uwagę, że zbliża się jego koniec. Na szczęście operacja się udała i mógł odetchnąć z ulgą.
Marka Sierockiego nikomu nie trzeba przedstawiać. Od lat 80 jest jedną z najbardziej znanych twarzy TVP. Widzowie kojarzą go nie tylko z kącika muzycznego w "Teleexpressie", ale ostatnio również jako prowadzącego "Szansę na sukces" oraz jako komentatora konkursu Eurowizji.
Niewiele osób wie, że 63-latek zmagał się z poważnym schorzeniem - wykryto u niego raka prostaty. Nie ukrywa, że kiedy dowiedział się o chorobie, przeżył wstrząs, ponieważ zupełnie się tego nie spodziewał - nie miał żadnych objawów.
Półtora roku temu dowiedziałem się, że mam nowotwór prostaty. Byłem w szoku, zwaliło mnie to z nóg. Regularnie się badałem i zawsze miałem dobre wyniki. Nie miałem żadnych objawów. Nic nie wskazywało na to, że jestem chory. Nawet poziom PSA miałem prawidłowy. Gdy usłyszałem diagnozę, całe życie przeleciało mi przed oczami. Zacząłem się zastanawiać, dlaczego akurat mnie to spotkało i czy uda mi się pokonać tę chorobę - wyznał w rozmowie z Plejadą.
Tuż przed operacją postanowił odwiedzić ukochane miasto - Barcelonę i obejrzeć mecz FC Barcy. Brał pod uwagę, że może to być jego ostatni wyjazd w życiu.
Na szczęście, trafiłem na bardzo dobrych lekarzy, którzy zapewnili mi świetną opiekę medyczną. Poza tym dzięki temu, że regularnie się badałem, nowotwór został wykryty we wczesnym stadium. Operacja się udała, a po trzech tygodniach okazało się, że nie był to nowotwór złośliwy - przekazał.
Po tych ciężkich przejściach przewartościował swoje życie i postanowił zwolnić tempo.
ZOBACZ: Michał Wiśniewski jest nieuleczalnie chory: Zaczęło mi atakować twarz
Co dwa miesiące chodzę na kontrolne badania. Nawet dziś, przed naszym spotkaniem, byłem u lekarza. Na szczęście, na razie wszystko jest w porządku. Ale trudno mi zupełnie nie myśleć o tym, co będzie, gdy choroba wróci. Dzień przed operacją, leżąc na szpitalnym łóżku, całkowicie przewartościowałem swoje życie. Doszedłem do wniosku, że nie ma nic ważniejszego niż zdrowie i rodzina. Nabrałem dystansu do świata. Przestałem się spieszyć i okazuje się, że nigdzie się nie spóźniam. Mniej na siebie biorę i żyję spokojniej. Diametralnie zmieniłem też sposób odżywiania i staram się sporo spacerować - opisywał.
Życzymy zatem Panu Markowi dużo zdrowia.
fot. KAPiF
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie