
Legendarny muzyk z obawy przez koronawirusem postanowił wycofać się z sceny muzycznej. Pogłoski o jego złym stanie zdrowia docierały do nas już od dłuższego czasu. Tym razem postanowił definitywnie pożegnać się z fanami.
To smutny dzień dla wszystkich tych, którzy wychowali się na twórczości Krzysztofa Krawczyka. Muzyk nie wróci już na scenę. To zaskakująca wiadomość w kontekście zbliżającego się wydarzenia. Za kilka dni odbędzie się premiera jego nowej płyty "Horyzont" - kompilacji 14 utworów wybranych z bogatego dorobku artysty.
Nie będzie dawał koncertów. Za bardzo boimy się koronawirusa. Na szczęście żyliśmy skromnie i mamy oszczędności. Muzycy znaleźli inną pracę, chórek i kierowcy też, a manager Krzysztofa, Andrzej Kosmala przygotował wydanie nowej płyty »Horyzont«. Właśnie trafiła do sprzedaży - poinformowała żona muzyka, Ewa Krawczyk, w rozmowie z "Super Expressem".
W związku z tym, że nie zobaczymy piosenkarza wykonującego piosenki na żywo, album został przygotowany ze szczególnie pieczołowitą starannością.
Nigdy nad żadną płyta nie pracowaliśmy tak długo i wnikliwie. Zawiera ona 14 piosenek wybranych z 80 propozycji. Będąc na ostatniej prostej swojej drogi artystycznej, chcę przekazać, co czuję po 55-letniej ciężkiej pracy, znaczonej potem i łzami, ale też radością, którą był dla mnie kontakt z moją publicznością. Ona była najlepszym moim adwokatem, szczególnie w chwilach trudnych, których nie brakowało - przekazał artysta na Facebooku.
Jeszcze niedawno, z okazji swoich 74 urodzin, muzyk zapewniał, że nie planuje rozstawać się ze sceną muzyczną. W ubiegłym roku przyjął sakrament namaszczenia chorych. Jednak jego żona cały czas dementowała plotki na temat końca jego kariery i zapewniała, że kalendarz Krzysztofa jest zapełniony.
Narzekać nie mogę, bo nie mam wielkich kłopotów ze zdrowiem, ale po tym jak na przykład złamałem biodro, to już biegać za bardzo nie mogę. Niedawno zwichnąłem nogę i jak potem wejść na scenę? Bierze się środki przeciwbólowe, zaciska się zęby i nagle staje się cud. Ludzie się uśmiechają i śpiewają twoje piosenki - wyznał artysta.
Artysta powoli żegna się z karierą, zaś jego myśli kierują się ku niebiosom.
Finiszując w biegu mego życia nie wypatruję jednak napisu meta. Jako człowiek wierzący wiem, że dla mnie nie ma mety, bo przede mną jest horyzont, w którego stronę zmierzam. Lecz będę walczył do ostatniego dźwięku, chyba, że od publiczności usłyszę: »Panu już dziękujemy«! Albo Bóg mój zaprosi mnie do swego niebiańskiego chóru. Zapewne skieruje mnie do sekcji polskiej, a tam spotkam tak wielu moich przyjaciół - wyznał również.
Czy będzie Wam brakować Krzysztofa na scenie? Trzymamy kciuki za jego zdrowie!
fot. Facebook.com/Krzysztof Krawczyk
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie